KOSZYKÓWKA:

Licznik wskazuje dychę…

… tyle porażek mają na swoim koncie w II lidze koszykarze Intermarche II. Zielonogórzanie przegrali w sobotni wieczór z Röben Gimbasketem Wrocław 62:73.

To kolejne starcie, które podopieczni Artura Cielmy fatalnie zaczęli. W połowie drugiej kwarty przewaga przyjezdnych sięgnęła 20 punktów. Bezpieczny zapas wrocławianie mieli też bardzo długo w drugiej połowie, choć próbujący gonić punkt po punkcie zielonogórzanie w połowie czwartej odsłony zeszli na 9 “oczek”, po celnym lay-upie Michała Busza. Nadzieje szybko ugasili jednak przyjezdni. Dwie skuteczne akcje Luki Małachowa, lidera drużyny Gimbasketu, po chwili jeszcze dwie z rzędu punktowe akcje Michała Pietrzaka i było po meczu.

W zespole zielonogórzan pod nieobecność Kacprów – Traczyka i Mąkowskiego (trenowali z pierwszą drużyną przed pojedynkiem Chimkami) pierwsze skrzypce grał Adam Bednarczyk (na zdj. przy piłce – dop. MK). W całym meczu rzucił 27 pkt.

To dziesiąta porażka Intermarche II. W tym roku zielonogórzanie rozegrają jeszcze dwa spotkania, oba na wyjeździe.

Po meczu rozmawialiśmy z Arturem Cielmą, opiekunem rezerw Stelmetu.

Artur Cielma: – Ani rzutów wolnych, ani za trzy punkty. Nie było skuteczności, też mentalnie siedliśmy w obronie. I fatalnie to wyglądało, zgadzam się. Jak tak to ma wyglądać, to nie ma to sensu. (…) Nie zasłużyliśmy na wygraną, bo tej pierwszej połowy nie dało się oglądać. Priorytetem jest pierwszy zespół, kontuzje Starksa, Zamojskiego i stąd Traczyk i Mąkowski musieli zostać na treningu Stelmetu.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00