KULTURA:

Czy debata była nudna?

Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Bronisław Komorowski, nie przedstawili zbyt konkretnej wizji swojej prezydentury. Mówili ogólnikowo. Obaj oparli się na porównywaniu swoich rządów, co nie miało być przecież konkretnym celem debaty. Sama kampania miała przebiegać pod hasłem „bezpartyjny prezydent”, jednak konfrontacja kandydatów jawnie przedstawiała, że będą realizowali politykę partii, do której przynależą. Czy jest to złe?
 
Nie ma tu jednej odpowiedzi, ale skoro wiadomo, że prezydentura Jarosława Kaczyńskiego czy Bronisława Komorowskiego będzie związana z partią, to należy sobie zadać pytanie, która prezydentura będzie bardziej samodzielna? Donald Tusk nie bez powodu zrezygnował z kandydowania. Wybrał sobie następcę, za pomocą którego będzie sprawował władzę. Podczas tej kampanii Tusk był cieniem Komorowskiego. Za każdym razem, gdy marszałek zaliczał wpadkę, Tusk ratował go swoim autorytetem i tłumaczył się za niego jakby był jego opiekunem. To ewidentnie świadczy o tym, że Komorowski będzie marionetką w rękach Tuska, a jak taki prezydent może kierować krajem, kiedy ma za sobą „cień”mający nad nim władzę? Natomiast Jarosław Kaczyński jest szefem PiS-u..Nie ma nad sobą nikogo, kto by dyktował mu, co ma robić. Wielu boi się, że prezydentura Kaczyńskiego będzie władzą  autorytarną, niektórzy mówią, że wręcz dyktatorską. Jednak czy Polska właśnie nie potrzebuje rządów silnej ręki?

Cała debata bardziej przypominała przepychanki słowne. Pan Komorowski zapomniał, że miały być odpowiedzi na pytania, a nie atakowanie przeciwnika. Obaj kandydaci bardziej odwoływali się do przeszłości zamiast rozmawiać o przyszłości. Kandydaci mówili o swoich osiągnięciach z tą różnicą, że Komorowski chwalił się osiągnięciami Tuska, a nie swoimi m.in. Orliki, „Schetynówki”, ale czy nie lepiej było myśleć o planach powodziowych i związanymi z tym inwestycjami zamiast budować boiska czy drogi, które mogły być zalane?

Na tematy gospodarcze praktycznie nie padły żadne sensowne odpowiedzi. Marszałek usilnie przedstawiał PO jako zbawcę Polski, który uratowało nas kraj przed kryzysem. Prawda jednak jest jednak bardzo prosta, rząd nie zrobił nic i dlatego kryzys nas nie dotknął.
Szczególnie ważny był temat gazu. Jest realna szansa, że Polska może się stać potentatem gazowym, ale nastąpi to dopiero za kilka lat. Komorowski mówił, że gaz łupkowy jest na etapie początkowym i  podpisanie umowy z Rosjanami na 28 lat jest dobrym posunięciem, z tym że mamy jeszcze możliwość renegocjowania tej umowy. Prezes PiS-u twardo podkreślił, że nie należy być uzależnionym tylko od jednego dostawcy i nie powinniśmy podpisywać umowy na tak długi okres – „Musimy mieć zróżnicowane dostawy bez względu na to, czy mamy gaz łupkowy, czy nie, aby nie być uzależnionym od jednego potentata”.
„In Vitro” i sprawy socjalne były priorytetowe u obu kandydatów, także starali się jak najlepiej przedstawić swoje wizje państwa socjalnego. Jarosław Kaczyński nie powiedział wprost, czy jest za, czy przeciw sztucznemu zapłodnieniu. Jednakże powiedział, że jest katolikiem i wiadoma jest pozycja kościoła w tej sprawie, czym dał do zrozumienia, jaka jest jego postawa. Dodał też, że w tej sprawie trzeba szukać kompromisu. Bronisław Komorowski również zadeklarował, ,że jest osobą wierzącą, ale metoda „In Vitro” powinna dawać szczęście rodzinom, które go nie mają: „Nie wolno innym zabierać tej nadziei”. Pan Komorowski stwarza chyba przez to nowy rodzaj katolika? Ta kwestia nie jest prosta, ale należy się też zastanowić, czy nie szukać rozwiązania w adopcji?

Co do wycofania wojsk z Afganistanu, to oba rządy mają w tym taki sam udział i mówienie przez marszałka, że PiS jest odpowiedzialny za to, jest śmieszne.

Najwięcej emocji zrodziło pytanie o katastrofę smoleńską. Komorowski powiedział, że Polska zrobiła wszystko w tej sprawie, co mogła i że współpraca ze stroną rosyjską przebiega pomyślnie. Kaczyński zaprzeczył temu mówiąc: „Jest to sytuacja z coraz większą ilością wątpliwości” dodając, że:  „Jest to kwestia polskiego honoru”. Ewidentnie państwo polskie nie zrobiło wszystkiego w tej sprawie i nadal jesteśmy tylko petentami.

Końcówka  chyba była najbardziej emocjonująca z całej debaty.

Komorowski zastosował sprytny fortel w postaci dokumentu oskarżającego premiera o zabranie rolnikom dopłat bezpośrednich. Miał na celu pokazanie, kto ostatni rozdaje karty w tej grze. W ten sposób Bronisław Komorowski pokazał, jak postrzega hasło „Zgoda buduje”. Cała jego kampania jest przesiąknięta agresją i nawet nie warto wspominać o Januszu Palikocie, który jest skuteczną bronią PO w obrzucaniu błotem przeciwnika. Sam marszałek dowiódł tego, w jaki sposób prowadzi swoją kampanię na wiecu PO, strasząc Polaków o powrocie IV RP i przestrzegając ich przed swoim konkurentem.

W środę druga debata. Miejmy nadzieję, że będzie ona miała charakter rozmowy, a nie przepychanki słownej i że będzie to bezpośredni dialog miedzy kandydatami.

 
Poglądy przedstawione w artykule to prywatne opinie Autora. Możecie wysyłać swoje felietony na adres: portal@uzetka.pl, w temacie “felieton”.

Autor: Damian Sucharkiewicz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00