MUZYKA:

Wiecznie młodzi – czyli Turbo w 4 różach [relacja]

W 1980 roku do życia został powołany zespół Turbo. Dotychczas muzycy mogą się pochwalić czternastoma krążkami studyjnymi, a także ogromną rotacją w składzie, która następowała na przestrzeni lat. Aktualnie brakuje w teamie założyciela Henia Tomczaka. Są tam natomiast Wojciech Hoffmann (gitara), Tomasz Struszczyk (wokal), Bogusz Rutkiewicz (bas), Mariusz Bobkowski (perkusja) i Dominik Jan Maria Jokiel (gitara). Może nie jest to ten skład, z którym zwykle utożsamiano Turbo, ale panom zdecydowanie na scenie niczego nie brakuje.

W niedzielę (19 stycznia) muzycy po raz kolejny pojawili się w Grodzie Bachusa. Tym razem celem wizyty była promocja najnowszego krążka „Piąty żywioł”. Album zawiera 11 ścieżek mówiących o sile i mocy jaką dysponuje człowiek. To właśnie ludzie wg artystów stanowią ten piąty żywioł.

Zanim na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, widzowie mogli zobaczyć młodych i utalentowanych chłopaków z grupy RWA. Jak sami muzycy przyznali, przyjechali „z Północy”, w rzeczywistości chodziło o Gorzów Wielkopolski. Zespół gra progresywny heavy metal, jednak sekcje klawiszowe nadają oryginalności i z pewnością zaciekawiają słuchacza od pierwszej nuty. Panowie rozpoczęli występ około 19.25 od „Wojny”. Co ciekawe występ także zakończył się nieco wojskowo brzmiącym tytułem  „Patriotyczna rzecz”. W międzyczasie wielkie poruszenie wywołał kawałek „Powietrze”. Moją szczególną uwagę zwróciła ballada „Uderz mnie”, którą gorąco wszystkim polecam. 

Około 20.25 na scenie zagościli ci, na których czekała cała sala. No może nie była ona wypełniona po brzegi, ale chyba organizatorzy na frekwencję nie mogą narzekać. Turbo zaczęło od utworów z najnowszego albumu. Przez kilka minut sala jakby była zahipnotyzowana i bardzo ciężko było dostrzec tańczącą młodzież. Ten stan rzeczy jednak szybko uległ zmianie. Po „Strażniku światła” nikt już nie stał bezczynnie. Ciała ruszały się w rytm muzyki mimowolnie. Przy tym utworze także fenomenalną solówkę wykonał perkusista, który od samego początku dawał z siebie 150%. Nie oszczędzali się także pozostali członkowie zespołu. Tomasz Struszczyk wyszedł na scenę w podkoszulku, wiedząc, że nieźle się napoci. Tak też było, energia rozpierała go w każdym wykonie.

Kolejno w play liście pojawiły się także „Przegadane dni”, „This war machine”, „Serce na stos. Następnie panowie nieco zwolnili i zachęcili do współpracy publiczność. Chyba nie było osoby, która by się wymigała od śpiewania. Tak oto całe 4 róże chórem wykonały „Jaki był ten dzień”. Później pojawiły się m.in. „Już nie z Tobą”, „Noc już woła” oraz „Może tylko płynie czas”, który miał być zwieńczeniem najnowszej płyty. Ogromna moc popłynęła ze sceny także przy „siarczystym” kawałku ”Mówili kiedyś”, podczas którego perkusista zamienił się miejscami z wokalistą. Tomasz Struszczyk zachwycił wszystkich swoją grą na bębnach, a „Bobek” pokazał talent wokalny. Pozostając przy mocnym brzmieniu muzycy sięgnęli także po „Kawalerię Szatana cz. II”.

W ramach bisów nie mogło oczywiście zabraknąć „Dorosłych dzieci”. Z ostatnim ukłonem także zostało wykonane „Sztuczne oddychanie”.
Występ z pewnością mógł radować fanów, jednak do pełnej satysfakcji zabrakło jeszcze kilku hitów typu „Smak ciszy”. Złe wspomnienia pozostawiło we mnie źle ustawione nagłośnienie. Pogłos wydobywający się przy śpiewie wokalisty, tylko utrudniał wspólne wykonywanie niektórych utworów. Głośność także nie była idealna. Przy niektórych kawałkach słowa były zupełnie niezrozumiałe.

Pozytywne wrażenie wywołało na pewno nastawienie całego zespołu. Muzycy od początku tryskali energią i zarażali nią wszystkich fanów. Ponadto po koncercie każdy z widzów mógł spokojnie podejść do muzyków i porozmawiać, poprosić o zdjęcie, tudzież autograf.

Autor: Wojciech Góralski

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00