KULTURA:

MooNeR’s freestyle

I choć moja buntowniczo-punkowa dusza też częściowo się tej fali poddała, to jednak nie omieszkała nieco odważniej wtrącać swoich 5 groszy. Teoria wariactwa falowego mówi, że ludzie masowo w danym czasie robią podobne, dziwne kroki nie zawsze mające cokolwiek wspólnego z rozsądkiem. Skończyliśmy studia… hurrraa!

Zakładamy rodzinę. I nagle w jednym roku same śluby. Po co?  „Bo na co czekać”, „bo nie chcę być sam(a)” , „bo boję się starości” (sic!). Wielu swoje doświadczone i lekko już zmęczone związki wprowadza w kolejny etap bez zastanowienia się, do czego takie działanie prowadzi. Lecz nagle okazuje się, że partner(ka), z którym(ą) przyszło nam dzielić życie tak naprawdę jest już tylko człowiekiem, który siedzi obok, do którego się przyzwyczailiśmy. Rozsądek podpowiada, że powinno się jednak nabrać odwagi i albo próbować doszukać się w tym związku pewnej pasji, albo go zakończyć. Jednak tutaj teoria wariactwa falowego nadal działa.

Pomysł? Zróbmy sobie dziecko! To nas zbliży, pokażemy światu, jak się kochamy! I znów hurrraaa!  Rok chrzcin.  Ledwie finansowo można wyrobić. Jestem dwa lata po studiach, a już wiem, że to nie koniec teorii wariactwa falowego. Obecnie zaczyna się trzeci etap. Klapki z oczu opadły, brzemię odpowiedzialności za dziecko ciąży, a partner ani trochę nie zyskał na atrakcyjności w oczach. Co robić?   Zakochać się! Znów! Tak właśnie. Dokładnie w tym momencie! Zakochać się młodzieńczą, wręcz gówniarską miłością! Ewentualnie co bardziej moralni, mający więcej sumienia ograniczą to szaleństwo do określenia „only fun”. Czy wspominałem już, że oczywista i wspólna zasada – broń Cię panie we współmałżonku? Czyste wariactwo. Czaty, profile na portalach randkowych, bardzo nieprzyzwoite rozmowy na GG w pracy pomiędzy siedzącymi kilka metrów od siebie. Gdzie nie spojrzeć – „coś na boku” jest jak moda, jak ucieczka od tego cieżkiego i ponurego świata.  Kolega na moje pytające spojrzenie o jego wyczyny, odpowiada wzruszając ramionami:  „cóż… życie”. 

I tak oto płynie życie. Życie w falowym wariactwie dorosłości. Już wiem, że sztorm nie ustał. W oddali widzę kolejną falę. Dopiero się tworzy: powolutku, nawet by się wydawało że zanika momentami.  To fala rozwodów. Tych, którzy kiedyś nie mieli odwagi, a dziś nie mają już siły. Mam nadzieję że fala nie dobije do brzegu, że rozbije się o falochron opamiętania i nowego pojęcia odpowiedzialności i zwykłej radości z człowiekiem, który kiedyś przyprawiał nas o trzepot serca.

Moi drodzy – żeglowania tylko po oceanie spokojnym życzę. Bez fal, na które nie jesteście gotowi, z odwagą płynięcia z własnym prądem.

Autor: MooNeR

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00