ZIELONA GÓRA:

Pałac w Zatoniu – historia rozbłyśnie na nowo [Nieznana Zielona Góra]

Zielona Góra po połączeniu z gminą stała się jednym z niewielu miast w Polsce posiadającym w swoich granicach kilkanaście pałaców będących perłami architektury. Jedna z takich wyjątkowych perełek znajduje się w zielonogórskim Zatoniu. To pałac usytuowany w części rozległego parku krajobrazowego. W czwartek 18 października ruiny zostaną podświetlone i udostępnione dla mieszkańców. 

Günthersdorf, czyli Zatonie pierwszy raz zostało wzmiankowane w 1305 roku. Do 1555 roku było w po­siadaniu rodziny von Kittlitz. Po podziale dóbr między Kittlitzów a rodem Knobelsdorff oko­ło połowy XVII wieku scalił je ponownie Baltazar von Unruh. To właśnie on w latach 1685-1689 wzniósł w Zatoniu pierwszą siedzibę szlachecką. Był to barokowy dwukondygnacyjny dwór , wzniesioną na planie prostokąta, nakrytą czterospadowym dachem z wystawka­mi.

Zatonie przechodziło z rąk do rąk przez wiele lat, aż w 1809 roku zatońskie dobra trafiły „pod skrzydła” Piotra Birona, który przeznaczył je na posag dla swojej najmłodszej córki Doroty Biron, żony Maurycego Talleyranda-Périgord, czyli późniejszej księżny de Dino.

W 1840 roku księżna Dorota przyjechała do Zatonia i to z jej inicjatywy dwa lata później dokonano przebudowy dworu, przekształcając go w klasycystyczny pałac. Wzniesiono wtenczas także oranżerię, cieplarnię i założono park krajobrazowy. Z dawnego dworu zachowano XVII-wieczne mury zewnętrzne, oraz nadbudowano trzecią kondygnację. Stary dach zastąpiono nowym płaskim z attyką z umieszczonym na niej herbem Talley­randów oraz czterema wazonami w narożach. Na osi elewacji frontowej umieszczono czte­rokolumnowy portyk w porządku doryckim, a podobny zdobił elewację tylną (tę od strony parku). Elewa­cje były bardzo ubogie w zdobienia, a jedną głównych dekoracji było boniowanie.

Kiedy księżna Dorota zmarła, to w 1862 roku miejscowość oraz pałac odziedziczył jej syn Aleksander Edmund markiz de Talleyrand-Périgord. Postanowił on przeprowadzić kolejne zmiany w otoczeniu pałacu. W miejscu dawnej przeszklonej oranżerii wzniesiono budynek neoklasycystyczny oraz budynek bramny, który dziś nie istnieje.

W 1879 roku pałac wraz z całą miejscowością został sprzedany Karolowi Rudolfowi von Friedenthalowi. To za jego czasów herb księżnej Doroty znajdujący się na samej górze pałacu został zamieniony na jego znak. Ciekawostka jest fakt, że nie jest to żaden herb, gdyż Friedenthal nie miał pochodzenia szlacheckiego, a gdy mu je zaproponowano w dowód uznania dla jego osiągnięć politycznych, odmówił w geście protestu przeciw polityce Bismarcka. Jest to tylko ozdoba pałacowa. W znaku tym znalazły się jego inicjały „FR” oraz kwiaty róży, co było wyrazem miłości do jego żony – szlachcianki ze Żmigrodu Fanny Rosenberg (Trachenberg in Schlesien). Pałac odziedziczyła następnie jego córka baronowa Renata von Lancken-Wa­kenitz, która była właścicielką Zatonia do końca II wojny światowej.

Pomimo zbliżającego się bardzo szybko frontu „Ostatnia Pani Na Zatoniu” podjęła odważną (?) decyzję. Odmówiła wyjazdu z miejscowości i została w pałacu sama. Tereny Zatonia po przejściu frontu były traktowane jako „tereny okupowane”, a pozostawiony nań majątek był grabiony w ramach reparacji wojennych. Baronowa Lancken-Wakenitz, mająca wówczas 77 lat zaczęła tracić zmysły. Wygnana z pałacu tułała się po wsi prosząc pozostałych mieszkańców o pomoc. Zmarła prawdopodobnie w 1947 roku i została pochowana w nieustalonym do dziś miejscu.

Sam pałac został splądrowany, a następnie podpalony przez czerwonoarmistów powracających ze zdobytego Berlina. Ślady po pożarze widać do dziś w górnych partiach ruin… Aktualnie ruiny pałacu poddawane są renowacji, aby choć trochę przywrócić tej perle należyty jej blask.

 

Tekst i materiał ikonograficzny:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry. 

Pałac w Zatoniu rozbłyśnie w czwartek

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00