PIŁKA NOŻNA:Sport

Przez trening po spełnienie marzeń. Wywiad z Rafałem Ostrowskim

Rafał Ostrowski, zawodnik Lechii Zielona Góra, w rozmowie z Miłoszem Weryszko, studentem dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UZ. 

Miłosz Weryszko: Zaczęło się od gry w Pogoni Świebodzin. Jak trafiłeś do drużyny ze Świebodzina?
Rafał Ostrowski: Stało się to dzięki mojej mamie, która pracowała w Świebodzinie. Zapisała mnie do Pogoni, a od tej pory, oprócz amatorskiego grania z przyjaciółmi, mogłem także wystąpić w oficjalnych meczach.

Niemała część piłkarzy podkreśla w wywiadach, że gdyby nie piłka nożna, to swoją przyszłość związaliby z inną dyscypliną sportową. Jak to wyglądało w Twoim przypadku?
Tak naprawdę to nigdy nie brałem pod uwagę profesjonalnego uprawiania innej dyscypliny niż piłka nożna. Oczywiście, grałem również w koszykówkę, a także w siatkówkę, jednak to futbol wzbudził moje największe zainteresowanie.

Przez całą swoją karierę rozegrałeś wiele spotkań. Które z nich wspominasz najlepiej?
Zdecydowanie był to mecz Pucharu Polski, w którym podejmowaliśmy Jagiellonię Białystok. Wówczas  pokonaliśmy rywala z Ekstraklasy aż 3:1. Była to ogromna sensacja, bowiem trzecioligowiec wyeliminował drużynę z najwyższej klasy rozgrywkowej, a ja strzeliłem gola.

Puchar Polski 2022/2023 z pewnością zostanie w pamięci zarówno kibiców, jak i samych zawodników Lechii. Chciałbym jednak dowiedzieć się jak wyglądał on z Twojej perspektywy. Czy mógłbyś wskazać główną przyczynę sukcesu?
Całą przygodę w Pucharze Polski wspominam znakomicie, zresztą nie tylko ja. Tamtymi wydarzeniami żyła cała Zielona Góra i okolice. Była to wspaniała przygoda, którą zapamiętamy na całe życie. Trudno wskazać główną przyczynę sukcesu. Puchary rządzą się swoimi prawami i tak naprawdę każdy może wygrać z każdym, co pokazuje nasz przykład. To była wspaniała przygoda, którą jak mam nadzieję, uda nam się powtórzyć.

Po sukcesie w Pucharze Polski, pojawiły się pytania, czy Lechię stać na to, aby zająć pierwsze miejsce tabeli rozgrywek i awansować do II Ligi? Czy Twoim zdaniem, Zielonogórzan stać na awans w ciągu najbliższych dwóch lub trzech lat?
Patrząc na to pod kątem sportowym uważam, że stać nas na awans do II Ligi. Warto jednak zaznaczyć, że awans z III do II Ligi jest bardzo trudny, ponieważ awansuje tylko zwycięzca rozgrywek. W przypadku II ligi, awans do I Ligi można uzyskać zajmując nawet szóste miejsce w tabeli.

Od kilku lat w świecie piłki nożnej trwa zażarta dyskusja na temat funkcjonowania systemu VAR. Chciałbym poznać Twoje zdanie na ten temat.
Uważam, że system VAR idzie w dobrym kierunku. Oczywiście, nie jest jeszcze doskonały, jednak świat idzie z postępem i futbol nie może zostawać w tyle. Jestem zdania, że za kilkanaście lat zrezygnuje się z funkcji sędziów liniowych, a sędziemu głównemu będą pomagać czterej arbitrzy znajdujący się w wozie VAR. Ważne jest to, żeby system VAR był dobrze dopracowany, a wtedy zyska na tym sama dyscyplina.

Boisko to nierzadko miejsce, w którym powstają przyjaźnie na lata. Z którym zawodnikiem Lechii masz najlepsze relacje?
Żeby drużyna dobrze funkcjonowała trzeba mieć dobre relacje z każdym zawodnikiem z drużyny. Wiadomo, że różnimy się charakterami i nie zawsze jest łatwo dojść z kimś do porozumienia. Mogę powiedzieć, że mam dwóch wspaniałych kolegów. Pierwszym z nich jest Jakub Babij, z którym kiedyś mieszkałem razem w jednym pokoju w internacie. Jakub jest nie tylko świetnym przyjacielem, ale także zawodnikiem. Drugim z nich jest Przemysław Mycan, który również jest związany z zielonogórskim klubem. Znamy się już bardzo długo i wspólnie przechodziliśmy przez wszystkie szczeble szkoleniowe w Zielonej Górze.

Jakie jest Twoje zdanie na temat strategii budowania i rozwoju klubu piłkarskiego, którego barwy reprezentujesz?
Sama strategia budowania Lechii jest długim, a także niełatwym procesem. Od samego początku narzuciliśmy sobie cel, do którego dążymy, aczkolwiek z czasem przychodzą korekty, które są kluczowe dla rozwoju. Trudno  znaleźć “złoty środek”, który przyniósłby oczekiwany skutek. Na chwilę obecną, celem jest awans do II Ligi i robimy wszystko, aby zrealizować to założenie. Pod kątem sportowym drużyna jest budowana we właściwy sposób. Do zespołu ściągani są jakościowi zawodnicy, ale jednocześnie klub pozostaje przy swojej filozofii i  nowymi zawodnikami zostają piłkarze z Zielonej Góry i okolic.

Jak wspominasz debiut w seniorskiej drużynie?
Mój debiut przypadł na mecz ze Stilonem Gorzów Wlkp. Było to spotkanie III ligi, a zarazem derby woj. Lubuskiego. Nie ukrywam, że zostałem wrzucony na “głęboką wodę”. Tego dnia szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności dostali także inni młodzieżowcy. Przegraliśmy to starcie 1:2, jednak uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie.

Wydaje się, że każdy z nas ma osobę, która stanowi dla niego wzór. Nierzadko jest to człowiek, który wykonuje ten sam zawód, co my. Jak to wygląda w Twoim przypadku. Czy masz piłkarza, który jest dla Ciebie autorytetem?
Na pewno podpatruje zawodników z najwyższej półki, często analizuję ich grę, ale jeśli miałbym skupić się na ich prywatnych sprawach, to mogę powiedzieć, że każdy jest inny. Niektórzy grają na poziomie profesjonalnym, a inni, w tym ja, na poziomie półprofesjonalnym i tak naprawdę trudno porównać oba przypadki. Jestem zdania, że lepiej skupić się na sobie, znaleźć odpowiednie rozwiązania, tak aby trening i gra sprawiały radość, ale też były skuteczne.

Już wiemy, że Twoim ulubioną dyscypliną sportową jest piłka nożna. Czy poza futbolem, istnieje jeszcze jakiś sport, którym się interesujesz?
Jeśli chodzi o zielonogórski zespoły i w innych dyscyplinach, to z pewnością jest to żużel, a konkretnie Falubaz. Śledzę ich wyniki, znam układ tabeli, jednak nie jestem zagorzałym kibicem. W moim sercu króluje piłka nożna i to ona przemawia przeze mnie najbardziej. Interesuje się też e-sportem, dlatego wieczorami lubię usiąść przed monitorem i pograć sobie w gry komputerowe. Tak odreagowuję stres.

Jaką miałbyś radę dla młodych piłkarzy, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z piłką nożną?
Pierwszą, a zarazem najważniejszą radą jest trening, który musi sprawiać ogromną radość. Jeśli to ma miejsce, to kluczowa jest konsekwencja, praca nad udoskonaleniem swoich umiejętności i dążenie do celu. To wszystko musi być jednak poparte uśmiechem na twarzy.

Autorem zdjęcia jest Dariusz Biczyński
Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00