MUZYKA:

Płyta zespołu Neony już 31.07

Niewiele jest w Polsce zespołów, które równie naturalnie czują się w Jarocinie (wygrali konkurs w 2010 roku), na festiwalu w Opolu i na Open’erze. Niewiele takich, które potrafią się odnaleźć zarówno w scenicznym towarzystwie Brodki, jak i Happysad. Ale przecież ładnemu we wszystkim ładnie, a dobremu wszędzie dobrze.

 

Garściami czerpią z tradycji rockowej, ze szczególnym wskazaniem na scenę brytyjską, ale ich refreny mają łatwo wpadającą w oko i ucho urodę popowych błyskotek. Zwracają uwagę wyraziste partie gitary, frapuje zaangażowanie i brawurowe falsety wokalisty, lecz Neony bronią się przede wszystkim repertuarem. Prostymi piosenkami w nieoczywistych aranżacjach. Zarażają radością życia podszytą wielkomiejską neurozą, oszałamiają muzyczną euforią, którą przełamuje refleksja błyskotliwych tekstów.

 

„Uniform” jest jak wydany w 2011 roku debiut Neonów, zatytułowany „Niewolnicy Weekendu” – tylko bardziej. Lepiej brzmi, jest bardziej zróżnicowany, żwawiej zagrany. Być może to kwestia zmiany składu – Neony AD 2015 to trio, a jak wiadomo, stół na trzech nogach nigdy się nie kiwa.

Basista Boro zanurzony jest w analogowym świecie 40-letnich gitar i 50-letnich wzmacniaczy lampowych, ale pasjonuje się również fotografią otworkową, a w domu ponoć ma aparaturę pozwalającą na chałupniczą produkcję płyt winylowych.

Perkusista Garbo, jak to perkusista – został sołtysem swojej wsi w wieku 18 lat i należał do licznego kółka filozoficznego w miejscowości, która liczyła 12 domów. Jest fanem szachów i czystej wódki, nie wiadomo tylko – w zestawie czy osobno.

Śpiewak i tekściarz Vlado przedstawia się jako zawodowy kłamca, szukający prawdy w słowach, prawie muzyk i niedoszły dziennikarz. I tak mówi o przesłaniu „Uniformu”: „Jesteśmy uczestnikami tego czym gardzimy, czemu się sprzeciwiamy, co wyśmiewamy. Największym wysiłkiem współczesnego myślenia jest świadomość. Świadomość, która przeszkadza w przeżywaniu, ale bez niej nie możemy chociaż przez chwilę poczuć się lepsi, a przecież wszyscy to lubimy. Wszechobecni w tekstach My to taki mały głosik pokolenia, który zagłusza nawet muzyka puszczona z telefonu na ulicy. Wyżej, Więcej, Szybciej, Głośniej… i jeszcze bardziej bez sensu”.

 

Drugi album Neonów powstał w wyniku pospolitego ruszenia ludzi dobrej woli. Zespół ponownie sam wziął odpowiedzialność za produkcję muzyczną, ale w uchwyceniu tego, co nieuchwytne pomogła im ekipa związana z projektem otwarta scena: Andrzej Rajski zarejestrował instrumenty, Leszek Biolik wokale, a miksem zajął się Marcin Gajko (znany ze współpracy m.in. z Melą Koteluk, Brodką i Arturem Rojkiem). Lśniącą wisienkę na tym produkcyjnym torcie postawił Fred Kevorkian, który poddał „Uniform” masteringowi w swoim nowojorskim studiu (wcześniej z jego usług korzystali m.in. The White Stripes czy Iggy Pop).

Wiedząc to wszystko, trudno nie podejrzewać Neonów o ironiczne drugie dno związane z wyborem tytułu nowej płyty. „Uniform”? Przecież to trio jest wcieleniem indywidualizmu…
 

Autor: mat.prasowe/Mateusz Kasperczyk

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00