MUZYKA:

Kwaśne perełki

Zanim jednak scenę we władanie objął Titus i jego wesoła gromadka, zgromadzonych w klubie zastała niespodzianka w postaci supportu. Nie było wcześniej na jego temat żadnej informacji. Wszystkim wydawało się, że ten wieczór będzie należał tylko do Acid. Przed nimi jednak wystąpiła słubicko-sulęcińska formacja Crom. To była moja pierwsza styczność z kapelą, w której na gitarze gra sobowtór Zakka Wylde’a. Odczucia? Dosyć mieszane. Technicznie i wykonawczo niby wszystko ok. Momentami może kulała trochę gra perkusisty, ale poza tym wszystko grało. Jednak ich setlista była zbyt monotonna jak na ok. 45 minut grania. Klimaty przypominające Sepulturę z „Arise”, trochę Machine Head, ale większość kawałków odegrana byłą na jedno kopyto. Ciekawie się robiło, kiedy panowie zaczynali przyspieszać, jak np. w utworze „Temida”, który najbardziej utkwił mi w pamięci podczas ich występu.
 
Po małym przetasowaniu sprzętowym przy dźwiękach intra i odgłosach aplauzu na scenę weszli Acid Drinkers w składzie Titus, Popcorn, Jankiel i Ślimak. Po przywitaniu się Titus wyjaśnił, że koncert jego zespołu odbywa się w ramach trasy „Back on the Streets”, gdzie prezentują kawałki grane rzadko, nie grane od dawna, albo grane po raz pierwszy. I faktycznie ich set był przekrojówką przez bogatą dyskografię Kwasożłopów. Mieliśmy utwory z takich albumów jak „Striptease”, „High Proof Cosmic Milk”, ostatniej autorskiej płyty chłopaków „Verses Of Steel”, czy nawet z debiutu „Are You a Rebel?” z „I Fuck The Violence…” na czele. Nie zabrakło również utworów z „Fishdicków”. Pierwszą cześć reprezentował szlagier Pink Floyd „Another Brick In The Wall”, a z dwójeczki dostaliśmy „New York, New York”, „Et si tu n’existais pas” zaśpiewany oczywiście przez Ślimaka i z Titusem… za perkusją, a także żywiołowe „Hit The Road Jack”, przy którym publika oszalała. Generalnie fani naprawdę dopisali, bo momentami na sali gdzie odbywał się koncert nie było gdzie szpilki wcisnąć. Panowie zagrali też „Bad Reputation” Thin Lizzy i okazało się, że twórczość Irlandczyków miała się pojawić podczas tego wieczoru jeszcze raz. Oprócz świetnie dobranej set listy zwracała uwagę wielka radość grania Acidów. Titus biegał po scenie, tryskał dobrym humorem, co chwila zagadując kogoś z publiczności i pytając od czasu do czasu czy „Pasuje?!?”. Nie zabrakło także bisów, wśród których pojawiło się także „The Boys Are Back In Town” wiadomo kogo, co także było dla wielu miłym zaskoczeniem.
 
Okazuje się, że Acid Drinkers nie potrzebują tak błahego powodu jak nowa płyta aby przyjechać gdzieś na koncert i zagrać naprawdę porywającą sztukę. Jednak mam nadzieję, że jeśli zdecydują się do nas przyjechać znów w przyszłym roku, to zrobią to po nagraniu nowego, świetnego materiału.

Autor: Michał Cierniak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00