PIŁKA NOŻNA:WAŻNEZIELONA GÓRA:

Ta niedziela miała być dla nas, a była dla Górnika [WIDEO]

Na trzech zwycięstwach z rzędu zakończyła się dobra passa w III lidze piłkarzy Lechii. Zielonogórzanie, mimo, że ponad godzinę grali w przewadze jednego zawodnika, przegrali z Górnikiem Polkowice 0:1 (0:0).

W pierwszych dwudziestu minutach groźniej było pod bramką Wojciecha Fabisiaka. Po pierwszych kilku minutach przewagi Lechii, piłkarze Górnika stworzyli sobie dogodne sytuacje, ale spora też w tym zasługa samych gospodarzy, którzy zbyt nonszalancko wyprowadzali piłkę od bramki. 

Lechia odpowiedziała groźną kontrą, którą strzałem w polu karnym zwieńczył w 24 min. Gibi Embalo. Piłka minęła jednak bramkę gości. Po chwili ten sam zawodnik groźne główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kolejny raz piłka nie znalazła jednak drogi do siatki.

Od 34 minuty goście grali dziesiątkę, bo rozdający chętnie kartki arbiter od początku meczu wyrzucił z boiska Rafała Karmelitę, dając bezpośrednią czerwoną kartkę za faul na Gibim Embalo. Do przerwy kartek było sporo, ale bez bramek. 

Pierwszego i jedynego – jak się później okazało – gola w tym meczu zdobyli goście. W 52 min. pięknym uderzeniem popisał się Jakub Ryś, który zdecydował się przerzucić piłkę nad Wojciechem Fabisiakiem. 

W 65 min. Lechia mogła remisować. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i kolejnej próbie wstrzelenia piłki w pole karne z ostrego kąta groźnie uderzał Radosław Sylwestrzak. Jednak bez powodzenia. 

I tak też było do końca. Lechia miała przewagę, próbowała, ale po żadnym ze strzałów piłka nie znalazła się w siatce. Goście groźnie kontrowali, ale wynik nie uległ zmianie.

Dla Lechii to piąta porażka w sezonie, druga w domu. Zielonogórzanie pozostali jednak na trzecim miejscu, bo swój mecz przegrał też będący w tabeli za Lechią LKS Goczałkowice Zdrój. W najbliższą sobotę podopieczni Andrzeja Sawickiego zmierzą się na wyjeździe z rezerwami Śląska Wrocław, wiceliderem tabeli.

Zobaczcie pomeczowe wypowiedzi: Mateusz Surożyński, Przemysław Mycan, Andrzej Sawicki, Jakub Ryś.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00