KULTURA:

Jak płakać, to o trzeciej

Być może za mało jeszcze wiem, w końcu mam dopiero pół roku. Niemniej jednak całkiem podoba mi się to, co się dzieje wokół mnie. Chociaż niespecjalnie spieszyło mi się, aby przybyć na ten świat. Jak to mówią: „nie ma jak u mamy”.
    Kazałem na siebie czekać dwa tygodnie. Tata mówił coś o Woodstocku i weselu kolegi, ale co mnie to interesowało? Tam w środku było tak miło. Ale tutaj też jest sympatycznie. Nawet pani w białym stroju, która wbiła mi zaraz po wyjściu z mamusinego brzuszka igłę w ramię, nie zmieniła tego obrazu. Pierwszy na rękach trzymał mnie tata. No, może nie tak do końca pierwszy, ale z nim miałem okazję zapoznać się bliżej i… dłużej. Całkiem fajny z niego gość. Od samego początku nosił mnie na rękach. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak wygląda i o co mu chodzi.
    Po kilku miesiącach naszego bycia razem tata z mamą powiedzieli, że „teraz to dopiero prawdziwie doceniają swoich rodziców”. Nie wiem, co mieli na myśli? Bo chyba nie to, że zdarzało mi się czasem krzyczeć i popłakać nieco… A że o drugiej, trzeciej czy czwartej w nocy?… 
    Nieraz słyszałem, jak rodzice mówili, ze drzwi się teraz nie będą zamykać. Myślę, że chodziło im o tych innych, podobnych do nich. Ale rzadko się pojawiają, choć kilka odwiedzin było. Czy ja jestem taki straszny?
    Fajny jest ten biały obrus. Gdy go złapię, zaraz jedno z rodziców robi się nerwowe. Mówią: „nie wolno”. To staram się szybko, ale wtedy przestają się uśmiechać. Mam jednak na to sposób. Gdy sam się uśmiechnę, oni robią to samo. Uśmiechnijcie się do zezłoszczonego przyjaciela – u mnie to działa!
    Dwa miesiące temu zauważyłem coś dziwnego. Na dole mam coś, czym mogę ruszać. Co ciekawe, gdy napnę się z całych sił, to jestem sporo wyższy. Pani doktor (tak nazywa tata tą panią w białym stroju) mówiła, że nie mogę jeszcze używać części dolnej, bo będę miał ją krzywą. Zaraz…. Jak ona ją nazwała? A! Nóżki! Tak więc nóżki to świetna sprawa. Smakują wyśmienicie.
    Niedawno mama zaczęła znikać po tym, jak wypijam poranną butelkę mleka. Myślałem, że to moja wina. Postanowiłem zatem nie wypijać porannej butelki. Mama jednak znikała dalej. Tata wyjaśnił, że mama idzie tam, gdzie dostaje pieniążki na papu dla mnie. Nie było wyjścia. Papu dobre, więc trzeba było spasować. Mama i tak w końcu wraca, więc źle nie jest.
    Siedzimy sobie tak z tatą w dzień. Czasem coś mi jednak nie pasuje… Musi być coś poza kilkoma pokojami i moim wózkiem. Zapewne niebawem dojdę co. Wtedy Wam opowiem.

Autor: Kacper

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00