KOSZYKÓWKA:

Zbili nas na oczach księcia i Glika

Klęska Stelmetu Enei BC Zielona Góra, która kończy ich tegoroczną przygodę z europejskimi pucharami. Mistrzowie Polski przegrali rewanżowy pojedynek 1/8 finału Ligi Mistrzów z AS Monaco 60:90.

W księstwie zielonogórzanie jedynie w pierwszej kwarcie dotrzymali kroku przeciwnikom. Pierwszą odsłonę Stelmet przegrał czterema punktami, pudłując sporo otwartych rzutów. Od drugiej kwarty dominacja Monaco nie podlegała już dyskusji.

Jeśli jesteś profesjonalnym sportowcem, to bez znaczenia, w którą stronę pewne sprawy pójdą, ty zawsze musisz pokazać swój charakter. My to dziś porzuciliśmy. Zaczęliśmy ze słabą obroną i niezłym atakiem, niestety spudłowaliśmy trochę rzutów. Pod koniec pierwszej kwarty przestaliśmy grać i dalej już nie istnieliśmy. Dla mnie to trudne jako dla trenera. Jestem bardzo rozczarowany. Oni nie zrobili nic nadzwyczajnego, na co byśmy nie byli gotowi, ale nasza postawa na parkiecie była bardzo zła.Andrej Urlep, trener Stelmetu Enei BC Zielona Góra

Biało-zieloni przez cały mecz rzucali fatalnie za 2 pkt. – w całym meczu trafili tylko siedem prób.  Stelmet nie był też w stanie zatrzymać rywali w obronie. 18 punktów zdobył najskuteczniejszy w zespole gospodarzy Paul Lacombe. W Stelmecie najwięcej 14 „oczek” zanotował Martynas Gecevicius, co ciekawe drugim strzelcem z dorobkiem 10 pkt. był Filip Matczak, który pojawił się na parkiecie, gdy losy meczu były już rozstrzygnięte.

Dziękujemy naszym fanom, że przylecieli nas dopingować, ale w takim meczu jak ten należy grać twardo przez 40 minut. Grać tak jak Monaco w obronie i w ataku. Musimy wyciągnąć lekcję z tego meczu, bo to była dobra nauka dla nas i spróbować grać tak jak Monaco w naszej polskiej lidze.Boris Savović, Stelmet Enea BC Zielona Góra

Z ciekawostek, mecz w Monaco oglądał m.in. książę Albert II czy piłkarz AS Monaco i reprezentacji Polski Kamil Glik.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00