MUZYKA:

Nieprzemyślane pożegnanie

Płyta jest mało pasjonującą powtórką tego co było obecne w twórczości The Streets przez ostatnie lata. Nie ma na niej takiego dynamizmu jak na „Original Pirate Material”, ani też tej liryczności charakteryzującej „Everything is Borrowed”. To zapis zmagań artysty z twórczą niemocą. Sporo utworów jest niedopracowanych, zarówno muzycznie jak i wokalnie. Pomysły okazują się słabe, złe lub zmarnowane. Poziom płyty jest niesamowicie nierówny. Kilka naprawdę dobrych numerów mogło znaleźć się na małej składance. Zamiast tego zostały umieszone obok totalnych „odrzutowców”, które nie powinny opuszczać studia nagraniowego.
 
Niektóre numery, z pozoru dobre, stają się monotonne, jak choćby „Lock the Locks”. Solówka na „We Can Never Be Friends” zamiast przybyć z odsieczą dobiła ten numer doprawiając esencję żalu zbolałymi dźwiękami. To jeszcze nic. Refren w „Going Throuht Hell” jest totalną muzyczną maszkarą! Każdy z was znajdzie swoje minusy tej płyty dlatego nie będę już ich dłużej wymieniał.
 
Jakieś plusy? Oczywiście! Są nimi „OMG”, „Outside Inside” oraz „Blip On a Sreen”, będący chyba najniezwyklejszym utworem spośród całej dyskografii The Streets. Trzy wyśmienite utwory i kilka przeciętnych kompozycji to za mało, aby przyznać płycie więcej niż dwie gwiazdki.
 
Mike Skinner nie przemyślał chyba do końca w jaki sposób można pożegnać się z fanami. Dlatego pożegnanie rozczarowuje podwójnie. Składanka, w tym wypadku, byłaby lepszym rozwiązaniem. Rozczarowanych zachęcam do ponownego przesłuchania „Cyberspace and Reds”, przedostatniej płyty The Streets. Jest zdecydowanie lepsza od swej następczyni.
 
 

Autor: Konrad Zawiślak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00