ŻUŻEL:

Z ukrycia: zielonogórski mistrz marionetek

Naturalnie ową osobą, która pociąga za sznurki, jest Robert Dowhan. Postać bardzo ważna, jednocześnie niesłychanie kontrowersyjna. Nie można obok niego przejść obojętnie. Wielu bardzo go ceni za wkład w dźwignięcie żużla w Winnym Grodzie na wyżyny. Oczywiście ma też przeciwników – którym przeszkadza sposób bycia albo metody załatwiania niektórych spraw.

Głośno w ostatnim czasie było o sporze między panami Jankowskim i Dowhanem. Górą wyszedł z tego senator, a z prezesem się pożegnano – i to w dość nieprzyjemny, cichy sposób. Po pierwsze, prezes chciał, aby w najbliższym czasie Robert Dowhan objął rządy w Falubazie, ponosząc za nie pełną odpowiedzialność. Nie w ten sposób, w jaki odbywało się to w tym roku, ale o czym nie mówiono (do czasu) – mam tu na myśli kierowanie „z tylnego fotela”. O takim stanie rzeczy dał znać dopiero Jarosław Hampel (może właśnie dlatego senator rozmyślał nad zakończeniem współpracy?) – po wrześniowym meczu o brąz w Zielonej Górze. Te dwie kwestie – rządy oraz Hampel miały poróżnić byłego i aktualnego wówczas prezesa. Finał zaś sprawy jest taki, że „Mały” zostaje w naszej drużynie, pogodziwszy się z Dowhanem. Tymczasem Jankowski zostaje na lodzie. Można rzec, że wilk jest syty, a owca cała.

W mojej opinii jest to jednak zmiana kukiełek w naszym teatrzyku. Najpierw poleciała głowa trenera, Rafała Dobruckiego. Sądzę, że wszystkiego o tej dość zagadkowej sytuacji nie wiemy. Teraz „pozbyto się” prezesa. Czyli dwóch najbardziej odpowiedzialnych za wynik drużyny już nie ma. Wszak to oni byli osobami oficjalnymi, a senator w kwietniu szumnie zapowiadał, że przekazuje stery w inne ręce. Najwyraźniej nie może się powstrzymać od dalszego wpływania na sprawy. A jaki mamy powód takiego stanu rzeczy?

Plany z objęciem urzędu prezydenta miasta legły w gruzach. Co w dalszej kolejności? Kadencja senatora Senatu RP potrwa jeszcze około rok. Dla Dowhana dobrze, bardzo dobrze, a wręcz wspaniale byłoby, gdyby kandydował po raz kolejny jako szef klubu, który jest Mistrzem Polski. To zagwarantowałoby solidny stopień poparcia. W takim razie, w jego gestii jest chuchanie i dmuchanie na dobro Falubazu. Z Hampelem już się pogodził – to może być preludium dalszych zmian. Ważną kwestią stają się finanse. Trzeba dobrze je zaplanować, aby nie okazało się, że Myszkę Miki czeka 7 lat chudych (po 7 latach sukcesów i medali). Tymczasem nie słychać corocznych zapewnień, jaki to Falubaz jest wypłacalny i stabilny finansowo. Zimą z pewnością bardzo wiele się wydarzy…

Autor: Marcin Pakulski

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00