PIŁKA NOŻNA:

Juniorzy KSF-u urwali cenny punkt w Poznaniu

Początek spotkania nieco zaskoczył podopiecznych Piotra Żaka i Mirosława Kędziory. Zawodnicy wyszli na murawę lekko zdekoncentowani,a  kubłem zimnej wody była strata bramki już  w 5 minucie.

Strata bramki nieco ożywiła grę zielonogórzan. Kontrolowali grę, byli zdecydowanie częściej przy piłce niż przeciwnicy. Jednakże na przerwę schodzili z pochylonymi głowami.

Na drugą połowę meczu piłkarze wyszli zupełnie odmienieni. Przydusili zawodników Warty, stwarzali mnóstwo podbramkowych sytuacji i imponowali spokojem. Dowodem tej dominacji były dobrze zorganizowane akcje. Jedną z nich zamienili na wyrównującą bramkę. Po długiej wymianie piłka dotarła do Radosława Żebrowskiego, który podał do dobrze ustawionego Piotra Kosickiego.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia i piłkarze KSF-u bradzo chcieli zdobyć kolejne bramki. Niestety tym razem zabrakło szczęścia.

Najpierw sędzia nie uznał bramki Szymona Kobusińskiego, który rzekomo oddał strzał z pozycji spalonej, a po kilku minutach nie podyktował rzutu karnego. Tym sposobem podopieczni Piotra Żaka i Mirosłwa Kędziory remisują 1:1 z Wartą Poznań.

Oto jak na podział punktów zareagowali zawodnicy, a konkretnie kapitan zielonogórskiej ekipy – Patryk Nidecki:

Tym razem chcieliśmy zawalczyć o pełną pulę, z tymże na początku meczu graliśmy zbyt chaotycznie. Konsekwencją tego była utrata bramki już w 5 minucie. Później to my dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, ale do przerwy nie udało się nic strzelić. W przerwie powiedzieliśmy sobie parę słów, co nas strasznie zmotywowało i w drugiej połowie zagraliśmy zupełnie inaczej. Szkoda tej nieuznanej bramki. Czujemy straszny niedosyt, ale mamy nadzieję, że po serii bezbramkowych remisów worek goli nareszcie się rozwiązał.

Trener Piotr Żak po zmianie stron stwierdził, że na boisku wyszli zupełnie inni zawodnicy. Oto jak wyglądały niedzielne zmagania z jego perspektywy:

Z przebiegu gry liczyliśmy na coś więcej. Wygrana była na wyciągnięcie ręki, jednak odrobiny zabrakło. Daliśmy się zaskoczyć na samym początku i zostaliśmy trochę w cieniu gospodarzy. Na szczęściu uległo to zmianie po przerwie. Udało się chłopakom stworzyć bardzo dużo sytuacji, z czego jedną wykorzystał Piotr Kosicki. Mogliśmy objąć prowadzenie, jednak bramka nie została uznana. Wkrótce po tym sędzia nie odgwizdał faulu i nie podyktował rzutu karnego, co zdaniem moim jak i obserwatorów z Poznania było błędne. W ten oto sposób wywozimy cenny punkt i dopisujemy go do naszej zdobyczy punktowej.

Następne spotkanie zielonogórzanie rozegrają na własnym boisku, a ich rywalem będzie Bałtyk Koszalin.

Autor: Kinga Sylwestrzak

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00