KULTURA:

Prawdziwe oblicze kłamstwa

Będąc dzieckiem widziałem wampira, ostrzącego błyszczący sztylet przy czerwonym kabriolecie. Chodziłem do pierwszej klasy, a siostra zakonna kazała nam z okazji dnia Wszystkich Świętych odwiedzić zapomniane groby. Zaopatrzeni w grabki, wiaderka i znicze wybraliśmy się z grupą pierwszoklasistów na zamknięty, poniemiecki cmentarz na obrzeżach mojej rodzinnej miejscowości.
    Maszerując wesoło zauważyliśmy kilkaset metrów przed nami lasek, w którym znajdowały się groby oraz samochód, z którego wyszedł wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu. Z buzi wystawały mu długie kły, a włosy miał zaczesane do tyłu. W dłoni połyskiwał sztylet, który wyciągał (niby) na nasz widok. Z krzykiem zawróciliśmy i czym prącej pobiegliśmy zdać przerażającą relację naszym rodzicom. „Paweł, nie kłam” – powiedziała mama, marszcząc czoło i wymachując palcem jak gdybym to ja zawinił. Za karę nie mogłem oglądać wieczorynki… Z wiekiem nasłuchałem się wielu równie szokujących i przezabawnych opowieści, które serwowali moi znajomi lub przypadkowi gawędziarza.
    Stawiając sobie pytanie,  dlaczego ludzie kłamią, odpowiedź nie zawsze jest jednoznaczna. Czasem po prostu kłamstwo jest wygodniejsze i zapobiegniemy dzięki niemu lawiny narastających pytań. Wielu decyduje się też na wyssane z palca opowieści tylko dlatego, by urozmaicić sobie życie. Jesteśmy już na tyle duzi, by wiedzieć, że wszyscy kiedyś umrzemy, a prędzej czy później grozi nam jakiś kataklizm. Życie nie wszystkim pisze ekscytujące scenariusze, dlatego sami kolorujemy i trochę plączemy nasze losy, gdy rutyna i monotonia wywołują w nas mdłości. Kłamiemy, by przetrwać w szarzyźnie codzienności, uwierzyć we własne zdolności lub nie zranić uczuć najbliższych. Całe epoki miały swoje „kłamstwa” wierząc w bożków, elfy z Cottingley czy szczęście Marilyn Monroe, które z czasem musiały zmierzyć się z obliczem prawdy.
    Jako dorosły człowiek mogę przyznać: nie skłamałem, mówiąc mamie o wampirze stojącym przy opuszczonym cmentarzu. Jednocześnie muszę dodać: skłamałem. Wampiry przecież unikają światła dziennego, a w ofiary nie wbijają sztyletów, tylko kły. Mając możliwość funkcjonowania w „pisarskim świecie”, na piśmie rezygnuję więc z tego niecodziennego obrazu stanowiącego fragment mojego dzieciństwa. Może właśnie oczami dziecka w taki, a nie inny sposób ujrzałem świat, który choć dostępny dla wszystkich, doświadczany jest na różne sposoby. Świadome lub nieświadome, mówione w dobrej wierze lub z przyzwyczajenia, kłamstwa są czymś powszechnym, a w wielu przypadkach dajemy ciche przyzwolenie na ich funkcjonalnie. Prawdę mówiąc, kłamstwo to zawsze kłamstwo, a budowane na jego fundamentach domy czy poglądy rozsypują się w pył. Zanim jednak ukarzemy winnego, rozważmy prawdziwą przyczynę narodzin kłamstwa.

Autor: Paweł J. Sochacki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00