MUZYKA:

Prodigy zabijają najeźdźców

Wielu pewnie zakładało rychłą śmierć The Prodigy. Po umiarkowanym sukcesie ostatniego studyjnego wydawnictwa „Always Outnumbered Never Outgunned” nagranym przez samego Howletta była trudniejsza w odbiorze od wcześniejszych płyt Prodigy, stąd część fanów zwyczajnie zwątpiła w zespół. I właśnie do takich ludzi kierowany jest "Invaders Must Die". Ludzi małej wiary, wiecznie narzekających i oczekujących cudów. Trio z Essex pokazuje im tym albumem środkowy palec uniesiony jak najwyżej.

Zawartość albumu jest niczym pudełko z czekoladkami, o którym tak chętnie opowiadał Forrest Gump. Mamy tutaj rave w najczystszej postaci, żywcem wyjęty z początku lat 90 zeszłego stulecia. Jungle’owy rytm romansuje z kosmicznymi syntezatorami i niesamowitą energią. Elementy wypracowane na wczesnych krążkach grupy, „Music For Jilted Generation” oraz „Experience”, dają o sobie znać.

Niewiele można by zarzucić najnowszej produkcji Liama i spółki, chyba tylko to, że jest zbyt krótka i nie pozwala usiedzieć spokojnie w miejscu. Jedno jest pewne, królowie rave wrócili i mają się dobrze, a dowodem tego jest bomba atomowa pt. „Invaders Must Die”. Płyta melodyjna, szalona, głęboko osadzona w tradycji rave, bez zbędnego kombinowania i udziwniania. Tak więc wszyscy zakładać błyszczące spodnie, kosmiczne fryzury i okulary i zapraszam na parkiet!

Autor: Łukasz Michalewicz

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00