MUZYKA:

Po koncercie The Analogs

W niedzielę 18 grudnia w klubie Muzyczno Artystycznym Cztery Róże Dla Lucienne wystąpiły trzy zespoły, zielonogórski Pigwar, berliński Tower Blocks oraz szczeciński The Analogs. Ten ostatni oczywiście jako gwiazda wieczoru.
Prawdę mówiąc, jakoś szczególnie nie przepadam za twórczością tego zespołu, ale pod presją znajomych postanowiłem iść na “Analogsów”.
Zespoły ściągnęły do klubu ogromną publikę, świadczy o tym fakt, że koncert został wyprzedany na kilka dni przed. Oczywiście z myślą o przyjezdnych, bilety można było kupić także przed wejściem, ale i te rozeszły się jak świeże bułeczki.
 
Jako pierwszy wystąpił Pigwar. Po kilku zmianach personalnych i stylistycznych mogłem w końcu na żywo usłyszeć Ancika z ekipą. O ile nie byłem przekonany do jego wokalu i muzyki granej z zespołem Quattro (z całym szacunkiem), tak w Pigwarze sprawdza się znakomicie. Sekcja rytmiczna także na bardzo wysokim poziomie, a co powtarzało wiele osób z którymi rozmawiałem podczas koncertu. Wisienką na torcie w muzyce lubuskich “świniaków” jest saksofon. Ten rzadko w muzyce rockowej używany instrument doskonale komponuje się z całością i już doczekać się nie mogę kolejnych nagrań i koncertów, a póki co zapraszam wszystkich do posłuchania pierwszego singla grupy na ich stronie internetowej – Dobry Dzień Na Śmierć http://www.pigwar.pl/
 
Drugi w kolejności zagrał niemiecki Tower Blocks. Miałem okazję być już na ich koncercie cztery lata temu, także podczas wspólnej trasy z The Analogs i już wtedy spotkałem się z opiniami że zagrali lepiej niż gwiazda wieczoru. Wczorajszy koncert potwierdził tamte stwierdzenia. Kiedyś w jednym z wywiadów Grabaż powiedział, że jadąc pierwszy raz do Jarocina jechał jako Metalowiec na koncert TSA, a wrócił punkowcem z koncertu Dezertera.
Wczoraj było podobnie. Szedłem na The Analogs a wróciłem z Pigwara i Tower Blocks.
 
Paręnaście minut po godzinie 21 wystąpili Analogsi. Mając okazję widzieć ich na żywo wiele razy, zauważyłem, że z ich koncertami jest podobnie jak z płytami które wydają – sinusoida, dobry koncert, kolejny słaby i tak w kółko. Niestety w ubiegłym roku zespół zagrał dobry koncert. Wczoraj polecieli wszystkie kawałki w jednym ciągu, miejscami zwłaszcza pod koniec jakby trochę zwolnili tempa. Mam nadzieję, że moja teoria się sprawdzi i następny będzie bardziej czadowy, gorzej jeśli z płytą będzie podobnie, bowiem ostatnia (“Taniec Cieni”) była na prawdę dobra.

Autor: Piotr Bronicki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00