– "Hurra!" dla mnie jest ciekawa, bo jest dużo lepsza niż ostatnia płyta Kultu ["Poligono Industrial]" – przyp. red] i również lepsza od przedostatniej płyty ["Salon Recreativo" – przyp. red.]. Kazik miał dobry czas, śpiewa młodym wokalem sprzed – powiedzmy – 15 lat – mówi.
Szef SP Records zwraca uwagę na specyficzne brzmienie "Hurra!":
– Album jest surowy. Nie jest to płyta, której należy słuchać na tak zwanych boomboxach. "Hurra!" na takim sprzęcie dobrze nie zabrzmi. Nie jest przewatowana, nie jest skompresowana… To "czysty" album. Tak bym to określił. Nie było żadnego specjalnego masteringu, podbijania brzmienia. Jest taka, jaka wyszła ze studia. Nie było żadnej "chemicznej" obróbki – opowiada.
– "Hurra!" będzie brzmiała inaczej, niż pozostałe współczesne płyty. Jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystkie albumy w XXI wieku mają znamiona napakowania, naładowania i nafaszerowania efektami i zabiegami poprawiającymi dźwięk. Natomiast ten album jest świeży. Brzmi inaczej i inaczej będzie odbierany. Powiem nawet, że styl nagrania może się nie spodobać. Jeżeli jednak ktoś dysponuje dobrym sprzętem, to będzie w stanie wychwycić tą fajną różnicę – deklaruje.
– Ten album jest naładowany dobrą energią. Są tam bardzo dobre piosenki – dodaje.
Wydawca Kultu podkreśla świetną atmosferę panującą w studiu podczas sesji nagraniowej. A jak wiemy, przy okazji poprzednich płyt atmosferę w Kulcie trudno było nazwać sielankową:
– Zespół bawił się tą płytą. Nie było żadnych spięć przy produkcji. Było widać, że są zajarani tym albumem. Wszyscy się świetnie czuli. Muzycy, którzy przychodzili do studia, byli zawsze w dobrych nastrojach.
Na pozytywny klimat w zespole wpływ miały także… warunki atmosferyczne i przyroda:
– Płyta była nagrywana w dobrym czasie. To była wiosna i początek lata. W ogródku był stolik, muzycy Kultu wychodzili ze studia i siedzieli tam. Mieli przerwy na świeżym powietrzy wśród zieleni. Bardzo miło się to wszystko odbywało. W fajnym, powiedziałbym nawet rodzinnym, nastroju – wspomina Pietrzak.
– Poprzednia płyta była nagrywana w bardzo nerwowej atmosferze. Z ciśnieniem i niefajną energią. "Hurra!" natomiast jest jej przeciwieństwem – dodał.
– Wydaje mi się, że to jest płyta porównywalna do "Ostatecznego krachu systemu korporacji" [jeden z najwyżej cenionych albumów Kultu – przyp. red.], jeśli chodzi o poziom jakości, mądrości i żartu. Na "Hurra!" są utwory bardzo śmieszne, ale też i bardzo poważne. Jako wydawca powiem, że to bardzo dobry towar. Inteligentni ludzie chętnie będą słuchali tej płyty – zakończył Pietrzak.
Przypomnijmy, że "Hurra!" oficjalnie trafi do sprzedaży 28 września.
Artykuł za muzyka.interia.pl
Autor: Artur Wróblewski