KOSZYKÓWKA:

Jasiński: niektórzy zawodnicy stanęli na wysokości zadania, a niektórzy uciekli w krzaki

AS Monaco, Strasbourg, czy Iberostar Teneryfa? Dziś można się już bawić w spekulowanie, kto będzie rywalem zielonogórzan w fazie play-off Ligi Mistrzów, ale jeszcze wczoraj były momenty, gdy wydawało się, że starcie z którymś z tych rywali pozostanie w sferze marzeń.

Mecz w Nymburku kosztował sporo nerwów „zieloną armię” fanów mistrzów Polski, którzy przeżywali huśtawkę nastrojów nie tylko za sprawą meczu w Czechach, ale także dynamicznej sytuacji w Bonn, gdzie Telekom Baskets ostatecznie pokonał Sidigas Avellino 79:74. Fani byli wpatrzeni w smartfony i gdy w końcu okazało się, że pomoc nadeszła z Niemiec, nie omieszkali skandować: „Nemanja, Nemanja, Nemanja”, czyli imię Djurisicia, byłego zawodnika zielonogórzan, który jednak w meczu przeciwko Avellino… nie wystąpił. Bez względu na to, wygrana Niemców dała awans do fazy play-off biało-zielonym, kosztem Włochów. Na dwa mecze „leciał” także obecny w Nymburku Janusz Jasiński, właściciel klubu.

To był horror, bo nie dość, że nam nie wychodziło nic, to jeszcze tam się zrobiło w pewnym momencie 68:60 i mówię: chyba nie zasłużyliśmy na ten awans. Wszystko się jednak fajnie ułożyło i mówię, że z dwóch sąsiadów jednak Niemcy są lepsi (śmiech – dop. MK). Dzisiaj szczęśliwie przeszliśmy dalej, ale jednak te cztery ostatnie wygrane sprawiły, że chyba zasłużyliśmy. Mecz w Czechach nam nie wyszedł. Trzeba też powiedzieć, że Nymburk jest naprawdę w sztosie. Teraz miesiąc przerwy i zobaczymy, jak te zespoły będą wyglądać za miesiąc. Rozmawiałem z trenerem Urlepem i każdy mecz nam coś daje. Ten pokazał, że niektórzy zawodnicy stanęli na wysokości zadania, a niektórzy, mówiąc kolokwialnie, uciekli w krzaki.Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Enei BC Zielona Góra

Janusz Jasiński mówi o wewnętrznym przeczuciu, które podpowiada mu w kolejnej AS Monaco. A kibice? W Czechach dopingowali tak mocno, że ich zdjęcie wylądowało na głównej stronie Ligi Mistrzów. Niektórzy mają wymarzonego rywala, a inni nie.

Ten mecz nam nie wyszedł, ale Bonn zrobiło za nas robotę.  Nemanja zadziałał i gramy dalej – mówił Marek Wawrzyniak z Klubu Kibica Zastal. – Nareszcie jakiś wyjazd, doping był najlepszy, lepszy niż na CRS. Oby tak dalej, oby ludzie dalej ciągnęli na wyjazdy – zauważył Oskar Skolas. – Na szczęście udało się i nie możemy się doczekać tego, na kogo trafimy w następnej fazie – wyznała Ola Brosławska – Ja nie mam marzeń, ale chyba Sašo Filipovski się przestraszył nas i dlatego jego Banvit Bandirma przegrał w ostatniej kolejce – śmiał się Zbigniew Kędzierzyński.

Rywala w fazie play-off Champions League zielonogórzanie poznają w Walentynki, 14 lutego.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00