AZS:UCZELNIA:ZIELONA GÓRA:

Akademicy dotkliwie wypunktowani [WIDEO]

Miało być miłe pożegnanie, a wyszło śmieszne pożegnanie – skwitował po meczu trener futsalistów AZS Uniwersytetu Zielonogórskiego, Maciej Górecki. Akademicy w ostatnim w tym sezonie pierwszoligowym spotkaniu u siebie przegrali wysoko z Gwiazdą Ruda Śląska 4:10 (2:7).

Akademicy ani się obejrzeli, a już przegrywali 0:4. Pięć minut zajęło rywalom, by skompletować czterobramkową przewagę. Bramki strzelali kolejno: Kamil Powała, Maciej Małek i dwie Bartosz Siadul. Gospodarze albo popełniali koszmarne błędy w polu, które skutkowały stratami i wzorowo kończonymi kontrami, albo w prostych – wydawałoby się sytuacjach – kapitulował bramkarz Jakub Witczak. Do przerwy było 2:7, honor zielonogórzan próbowali ratować strzelcy dwóch trafień: Jakub Turowski i Maksymilian Chmielak.

Turowski zdobył bramkę też po przerwie i wydawało się, że akademicy jeszcze powalczą o korzystny wynik, tym bardziej, że szybko cztery faule skompletowali rywale. Niestety, w 28. minucie ósmego gola zdobył Hubert Szaraniec, a po chwili do pustej bramki (akademicy wycofali bramkarza) trafił bramkarz Łukasz Bogdziewicz. Gospodarze w odpowiedzi nie byli go w stanie pokonać z rzutu karnego. Prosto w bramkarza Gwiazdy trafił Jakub Turowski. Na osłodę pozostała bramka Mateusza Biereśniewicza, choć i tak decydujące słowo należało do rywali. Wynik meczu w 37. min. ustalił Bartosz Siadul.

Ten mecz to kwintesencja tego sezonu, który był fatalny. Nie da się wygrywać, jak się nie wie, czy się zbierze na mecz – komentował po spotkaniu gorzko Adrian Niedźwiedzki, jeden z liderów zielonogórzan.

AZS przegrał po raz trzynasty w sezonie. Po ubiegłotygodniowym walkowerze w Lublinie (akademicy nie pojechali, bo nie zebrali składu) zostaje jeszcze tylko jedno spotkanie. Za dwa tygodnie w Krakowie z AZS-em UEK.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00