POLSKA I ŚWIAT:

Stawiając wszystko na jeden bilet

Tina Boś rozmawia o podróży na drugi koniec świata

Zbliża się lato, a wraz z nim planowanie wakacji, wycieczek, wyjazdów. Po kilku dniach wracamy do domu, ale są tacy, którzy… postawili wszystko na jeden bilet.

Połączenie na Skype między Polską a Australią może być kłopotliwe, z racji organizacji czasu (osiem godzin różnicy). Mimo wszystko cieszę się, że udało mi się skontaktować z mieszkającą w Brisbane Polką – Żanetą Stupak. Jak wygląda życie w tym słonecznym miejscu? Jacy są ludzie? Z czym trzeba się mierzyć?

Whitsunday, Australia, zdj. Piotr Stupak

LOT DO AUSTRALII

Tina Boś: Dlaczego wyjechałaś do Australii?

Żaneta Stupak: Głównym powodem była miłość, ponieważ mój teraźniejszy mąż mieszkał w Brisbane. Postanowiłam więc postawić wszystko na jedną kartę i polecieć do niego. Była we mnie także chęć zmiany i poznania czegoś nowego i innego.

Nie bałaś się?

Byłam przerażona! Pierwszy raz leciałam samolotem, do kraju, który znajduje się tak daleko od Polski. Do tego prawie nie znałam języka. Nie powiem, więc żeby to była łatwa decyzja. Cieszę się jednak, że ją podjęłam, bo mam kochającego męża, synka i dom, o którym zawsze marzyłam.

Jakie były największe problemy związane z przylotem? Z chęcią zostania na dłużej niż na rok…

Na pewno do problemów można zaliczyć: zdobycie wizy i koszty związane z przylotem. Trzeba mieć też finanse na sam początek, czyli na wynajęcie mieszkania, rachunki, na sama wizę, która niestety nie należy do najtańszych i trzeba na nią długo czekać. Wiza turystyczna jest za darmo i można ja dostać w ciągu jednego dnia.

Czy jednak trud ze zdobyciem tego, co wymieniłaś, jest całkowicie rekompensowany przez Australię?

Myślę, że tyle ile jest ludzi, tyle opinii. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy warto. Na pewno tutaj jest inaczej. Dużym minusem jak dla mnie jest odległość od rodziny. Jednakże lubię tu mieszkać i nie żałuję swojej decyzji o przeprowadzce. Uważam jednak, że nie jest to dla każdego.

Dla kogo mogłoby nie być?

Dobre pytanie. Bardzo dużo zależy od danej osoby. Dla jednych to, że są daleko od rodziny, jest najcięższe, a dla innych świadomość napotkania niebezpiecznych zwierząt. Odnośnie do tego, gdzie ja mieszkam, problemem może okazać się zmiana klimatu, ponieważ przez większość roku jest gorąco.

Czy życie w Australii jest kosztowne i czy łatwo jest zdobyć pracę?

Nie należy do najtańszych, ale w porównaniu do zarobków pozwala na godne życie. Sporo ludzi też buduje domy lub kupują mieszkanie pod wynajem, jako inwestycje. Jeśli chodzi o pracę, najtrudniej jest znaleźć tę pierwszą, ponieważ chcą z doświadczeniem lokalnym. Jeśli staramy się o drugą pracę, to pracodawca lubi zadzwonić do poprzedniego miejsca pracy w celu uzyskania informacji o kandydacie na dane stanowisko. Zdecydowanie łatwiej jest mieć zawód, który jest na liście zawodów poszukiwanych.

Outback, Australia, zdj. Piotr Stupak
Whitsunday, Australia, zdj. Piotr Stupak

JACY SĄ AUSTRALIJCZYCY

Czy Australia jest tak groźna i niebezpieczna, jak ją pokazują w programach dokumentalnych? Gdzie w każdym momencie można napotkać na swojej drodze jadowite zwierzę?

Choć są obecne, to rzadko możesz je spotkać. Ja pierwszego węża na swojej drodze spotkałam po pięciu latach, wiec raczej nie. Wiadomo, że na outback’u  możesz ich znaleźć więcej niż w mieście.

Outback’u, czyli?

Słabo zaludnione tereny Australii, czyli wszędzie tam gdzie nie ma dużych miast np. na pustyni.

Co jako pierwsze zaskoczyło Cię w Australii?

Klimat, przyroda i podejście Australijczyków do życia.

Czy owo podejście Australijczyków znacząco różni się od podejścia Polaków do życia?

Może nie znacząco, ale oni są bardziej na luzie, nie przejmują się tak bardzo jak Polacy. Myślę, że trochę mniej narzekają są bardziej „easy going”.

Czy to prawda, że ulubionym określeniem Australijczyka jest „no worries”?

Jest jednym z często używanych zwrotów. I oznacza on „nie ma sprawy”, „nie ma zmartwień”, właściwie znaczenie jest zależne od sytuacji.

Słyszałam, że wchodząc chociażby do sklepu, ekspedienci pytają „co u Ciebie”, to prawda?

Generalnie nawet jak gdzieś dzwonisz czy idziesz do sklepu, to jest to zwrot grzecznościowy, którym przeważnie zaczyna się konwersację.

Gold Coast, Australia, zdj. Tina Boś
Szczyt góry Kościuszki, Australia, zdj. Piotr Stupak

POLACY W BRISBANE

Jak Australijczycy postrzegają Polaków? Czy jest związany z naszą narodowością jakiś stereotyp?

Nie spotkałam się, żeby ktoś negatywnie odniósł się do mnie z powodu tego, że jestem Polką. Często słysząc nasz akcent pytają, skąd jesteśmy. I nagle okazuje się, że na przykład ta Australijka ma męża Polaka albo rodzinę w Polsce. Zdarza się, że Australijczycy nie wiedzą, gdzie leży Polska. Ale są tacy, którzy jeżdżą na wakacje do Polski i chwalą przede wszystkim jedzenie, kulturę i piękno natury.

Czy dużo jest społeczności polskiej w miejscowości, w której mieszkasz? Można na przykład ich spotkać w sklepie, są specjalne lokale, do których można się wybrać, czy też festiwale?

W Brisbane, w którym mieszkam, ogólnie jest sporo Polaków i można ich spotkać dość często. Mamy polski klub, w którym w menu są polskie dania. Każdego roku odbywa się festyn „Polska Wiosna”. Nawet ostatnio odbywał się All Nations Festiwal, gdzie występowały polskie grupy tańca ludowego, które tańczą w tradycyjnych polskich strojach.

Czyli tak nie do końca tęsknisz za polskim jedzeniem, skoro możesz je nabyć nawet w Australii

Nie jest źle, ale nie wszystko można kupić. Są więc rzeczy, za którymi się tęskni. Poza tym, w domu wszystko smakuje lepiej.

Widok z Mount Warning o wschodzie słońca, Australia, zdj. Piotr Stupak

PODRÓŻE

Jakie do tej pory miejsca udało Ci się zwiedzić i czy jakaś konkretna wyprawa zapadła Ci w pamięć?

Na pewno wyprawa na górę Kościuszki, ponieważ czułam się jak w polskich górach. Tak że dobrze wspominam wycieczkę na Whitsunday, gdzie mogłam zobaczyć przepiękne plaże i pływać z kolorowymi rybami, oraz zobaczyć rafę koralowa, która zapierała dech w piersi. Te dwie póki co są na dwóch pierwszych miejscach. Wyzwaniem była też wyprawa na Mount Warning, gdzie w nocy przedzierasz się przez las deszczowy, żeby dotrzeć na szczyt przed wschodem słońca, aby oglądać je w 360-stopniowej panoramie. Jest to piękny widok i piękna trasa, choć niebezpieczna. Odnotowano tam wiele wypadków. Szczególnie niebezpieczny jest ostatni odcinek trasy, gdyż trzeba się wpinać po skalnej ścianie trzymając się jedynie łańcucha. Mimo wszystko to satysfakcjonujące doświadczenie. Trochę więc udało mi się zwiedzić, ale jeszcze dużo miejsc przede mną.

Co najbardziej lubisz w Australii? Wyobrażasz sobie mieszkać gdzieś indziej?

Najbardziej lubię ludzi i zapierające dech widoki. Otwartość mieszkających tu ludzi i przede wszystkim różnorodność klimatyczna i kulturowa. Nie zamykam się jednak na możliwość mieszkania gdzieś indziej. Nigdy nie wiadomo, co mnie czeka w przyszłości. Na pewno byłoby miło mieszkać w chłodniejszym miejscu.

Czy planujesz powrót do Polski?

Póki co nie. Jest wiele spraw, które mnie tutaj trzymają. Zaczęliśmy budować swoje życie, ale czas pokaże, co będzie dalej. Na razie planuję wakacje w Polsce.

A czy są miejsca, które chciałabyś jeszcze zwiedzić?

Wszędzie najlepiej (śmiech). Zdecydowanie marzy mi się Islandia, Nowa Zelandia, Tasmania. Całą Europę chciałabym zwiedzić, gdyż nigdy nie miałam okazji zwiedzić tyle, ile chciałam. Tak samo chciałabym zobaczyć kwitnące wiśnie w Japonii.

W takim razie życzę Ci, aby te podróże się spełniły i do zobaczenia w Polsce!

Dziękuję i do zobaczenia!

Rozmawiała Tina Boś

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00