MUZYKA:

Za zamkniętymi oczami

Na przystawkę – support! Na scenie tłoczno, bo grać będzie zespół Pajujo. Fajna energia, wszystko w klimacie, ale po trzech utworach ma się wrażenie, że grają ciągle ten sam utwór. Ta sama melodia, to samo bujanie, przydługie utwory  i w kółko o legalizacji. Plus za urozmaicenie, w połowie koncertu, w postaci dodatkowego damskiego wokalu. Drobna blondynka huknęła takim głosiwem, że przykryła głównego wokalistę. A i ten, na którego wszyscy cierpliwie czekają wskoczył na chwilę na scenę. Gościnny udział Bednarka w jednym z kawałków Pajujo, to najmocniejszy moment ich występu . A godzinny support to raczej męczenie publiki niż dobra rozgrzewka.
 
Kawon paruje, żeńska część publiki już przebiera nóżkami. Piskom nie ma końca gdy zespół wraz z frontmanem wkracza na scenę. Jednego im nie można zarzucić…braku energii. Bednarek skacze, śpiewa, krzyczy od pierwszych dźwięków i przez większość koncertu… nie otwiera oczu. To bardzo charakterystyczne. Już w „Mam talent” zwracano mu na to uwagę, że gdzieś traci przez to kontakt z publiką. Bezpodstawnie. Publiczność ochrzczona „Załogą” robi wszystko czego wokalista żąda. Gdy mają powtarzać powtarzają, gdy klaskać klaszczą. Swoją drogą koloryt widowni też jest zaskakujący. Spodziewałam się mdlejących nastolatek. Owszem przeważają. Ale są też starsi, młodsi, Ci którzy na pierwszy rzut oka wydają się być zajarani reggae i tacy, których nikt by o to nie podejrzewał. Set lista jest nieprzewidywalna, raz zmusza do skakania, raz do bujania. Zespół bawi się tak samo świetnie jak publika. Widać, że muzyka sprawia im wiele radości i na szczęście ciągle jeszcze jarają się tym co robią. Największy skok energii pojawia się oczywiście przy dobrze znanych hitach. „ Raz dwa w górę ręce” i „Dancehall Queen”. Na bis wychodzą bez szemrania. Do minusów zaliczyłabym uduchowione gadki. Coś w stylu wielkich przemówień koncertowych Lady Gagi. Niby szczerze, niby z serducha, o miłości, przyjaźni, życiu, ale serio? Z ust dwudziestoletniego człowieka brzmi to trochę karykaturalnie.
 
Mimo wszystko nie ma się do czego przyczepić, choć ten koncert mojego życia nie zmienił. Nie pobiegnę do sklepu po ich płytę, nie będę śledzić Bednarka na fejsbuku  i nawet umyję rękę, którą podałam  mu na powitanie przed wywiadem.  A jeśli już o tym mowa tu też spotkała mnie niespodzianka. Idąc na wywiad spodziewałam się zmanierowanej gwiazdki z talent show. Zastałam przesympatycznego młodego człowieka, który w ujmujący sposób mówi o tym, czym dla niego jest muzyka.

Autor: Daria Kubasiewicz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00