PIŁKA NOŻNA:

Chory remis Lechii UKP

Po meczu w Bydgoszczy i przegranej 2:4 kibice Lechii oczekiwali dobrej gry w meczu z GKS-em Tychy. Po pierwsze, tyszanie od trzech meczów nie zdobyli punktu, a poza tym w tabeli sąsiadują z zielonogórzanami. Na korzyść Lechii UKP przemawiał także fakt, że stadion przy Sulechowskiej nie został zdobyty przez rywala od ponad roku. Tylko w tym sezonie drużynom przyjezdnym udało się wywieźć z Zielonej Góry zaledwie 4 punkty w 7 meczach. Ekipie GKS-u także nie udało się wygrać. Wyjechali z bezbramkowym remisem. Razem z drużyną Lechii UKP w sobotnie popołudnie stworzyli szarpany mecz bez większych okazji bramkowych. Obie drużyny grały nierozważnie w środku pola, a z tyłu chaotycznie. Na początku meczu przeważali lechici. Dużo do powiedzenia mieli Świtaj i Jeremicz, starał się Topolski. W 11. minucie ten ostatni popędził w stronę bramki, ale trafił wprost w Suchańskiego.

Nie mieli siły z powodu… złego bufetu


W drugim kwadransie gry goście zaczęli grać bardziej poukładanie. Wszystko według starej i zużytej angielskiej zasady: „kopnij i biegnij” oraz powtarzanych dośrodkowań na pole karne lechitów. W pierwszej połowie GKS aż cztery razy miał okazje z rzutów rożnych. W polu karnym zamieszanie robił Tomasz Kasprzyk. W pierwszej połowie mógł zdobyć dwa gole, ale raził nieskutecznością. Co robili zielonogórzanie? Trener Miś w pierwszych 45. minutach meczu przeprowadził dwie wymuszone zmiany. Najpierw zszedł kontuzjowany Dorniak, a przed przerwą jeden z filarów drużyny – Adrian Jeremicz. Dlaczego tak się stało? Jeremicz i drugi trener Lechii UKP Mirosław Nowakowski po meczu przebąkiwali o zatruciu pokarmowym kilku piłkarzy. Stąd gra do końca meczu wyglądała niespecjalnie.

Remis z „drużyną do ogrania”

Ofensywa Lechii UKP bez kontuzjowanego od tygodnia Kojdera i pechowego Jeremicza nie miała kim straszyć. Jeżeli Świtaj wykładał piłkę kolegom to ci pudłowali niemiłosiernie.
Najpierw w 57. minucie Marczak z pola karnego huknął jak najwyżej zamiast w bramkę tyszan, a kwadrans przed końcem meczu jeszcze lepszą sytuację zniweczył Maślenik. Świtaj z lewej strony wjechał w pole karne i ściągnął na siebie uwagę obrońców. Podał do samotnego pomocnika, a ten z kilku metrów kopnął lekko prosto w bramkarza. Kibice po tym co widzieli, coraz częściej zaczęli komentować, że GKS to drużyna do ogrania. Ci pod koniec meczu liczyli już tylko na rutyniarza Bizackiego Byłego reprezentanta Polski stać było tylko na robienie zamieszania, ale nic poza tym. Pięć minut przed końcem meczu pojawiły się emocje. Najlepszy na boisku Świtaj najprawdopodobniej dośrodkowywał, ale piłka uderzyła w słupek… po czym wyleciała w pole. Na trybunach rozległ się jęk zawodu. Pewnie też dlatego, ze lechici znowu u siebie nie wygrali mimo wyraźnej szansy.

Lechia UKP Zielona Góra – GKS Tychy 0:0

Lechia UKP: Dobroliński – Pawliczak, Wojtysiak, Sucharek, Dorniak (Z: 23. Marczak; Z: 66. Andrzejczak), Topolski, Maślenik, Świtaj, Głowania, Jeremicz (Z: 39. Piskorski).
GKS: Suchański – Kozłowski, Kopczyk, Masternak, Zadylak, Wania, Odrobiński, Mańka, Luty (Z: 59. Matysek), Kasprzyk (Z: 69.Bizacki), Wenecki (Z: 73. Wróbel).

Żółte kartki: Sucharek – Wenecki

 

 

Lechia UKP 0 – 0 GKS Tychy

15(7) strzały 16(6)
5(2) strzały celne 7(1)
 1(0) spalone 4(2)
 2(0) rzuty rożne 6(4)
10(5) faule (3)
 1(0) żółte kartki (0)
 0 czerwone kartki 0

W nawiasach statystyki do przerwy

Autor: Kamil Kwaśniak, Kamil Kolański

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00