KULTURA:

Wielkie “S” na piersi

Wiem, że niektórych naprawdę nakręca sama myśl o byciu jakimkolwiek superbohaterem. Do przeistoczenia się w Supermana zachęca możliwość latania, pomagania innym, przy okazji uczestniczenie w przeróżnych sytuacjach, ewentualnie zabawa i robienie miliona słit foci z ludźmi z różnego przedziału wiekowego, a co za tym idzie – popularność na facebooku. „Takie tam, z Supermanem!”.

Chcesz być supermanem?

Nie musicie się przyznawać, która opcja bardziej Was pociąga. Robiąc małą minisondę przekonałam się, że wielu chętnie zamieniłoby się raz na jakiś czas, ewentualnie tylko raz, z Supermanem. Niech nikogo nie razi połączenie słów mała i mini. Szczerze mówiąc, ta sonda była wyjątkowo miniaturowych rozmiarów. Już po kilku pierwszych rozmowach okazała się naprawdę zbędna. Dość naiwnie, ale spodziewałam się, że ktoś powie, że zawsze chciałby być sobą, a zamiana w superbohatera wydaje się dość nudna. Kilka zupełnie odwrotnych odpowiedzi sprawiło, że moje pytanie przeistoczyło się w pytanie retoryczne. Przecież prawie każdy potrzebuje zmian! – Nie muszę od razu stawać się Supermanem, ale chętnie poprawiłabym coś w sobie – mówi Kinga Jędraszak, uczennica III Liceum Ogólnokształcącego w  Zielonej Górze. Domyślam się, że pozytywne myślenie może nastrajać.

Ranking Smakołyków

Skoro już o myśleniu mowa – wykonywanie tej, często bardzo czasochłonnej i zajmującej, czynności w oparciu o analizę niespełnionych marzeń, plasuje się na drugim miejscu w moim osobistym Rankingu Smakołyków. Od dłuższego czasu na pierwszym miejscu utrzymuje się zakazany owoc, który bije wszystkich na głowę i wciąż smakuje najlepiej. Też na podium – najgorsze z najlepszych – wspomnienia, w których już nic nie można zmienić. Ewentualnie coś dopowiedzieć ot tak lub cofnąć czas, jak ktoś lubi. Ja za tym nie przepadam, więc tego nie robię. Ot co. Gdzieś pomiędzy drugim a trzecim miejscem skacze spełnianie marzeń, które samo w sobie jest tak emocjonujące, że trudno ustawić je w jakiejś zadowalającej pozycji. Rozchwiane emocjonalnie, nie ma się czego złapać. Może to i dobrze.

Wolę ogarniać sytuację

Od razu na myśl przychodzi mi jazda autobusem, w którym teoretycznie sporo uchwytów, a i tak przeciętny obywatel wolałby niczego nie dotykać. Zamiast tego surfuje, oddaje się bezwładności. Dobra, ponosi mnie fantazja. Nie jest tak przyjemnie jak na przykład na desce. No, ale chociaż nikt nie ma prawa upaść, za duży tłok. W takim razie czas się czymś zająć przez te paręnaście minut. Jest kilka możliwości spędzenia tego czasu. Można analizować system działania biletów elektronicznych wprowadzony od 1 marca, słuchać muzyki. Chociaż szczerze mówiąc, osobiście dawno z tego zrezygnowałam. Policja ostrzega: uważaj na kieszonkowców. Wolę ogarniać sytuację, że tak kolokwialnie się wyrażę. Wszyscy robią na pozór to samo. Ale są tacy, którzy po prostu analizują zachowania innych i to oni wiedzą najlepiej, że tak naprawdę każdy zajmuje się czymś innym.

Łabędziem być

Weźmy pod lupę ich grupę – zastanawiają się nad różnymi rzeczami. Ciekawe, gdzie on teraz jedzie? O czym ona myśli? Z kim rozmawia przez telefon? Co by było, gdybym miał/a teraz takie problemy, jak tamta pani siedząca w rogu? A gdybym teraz był/a tamtym gościem? Może to i głupie, ale czas leci wtedy naprawdę szybko. A o to przecież chodzi. Nawet jeśli podświadomość mówi coś innego. Czy częste zastanawianie się, co by było, gdybyśmy stali się kimś innym występuje zawsze bez powodu?
– Jest wiele osób, które chętnie sporo oddadzą i wciąż wiele oddają za to, aby coś  w sobie zmienić. Programy typu „Łabędziem być” są bardzo popularne – podkreśla licealistka, Paulina Garbacz.

Operacja to pikuś

Dużym zainteresowaniem cieszą się też różnego rodzaju zabiegi upiększające, które uwielbiają szczególnie kobiety. Piękne sukienki, wspaniałe metamorfozy wywołują podziw, ale też zazdrość. Aż chciałoby się być na miejscu tych metamorfozowanych. Mniej odważne panie mają ochotę chociaż wpaść w ręce Trinny i Susanny. Ewentualnie Goka Wana, którego w Polsce nieco trudniej spotkać, ale co tam! Trudno, najwyżej, jak go nie znajdziemy, wstąpimy do jakiegoś gabinetu chirurgii plastycznej. Bo dla tych znajdujących się przed telewizorem poddanie się operacji to pikuś. Pan Pikuś. Widząc efekty, niektórzy wręcz marzą o wskoczeniu pod nóż. Czują się bohaterami. A może nawet superbohater(k)ami? Nie wiem.

Założysz czerwone figi?

W każdym razie mogą się tak tylko CZUĆ przed ekranem – w domu. Bo wszędzie dobrze, ale właśnie w domu najlepiej. A jeszcze lepiej tam, gdzie nas nie ma. A wszystkim dobrze, a pewnie jeszcze lepiej tym, którymi nie jesteśmy. Niech dobrze się bawią ci, którzy mają takie podejście. Mogę ich jeszcze bardziej załamać i powiedzieć, że ze starań o bycie Supermanem też niewiele wyjdzie. On jest tylko jeden. Choćby nie wiem, jak fascynowała Was myśl o wożeniu się po mieście w obcisłych niebieskich legginsach, a na nich założonych czerwonych figach bez żadnych konsekwencji…

Być mężczyzną

Kuszące, nie powiem. Ale nie ma co sobie robić nadziei. Zamiana osobowości z panem z wielkim „S” wypisanym na klacie jest tak absurdalna jak udawanie kogoś, kim się nie jest i bycie przy okazji sobą. A teraz prezent dla Pań. Z okazji Dnia Kobiet wstępnie udało mi się załatwić wprowadzenie możliwości bycia mężczyzną ten jeden dzień. Zgoda padła jedynie na 8. marca, więc… Dokładnie. Jeśli ta data nie pasuje, każda inna powinna być nieodpowiednia.

Autor: Karina Ostapiuk

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00