KULTURA:

Wakacje na motocyklu

Cezary Wasyluk to człowiek z wielką pasją. Kocha motory, podróże i andrenalinę. Na UZecie studiuje automatykę i robotykę, ale już nie może doczekać się wakacji. Na początku sierpnia wyruszy w podróż dookoła Morza Czarnego. www.facebook.pl/Dalekadroga

Wyjeżdżasz w pasjonujące, niebezpieczne podróże. Nie wystarczą Ci podróże motorem za miasto?
    Wschód to jest zupełnie inny świat i rządzi się innymi wartościami niż te, które znamy na co dzień. Wbrew stereotypom spotkałem wielu niesamowicie życzliwych ludzi. Natomiast dzika, nieskażona cywilizacją przyroda oraz trud włożony w dojazd do celu sprawia, że można się poczuć współczesnym odkrywcą. W cywilizowanej oraz zurbanizowanej Polsce czy też w Europie ciężko doświadczyć takich przeżyć.

Kiedy wyruszyłeś w dalszą podróż motocyklem po raz pierwszy?
    Do pierwszej podróży namówił mnie znajomy, od którego kupiłem również swój pierwszy motocykl, później dołączył się do nas mój brat z dziewczyną. Było to w 2010 roku i pojechaliśmy na Ukrainę z zamiarem dojechania na Krym przez Karpaty. Były to niesamowite przeżycia motocyklowego żółtodzioba.

Jeździsz w grupie czy samotnie?

    Wszystko ma swoje plusy i minusy, jadąc samemu jest się panem swojego losu i nikt cię nie ogranicza. Drugi motocyklista na pewno zwiększa bezpieczeństwo wyjazdu oraz niesie pomoc przy trudnych przeprawach terenowych. Prawda niestety jest taka, że ciężko znaleźć konkretnego motocyklistę, który by dysponował wystarczająco długim urlopem, był odpowiedzialny, samodzielny itp. Podczas takiego wyjazdu trzeba bardzo poznać towarzyszy podróży, bo mogą później się pojawić przykre problemy i konflikty. W tym roku będzie mi towarzyszyła z tyłu na kanapie dziewczyna.

Jak dalekie miejsca odwiedziłeś do tej pory?
    Na Ukrainie byłem w Lwowie, podążałem „drogą” wzdłuż Białego oraz Czarnego Czeremoszu. Objechałem cały Krym (Oleniewka, Jałta, Sewastopol). W zeszłym roku prócz przejazdu przez Ukrainę odbyłem trasę wzdłuż podnóża Elbrusa (sporny, najwyższy szczyt Europy). Byłem w Sochi (zimowa olimpiada 2014), Władykaukazie, no i dojechałem do perełki – Groznego.

Jak wygląda codzienność w czasie Twojej podróży?
    Podczas dojazdu do miejsca docelowego wyprawy spędza się cały dzień na motocyklu. Wysokie dzienne przebiegi kilometrowe po paru dniach są bardzo męczące, szczególnie kręgosłup daje się we znaki, natomiast na bolący tyłek uwagi już się nie zwraca. Na miejscu już tyle nie jeżdżę, staram się poznawać ludzi, ich historię, kulturę, no i kulinaria. W zeszłym roku tylko raz nocowałem w motelu podczas burzy, a tak to namiot lub  pod chmurką.

W czasie podróży pewnie nie wszystko idzie jak z płatka… Opowiedz o najtrudniejszych chwilach.
    Posterunek przed wjazdem do Czeczeni, sami uzbrojeni żołnierze w kałasznikowy, na poboczu stoi pojazd opancerzony, przy chodniku tablice z wywieszonymi zdjęciami oraz opisami osób poszukiwanych. Już na dzień dobry soldat próbował ode mnie wyłudzić łapówkę, że niby czegoś tam nie mam w papierach. Gdy mu pokazałem, że mam w portfelu 100 rubli (10 zł) i za resztę płacę kartą, to machnął ręką i kazał jechać. Podczas powrotu na tym samym przejściu jego kolega już nie był taki miły. Po zobaczeniu, że mam brudną tablicę rejestracyjną od razu na mnie naskoczył. Był tak sfrustrowany, że nie byłem go w najmniejszym stanie zrozumieć. Wyciągnął telefon, gdzieś zadzwonił i dopiero pani po angielsku przez telefon mi wytłumaczyła, że kamery nie zanotowały moich numerów rejestracyjnych. Skończyło się na tym, że musiałem uiścić całkowicie dobrowolną opłatę na rozwój rosyjskiej policji w wysokości 500 rubli. Na przekór strażnikom, w całym życiu nie spotkałem się z taką życzliwością ludzką, jak w Czeczeni.

Jak reagują na Ciebie ludzie z zagranicznych miejscowości, w których się zatrzymujesz?
    Życzliwość ludzką oraz gościnność doskonale ukazuje sytuacja z Groznego: zatrzymuję się na śniadanie pod sklepem – pół godziny. Cały czas towarzyszy mi dwóch nastolatków, którzy oglądają motocykl. Przez całą wyprawę nie udało mi się porozmawiać z kimkolwiek po angielsku, a tu zatrzymuje się auto z dwoma młodziakami, którzy płynną angielszczyzną pytają, czy nie potrzebuję pomocy. Po chwili jakiś przechodzień – starszy pan – zatrzymuje się zapraszając mnie na obiad, odmawiam z powodu pełnego brzucha. Gdy już mam ruszać, kierowca kolejnego auta z drugiej strony ulicy widzi mnie, zawraca i znów zaprasza na obiad – „ty mój gość, w gości”. Wszystko to zaledwie w pół godziny.

Jaki projekt realizujesz w tym roku?

    “Dookoła Morza Czarnego Motorismo 2012” – wyruszamy 1 sierpnia, termin powrotu jest ustalony na około 13 września. Trasa wyprawy przebiega przez 11 krajów europejskich oraz azjatyckich. Będzie się składać z pięciu etapów:
1. Ekspresowy dojazd do Gruzji przez Ukrainę oraz Rosję.
2. Zwiedzenie wzdłuż i wszerz Gruzji oraz Armenii.
3. Zwiedzenie centralnej części Turcji.
4. Przejazd przez Bułgarię oraz trasę transforgarską w Rumuni.
5. Powrót przez: Węgry, Słowenię, Czechy do Polski.
W samej Gruzji zwiedzimy trzy zabytki wpisane na listę UNESCO, a kończący się asfalt będzie wywoływał lekki uśmiech. Armenia to będzie głównie widok na górę Ararat oraz wjazd do Górskiego Karabachu. Generalnie w Gruzji oraz Armenii jest bardzo wiele zabytków, których początki są szacowane na grubo przed X wiekiem.

Dziękuję za rozmowę.

Na zdj. Cezary Wasyluk na Kaukazie – któż by pomyślał, że to zdjęcie zostało zrobione na niespełna 2000 m n.p.m.?

Autor: kr

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00