KULTURA:ZIELONA GÓRA:

„Więc chodź pomaluj mi świat na żółto i na niebiesko”

Izabela Sak, artystka malarka, która wytrwale dążyła do zrealizowania swojego marzenia, żeby stanąć przed sztalugami i malować bez wytchnienia. A pędzlem naprawdę potrafi wyczarować: delikatne pejzaże, bukiety kwiatów, ale też „portrety” samochodowych klasyków czy też industrialne detale.

Po dwudziestoletniej letniej przerwie od otrzymania świadectwa dojrzałości w Państwowym Liceum Plastycznym w Zielonej Górze, pani Izabela zdecydowała się powrócić do malarstwa i na kontynuowanie artystycznej drogi na Uniwersytecie Zielonogórskim na Wydziale Artystycznym. Talent malarki jak nieoszlifowany diament został poddany „obróbce” i to z sukcesami. Pani Izabela Sak otrzymała dwukrotnie stypendium ministra nauki i szkolnictwa wyższego za wybitne osiągnięcia w roku akademickim 2017/2018 i 2019/2020 oraz we wrześniu 2020 roku obroniła dyplom z malarstwa w pracowni dr hab. Magdaleny Gryski.

Decyzja o podjęciu studiów i realizacji swoich malarskich marzeń nie była prosta. Życie biegło wyznaczonym trybem: praca, małżeństwo i wychowywanie dwóch córek, ale pewnego dnia przyszła refleksja.

Pomyślałam sobie, że nie mogę zaprzepaścić tej swojej pasji, o której tyle marzyłam od dziecka, więc muszę teraz wrócić do malarstwa, do takich działań twórczych. Jest to faktycznie dosyć trudne, bo sama siebie sprawdzałam czy ja potrafię,  co potrafię? Także wszystko, co wydawało mi się godne namalowania, to próbowałam. Oznaczałam sobie jakieś poprzeczki, jakieś szczeble, żeby jeszcze się sprawdzić.

Obrazy Izabeli Sak powstają w różnych technikach: akrylu, fotografii cyfrowej i grafice. Najwięcej problemów przyniosła praca z akwarelami, które były dla artystki największym wyzwaniem.

Właśnie po tej długiej przerwie próbowałem też śledzić malarzy na mediach społecznościowych. Upodobałam sobie akwarele, ale akwarela okazała się tak trudna. Właściwie nikt mnie tego nie uczył, nie chodziłam na żadne kursy, postanowiłam, że nauczę się tego sama. Ta nauka kosztowała mnie naprawdę wiele łez, nie wystarczy malować na zwykłym papierze, potrzebny jest naprawdę cały warsztat. Począwszy od odpowiednich pędzli.  W akwareli papier to jest kluczowa sprawa, no i farba oczywiście. Jak widziałam w Internecie, jak malują pięknie inni, to próbowałam, ale zupełnie nic mi nie wychodziło, więc kończyło się płaczem i darciem. Ale w rezultacie myślę, że wreszcie w ostateczności namalowałam 200 czy 300 obrazów i przyszła jakaś umiejętność.

Zapraszamy do artystycznej „podróży” z malarstwem tej niezwykłej artystki odwiedzając jej pracownię (nawet wirtualnie). Posłuchajcie również rozmowy z naszym gościem na 96 FM. Życzymy Wam wielu pięknych inspirujących doznań.

mat.prasowe
Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00