PIŁKA NOŻNA:

Ostatni podział punktów na własnym boisku, czyli remis KSF-u.

Gospodarze od początku mocno napierali na bramkę Lechii. Jedną z takich akcji popisał się Szymon Kobusiński, który dość brutalnie został sfaulowany w polu karnym. W zamian za to sędzia podyktował rzut karny, a piłkarze KSF-u dostali szansę na objęcie prowadzenia. Doskonale wykorzystał ją Rafał Rogalski umieszczając piłkę w siatce już w 5 minucie.

W późniejszych akcjach podopieczni Piotra Żaka także imponowali szybkością i zwinnością. Popisywali się dobrymi dośrodkowaniami, które były wyłapywane bądź wybijane poza pole karne rywala.

Do 30 minuty można mówić o dominacji gospodarzy. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy do głosu doszli zawodnicy z Gdańska. Stwarzali mnóstwo sytuacji z rzutów rożnych, którymi zmuszali bramkarza gospodarzy – Przemysława Krajewskiego do trudnych interwencji.

Druga połowa zapowiadała się bardzo ciekawie, ale tym razem popis umiejętności dawali piłkarze Lechii Gdańsk. W 69 minucie umiejętnie wykorzystali lukę w obronie i doprowadzili do wyrównania.

Widać było, że gospodarze chcą odbudować swoją przewagę, ale goście także pragnęli strzelić zwycięską bramkę. W końcówce poziom obu drużyn był zbliżony, żadna nie mogła już stworzyć porządnej sytuacji.

Z przebiegu meczu można śmiało stwierdzić, że remis jest jak najbardziej zasłużonym wynikiem.
Swoimi spostrzeżeniami podzielił się lewy obrońca drużyny gości, zawodnik powołany do kadry reprezentacji Polski U-17 – Miłosz Kałahur:

„Jeśli mówić o przyczynach tego remisu to na pewno boisko nie było za dobre, ale to nie może stanowić wymówki. Sądzę, że byliśmy lepsi i powinniśmy pewnie wygrać, ale niestety nie obyło się bez głupich strat i idiotycznych błędów. O braku zwycięstwa zadecydowała także niekonsekwencja w grze, a także zwykła głupota.”

Oto jak mecz podsumował trener drużyny gospodarzy – Piotr Żak:

„Spotkanie bardzo trudne, bo przeciwnik był bardzo dobry technicznie i taktycznie. Szkoda, że nie wyrwaliśmy tych 3 punktów, ale trzeba też szanować 1, bo jest dosyć istotny. Szybko zdobyliśmy bramkę i tę przewagę utrzymaliśmy do przerwy. Wielokrotnie mogliśmy podwyższyć wynik, ale nie udawało się tego osiągnąć.

W drugiej połowie także mieliśmy sporo sytuacji ze stałych fragmentów gry i do ich niewykorzystania mam zastrzeżenia. Później to drużyna gości wykazywała się dobrymi akcjami i szybkim rozgrywaniem piłki, co zaskutkowało w 62 minucie, gdy zdobyli wyrównującą bramkę. Końcówka była popisem determinacji obu ekip. Był to kolejny dobry mecz w naszym wykonaniu, pozostał nam jeden wyjazdowy z Pogonią Szczecin i tam także jedziemy powalczyć o punkty i pomyślne zakończenie rundy jesiennej.”

Sobotni remis zakończył trwającą od 3 kolejek passę porażek. Rezultat, a także przebieg tego meczu skomentował zielonogórski napastnik – Kacper Lewicki:

„Ciężki, ale wyrównany mecz. Mieliśmy dużo okazji ze stałych fragmentów gry, których nie wykorzystaliśmy, później rywal wykorzystał fakt, że nie zamknęliśmy środka. Zabrakło też precyzji w obronie i to zemścilo się utratą bramki. Przeciwnik wykorzystał jedną z nielicznych okazji i doprowadził do wyrównania, ale pierwsza połowa wskazywała na nas, jednak druga przyniosła rozczarowanie. Po dwóch meczach z Lechią mamy 4 punkty, bo wygraliśmy w Gdańsku, a tutaj podzieliliśmy się punktami, więc w połowie jesteśmy zadowoleni. Do rozegrania został nam tylko mecz w Szczecinie, przed którym myślę, należy zrobić trening strzelecki, by poprawić skuteczność w ataku. Musimy także porozmawiać w szatni o zaangażowaniu, bo widać, że nie każdy zawodnik daje z siebie wszystko na boisku."

Tym remisem zawodnicy KSF-u kończą rozgrywki rundy jesiennej na własnym obiekcie. W przyszły weekend czeka ich trudny wyjazd do Szczecina, gdzie zmierzą się z tamtejszą Pogonią – aktualnym liderem rozgrywek.

Autor: Kinga Sylwestrzak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00