MUZYKA:

Rock’n’roll najczystszej próby

"Sound City" to dokument w reżyserii byłego bębniarza Nirvany, opowiadający o studiu, gdzie powstało więcej legendarnych płyt, niż niejedna półka jest w stanie unieść. Dziś pozostała z niego tylko konsoleta, przy której Dave na koniec filmu zgasi światło. Nie ma już kalifornijskiego studia, w którym powstały najlepsze krążki Neila Younga, Guns N'Roses, Nine Inch Nails, Metalliki, czy wspomnianej Nirvany. Film to laurka wystawiona temu miejscu przez ważniejszych z mnóstwa muzyków, jacy tam nagrywali. Niemal wszystkich Grohl namówił do jego trupy Sound City Players, która napisała i nagrała jedenaście piosenek na użytek ścieżki dźwiękowej. Nazwała ją "Real To Reel".

Zaczyna się utworem zamykającym obraz. "Heaven and All" to numer nagrany z trzonem zespołu Black Rebel Motorcycle Club. Rewelacyjny, dobrze sprawdzający się zarówno w roli openera, jak i kawałka wieńczącego film (i najlepsze, w co BRMC byli ostatnio zamieszani). Następnie mamy wspólny wysiłek byłych członków Rage Agains The Machine, Grohla i Chrisa Gossa. "Time Slowing Down" w istocie lekko zwalnia tempo, ale sam w sobie jest przyjemnym, post-grunge'owym numerem.
 
Wydawałoby się, że skład reprezentowany przez lidera Foo Fighters i Stevie Nicks zaprezentuje powrót do mocnego uderzenia, ale "You Can't Fix" to bardziej psychodeliczna jazda. Co innego "The Man That Never Was" zrobiony z Rickiem Springfieldem – ten numer to energiczny rock'n'roll najczystszej próby. Dalej na wyróżnienie zasługują jeszcze punkujący "Your Wife Is Calling", śpiewany przez Lee Vinga z Fear, określany jako nowy numer Nirvany, rozbujany "Cut Me Some Slack" z rozwrzeszczanym Paulem McCartneyem na wokalu i świetna ballada zaśpiewana przez Coreya Taylora, "From Can To Can't".
 

 
Nie do końca natomiast przekonuje kawałek, który miał rozsadzić system – spotkanie Grohla, Josha Homme'a z Queens of the Stone Age i Trenta Reznora z Nine Inch Nails. Ich wspólny wkład w tę płytę, "Mantra", to niezły, sprawiający wrażenie improwizowanego kawałek, ale nic nikomu nie urywa. Może to nawet dobrze, niech Homme ma w głowie nową płytę QotSA, bo to z nią wiążemy największe nadzieje.
 
"Real To Reel" to krążek, na którym brak mielizn kompozycyjnych, ale też nie wali cały czas po uszach. Są momenty słabsze, ale tak już chyba bywa, kiedy zbierze się za dużo wodzów w plemieniu. Na pewno warto posłuchać, szczególnie razem z filmem dokumentalnym, który ten soundtrack promuje. Niezła, bardzo rock'n'rollowa płyta, którą trudno opisać inaczej, niż jako: fajna.

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00