MUZYKA:

Strasznie pozytywny koncert.

Grupa, której frontmanem jest Mateusz Krautwurst swój początek ma na Wydziale Artystycznym UZ. Znakomicie wykształceni muzycy stacjonują teraz w Warszawie, gdzie coraz bardziej rozwijają skrzydła. Efektem tego jest debiutancka płyta, która tytuł wzięła od nazwy zespołu.

Byłem dotychczas na trzech koncertach tej formacji. Z nich największe wrażenie zrobił na mnie właśnie ten, czwartkowy. Wszystko się zgadzało – niesamowita precyzja i dynamika granych dźwięków, funkowa pulsacja i co się nieczęsto zdarza, selektywne nagłośnienie. Całości dopełniał znakomity śpiew Mateusza Krautwursta i jego pełna pomysłów konferansjerka (nie omieszkał z dystansem podejść do swojego słynnego już wykonania hymnu USA, podczas bokserskiej gali). Duże wrażenie wywołał też gościnnie grający perkusista. Kiedy trzeba precyzyjnie trzymał tempo, nadając wraz z basistą Marcinem Pendowskim puls, pod wpływem którego część osób ruszyła tany. Na końcu powalił wszystkich zmyślnymi, solowymi wstawkami.

 

Słychać jak duży rozwój przeszedł ten zespół od momentu swoich zielonogórskich początków. Dojrzałość nowych aranży i dopracowane brzmienie (zalatujące lekko latami osiemdziesiątymi), czyni The Positive gotowym na coraz większe wyzwania. Szkoda natomiast, że pomimo intensywnej promocji tej imprezy, w klubie stawiła się tylko przyzwoita liczba osób. Jak traktować często słyszane narzekania, że w Zielonej Górze mało się dzieje, kiedy pomimo sporej ilości wydarzeń kulturalnych z frekwencją bywa różnie ?

Autor: Marcin Gromnicki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Grupa, której frontmanem jest Mateusz Krautwurst swój początek ma na Wydziale Artystycznym UZ. Znakomicie wykształceni muzycy stacjonują teraz w Warszawie, gdzie coraz bardziej rozwijają skrzydła. Efektem tego jest debiutancka płyta, która tytuł wzięła od nazwy zespołu.

Byłem dotychczas na trzech koncertach tej formacji. Z nich największe wrażenie zrobił na mnie właśnie ten, czwartkowy. Wszystko się zgadzało – niesamowita precyzja i dynamika granych dźwięków, funkowa pulsacja i co się nieczęsto zdarza, selektywne nagłośnienie. Całości dopełniał znakomity śpiew Mateusza Krautwursta i jego pełna pomysłów konferansjerka (nie omieszkał z dystansem podejść do swojego słynnego już wykonania hymnu USA, podczas bokserskiej gali). Duże wrażenie wywołał też gościnnie grający perkusista. Kiedy trzeba precyzyjnie trzymał tempo, nadając wraz z basistą Marcinem Pendowskim puls, pod wpływem którego część osób ruszyła tany. Na końcu powalił wszystkich zmyślnymi, solowymi wstawkami.

 

Słychać jak duży rozwój przeszedł ten zespół od momentu swoich zielonogórskich początków. Dojrzałość nowych aranży i dopracowane brzmienie (zalatujące lekko latami osiemdziesiątymi), czyni The Positive gotowym na coraz większe wyzwania. Szkoda natomiast, że pomimo intensywnej promocji tej imprezy, w klubie stawiła się tylko przyzwoita liczba osób. Jak traktować często słyszane narzekania, że w Zielonej Górze mało się dzieje, kiedy pomimo sporej ilości wydarzeń kulturalnych z frekwencją bywa różnie ?

Autor: Marcin Gromnicki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00