AUDYCJE 96 FM:

Posłanka – to brzmi dumnie. O feminatywach dawniej i obecnie [Polski na tapecie]

Do „posłanek” zdążyliśmy się już przyzwyczaić. I bardzo dobrze, bo ta forma była w użyciu już w okresie międzywojennym. Nadal jednak zaskoczenie i zdziwienie budzi „architektka” czy „psycholożka”. A może te słowa tylko wydają nam się dziwne, bo są nowe?

Feminatywy, czyli żeńskie formy rzeczowników, są nie tylko sprawą gramatyki. Ich zastosowanie wiąże się również z grzecznością językową. Mają także kontekst społeczny.

Jeśli chodzi o nowe zjawiska, oceniam to bardzo pozytywnie. Uważam, że formy żeńskie są potrzebne, że mają nie tylko funkcję językową, ale także społeczną. Bywają osoby, które uważają, że „pani dyrektorka” trochę jest deprecjonujące – lepiej byłoby powiedzieć „pani dyrektor”. Ale odróżniłbym też formy adresatywne od form opisowych. Adresatywne, czyli takie, za pośrednictwem których zwracamy się do odbiorcy. Mogę powiedzieć „pani redaktorko” albo „pani redaktor”. Wybiorę raczej „pani redaktor”, bo to jest forma uważana za bardziej prestiżową. Jeśli powiedziałbym „pani redaktorko”, muszę uważać, bo mogę kogoś urazić. Dziwne są takie sytuacje, kiedy osoba płci żeńskiej mówi o sobie „jestem nauczycielem”.prof. Marian Bugajski, Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego

Zwolennicy feminatywów przywołują argument, że formy żeńskie w historycznej polszczyźnie już istniały. Można tutaj odnosić się do tekstów sprzed wieków.

Maskulinizacja języka zdarzyła się nam w ostatnich kilkudziesięciu latach, a nie historycznie. Każdy z nas w szkole podstawowej już się dowiadywał, że kluczowym w literaturze polskiej tłumaczeniem Biblii była tzw. Biblia Wujka. Tam, przypominam, był „mąż” i „mężyna”. Czyli tam już były feminatywy, które pokazywały, że świat składa się z kobiet i mężczyzn, którzy różnią się tylko płcią, natomiast są takimi samymi dziećmi Bożymi. I tak naprawdę kwestia feminatywów nie jest kwestią tego, czy chcemy w jakiś sposób zmieniać język polski, bo on już dawno został zmieniony. Myślę, że chodzi tak naprawdę o kwestię pewnego prestiżu. Nie mamy najmniejszego problemu, żeby mówić „pielęgniarz”, „pielęgniarka, „sprzątacz”, „sprzątaczka”, „asystent”, „asystentka”. Ale mamy problem z feminatywami, kiedy mówi się o tych osobach, które są na pozornym politycznym czy ekonomicznym szczycie drabiny społecznej.dr Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy

O językowej asymetrii obu płci traktuje książka „Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim”. Przywołano w niej wiele przykładów, nie tylko związanych z prestiżowymi zawodami czy funkcjami. Warto też zauważyć, że stosowanie żeńskich odpowiedników bywa kłopotliwe, gdy rzeczownik odnosi się zwyczajowo do przedmiotu, a nie do osoby. Co bowiem mamy na myśli, mówiąc o „marynarce”?

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00