ZIELONA GÓRA:

Dawna przychodnia przeciwgruźlicza [Nieznana Zielona Góra]

Przy dzisiejszym pl. Słowiańskim 4 (dawniej Hospitalstrasse) ulokowano niewielki i niepozorny budynek. Znajduje się w nim dzisiaj kancelaria adwokacka. Niech Was jednak nie zmyli jego obecne przeznaczenie, bo niecałe 100 lat temu była to… przychodnia przeciwgruźlicza.

Kiedy zakończyła się pierwsza wojna światowa, jednym z największych problemów były ogromne ilości zachorowań na gruźlicę i choroby weneryczne. Ówczesne władze zwracały szczególną uwagę na zdrowie. Dlatego już w 1918 r. na Wagmostawie organizowano kąpiele solne dla biednych dzieci, które miały zastępować drogie wyjazdy nad morze. Powstało nawet niewielkie uzdrowisko. Działało prewentorium przy ul. Szczekocinskiej (obecnie przedszkole) oraz sanatorium w zielonogórskiej Krępie. Powstała nawet specjalistyczna przychodnia lekarska przy dzisiejszej ul. Długiej, którą ulokowano…. w piwnicach szkoły!

Taka prowizorka nie mogła wiecznie trwać. Dlatego też władze miasta w 1926 r. podjęły decyzję o wybudowaniu profesjonalnej przychodni przeciwgruźliczej. Na ten cel przeznaczono prawie 15 tysięcy ówczesnych marek.
Pierwsze plany budowlane sporządzono w 29 października 1926 r. Uwidoczniono na nich wszystkie strony elewacyjne. Budynek przychodni miał być jednokondygnacyjny z dachem wielospadowym z wieloma lukarnami oraz kryty dachówką. Wewnątrz rozprowadzona była instalacja elektryczna oraz centralnego ogrzewania, a całe wyposażenie sanitarne zostało zaprojektowane, zakupione i zamontowane przez Georga Raetscha, który swoja firmę miał oddaloną od nowego budynku o zaledwie kilkanaście metrów.
Precyzję wykonania wyposażenia widać na innym planie, a właściwie rysunku technicznym z sierpnia 1927 r. jak szczegółowo miały wyglądać w przychodni… ławki i krzesła. Jak na przychodnię był to niewielki budynek, gdzie miała mieścić się dyżurka, pokój pielęgniarski, pokój rentgenowski ze specjalistycznym sprzętem oraz ciemnie, gdzie wywoływano zdjęcia.

Ośrodek działał, aż do czasów drugowojennych, zaś sam budynek nie ucierpiał w czasie działań zbrojnych. Po wojnie przyjęto go w dobrym stanie. Dzisiaj jest to własność kancelarii, a po dawnym wyposażeniu nie ma żadnego śladu. Na dodatek placyk współcześnie jest tak porośnięty roślinnością i drzewami, że nawet identycznych ujęć nie można zrobić jak kiedyś.

Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry 

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00