KULTURA:MUZYKA:POLSKA I ŚWIAT:

Muzyczna 3-Majówka za nami! [Rozmowa z Happysadem, Mikromusic, Percivalem i The Dumplings]

To była Majówka! Przez trzy dni na wrocławskiej Pergoli i Hali Stulecia zaprezentowało się ponad 30 wykonawców polskiej i zagranicznej sceny muzycznej. W ostatni dzień mogliśmy zobaczyć Kult, Happysad, The Dumplings, Mikromusic, Fisz/Emade/Waglewski i Korteza.

Ostatni dzień festiwalowych wrażeń rozpoczął się od koncertu laureata Promo Festivalu. Undead Phoenix to wrocławska grupa grająca muzykę z pogranicza thrashu i heavy metalu, garściami czerpiąc inspiracje prosto od klasyków gatunku z lat 80. Ich występ na scenie wrocławskiej Pergoli potrwał 40 minut. Po tym czasie nastąpiła zmiana klimatu i gdyby była taka możliwość, następny koncert mógłby trwać nieprzerwanie do samej nocy.

Obojętnie czy w klubie, czy w plenerze, załoga Grubsona daje z siebie 200 procent. Atmosferę podgrzewały największe przeboje artysty, takie jak: „Na Szczycie”, „Naprawimy To”, czy „Jedna z planet”. Zespół zaprezentował także materiał z ostatniego krążka „Gatunek L”, którego premiera odbyła się 29 września minionego roku. Na nowym albumie znajduje się aż szesnaście utworów, w tym “Front” opowiadający o rożnych modelach osobowości, czy “Bestie” poruszający problematykę samotności i depresji, choć podczas koncertu grupa sięgnęła po funkowy repertuar z piątej w dorobku płyty. Więcej o albumie możecie poczytać tutaj.

Równolegle w Hali Stulecia Percival, w projekcie „Wild Hunt Live”, zgromadził wszystkich fanów gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Projekt to spektakl muzyczny składający się z koncertu, podczas którego muzycy prezentują repertuar stworzony na potrzeby gry. Dodatkowo, muzykom na scenie towarzyszą aktorzy Teatru Avatar. Podczas koncertu nie zabrakło również najważniejszych fragmentów samej animacji. O tworzeniu muzyki do Wiedźmina, koncertach za granicą oraz przygotowaniach do pieśni Słowian Zachodnich rozmawialiśmy z Mikołaj Rybackim:

W grze wykorzystano nasz materiał z czterech poprzednich płyt oraz nowe utwory. Komponowanie nowych fragmentów zajęło nam krótko. Głównym kompozytorem był Marcin Przybyłowicz, który zaprosił nas do studia i tam mieliśmy dość proste zadanie. Siedzieliśmy i improwizowaliśmy, on to nagrał i następnie wykorzystał materiał do gry. Między nami nie było żadnych trudnych momentów i komunikacja była też bardzo łatwa.Mikołaj Rybacki
Kiedyś tak robiliśmy, że jeździliśmy na wyprawy muzykologiczne np.na Białoruś, ale teraz jest to raczej szperanie w źródłach pieśni. Czasami też materiał podrzucają nam ludzie. Mamy kontakt z Rzeką Strukturalną Niemiec, którzy wysłali nam pieśni serbołużyckie, czy te nawiązujące do Połabian. Często to wychodzi poprzez kontakty osobiste z ludzi, którzy siedzą w danej kulturze. Stąd mamy pieśni z Kaszub.Mikołaj Rybacki

Poniżej cała rozmowa z Mikołajem Rybackim:

Następnie na scenie w Hali zaprezentował się jeden z młodszych artystów polskiej sceny – Ralph Kamiński. Wprowadził publiczność w refleksyjny klimat. Pozostając w takim nastroju tuż po wykonawcy zaprezentowała się grupa Mikromusic w repertuarze z ostatniego albumu „Tak mi się nie chce”. Wbrew tytułowi, zespołowi koncertować się chce bardzo. Tak samo zresztą, jak nagrywać kolejne albumu samodzielnie bez udziału wielkich wytwórni. Co jest najtrudniejsze w wydawaniu płyty własnym sumptem? Zapytaliśmy Natalię Grosiak – wokalistkę zespołu.

Sam początek, czyli zebranie tych pieniędzy. Chodzenie po ludziach, proszenie się o pieniądze jest najgorszą czynnością, jaką można sobie wymyśleć. Podjęłam kilka bezowocnych prób. Próbowałam rozmów z miastem, z jedną firmą, z drugą firmą. Te rozmowy były bardzo ciężkie i bezskuteczne, więc postanowiłam podejść do spawy z innej strony. Stwierdziłam, że kto ma nam pomóc, jeśli nie nasi fani. Efekt przeszedł nasze oczekiwania. To kwestia tego, co wytwórnia robi z materiałem, który jest de facto wynikiem ciężkiej pracy i funduszy artysty. Zazwyczaj taki materiał oddaje się wytwórni za bezcen, czyli za zwrot kosztów. I to wszystko, a później nic się z tego nie ma, nie ma się żadnego wpływu na ten materiał, a co gorsze wytwórnie nic nie robią, aby pomóc go wypromować. Na pewno Mikromusic będzie już niezależne.Natalia Grosiak

Podczas rozmowy zapytaliśmy wokalistkę o tworzenie scenariuszy do teledysków oraz wpływ macierzyństwa na twórczość zespołu. Całość rozmowy poniżej:

W tym samy czasie bardziej zadziornie działo się na scenie Pergoli, gdzie występował Happysad, a następnie zagraniczna gwiazda w postaci Dubioza Kolektiv. Grupa pod wodzą Kubya Kawalca prezentowała stare przeboje w nowym składzie. Dzięki zagraniu partii sekcji dętej przez gitary, utwory, takie, jak: „Mów Mi Dobrze”, czy „Tak wodą być” nabrały zupełnie nowego charakteru. W repertuarze znalazły się również utwory z ostatniego albumu „Ciało Obce”. Po raz pierwszy Happysad tworzył album w 6-osobowym składzie. O pokazywaniu się z zupełnie innej strony muzycznej, kontakcie z fanami oraz nowym materiale rozmawialiśmy z Kubą Kawalcem:

Mieliśmy przeświadczenie, że ta płyta nie jest singlowa. Ona jest opowieścią taką właśnie mocno depresyjną. Troszeczkę o znikaniu z tego świata wewnętrznie. Nie chcieliśmy robić z niej takiej maszyny promocyjnej. Od dłuższego czasu zauważamy u nas zmiany i emocjonalne, doświadczenia warsztatowe, zmienił się też skład zespołu, co też bardzo wymusił pewne zmiany stylistyczne. Zaskoczeniem dla nas było, jak dobrze się czujemy w tym sosie i to są owoce tych drobnych, może nie spektakularnych, zmian, które w jaskrawy sposób rzuciły się cieniem na powstający materiał. Nie odcinamy się zupełnie od przeszłości, nie mierzymy w przyszłość w jakiś konkretny sposób. Traktujemy to jako etap do następnej formy wyrazu i dobrze, że nam się to udaje, bo z tego co ja pamiętam i za co oddaje rękę, nogę i serce, to to, że po każdej płycie obiecywaliśmy sobie zmiany, jakiś krok do przodu, w bok, do tyłu tak ,żeby nie powielać schematów, stąd drobne zmiany w składzie, w producentach, w studiach, zmiany formy nagrywania. Dużo się tez uczymy, więc to wszystko ma duży wpływ na to, co powstaje.Kuba Kawalec

Całość rozmowy możecie znaleźć poniżej:

Koncertem kończącym tegoroczną 3- Majówkę na wrocławskiej Pergoli był występ grupy Kult. Nie zabrakło sztandarów takich jak: “Amnestia”, “Hej, czy nie wiecie”, czy “Dziewczyna bez zęba na przedzie”,a nawet Iggy’ego Popa -“Passenger”. W Hali Stulecia kolejno zaprezentowali się natomiast: Kortez, Fisz/Emade/Waglewski oraz duet The Dumplings. Koncert pierwszego wykonawcy rozpoczął się od dźwięków utworu „Pocztówka Z Kosmosu” z debiutanckiego albumu. Podczas całego występu Kortez prezentował numery ze wszystkich dotychczasowych wydawnictw: „Bumerang”, „Mój dom” oraz EP-ki „Dobrze, że Ciebie mam”. Nie zabrakło „Dobrego Momentu”, „Od dawna już wiem”, czy „Pierwszej”.

U The Dumplings podobnie. Polskie “pierożki” zaczęły zdobywać popularność, publikując swoje materiały na popularnym serwisie Youtube, dzięki czemu w 2013 roku zostali okrzyknięci internetowym fenomenem. Duet postanowił wykorzystać swoje 5 minut, co zaowocowało wydanym w 2014 roku debiutem “No Bad Days”. Wkrótce podpisali umowę z Warner Music Poland, a rok później zaprezentowali drugą płytę “Sea You Later”, która zamyka ich studyjne wydawnictwo. Nie oznacza to jednak, że spoczęli na laurach. W ramach projektu “nowOsiecka” zmierzyli się z tekstami Agnieszki Osieckiej. Zaprezentowali we własnej, unowocześnionej aranżacji (łączącej muzykę elektroniczną z elementami orkiestry symfonicznej) jeden z największych utworów artystki – “Ach nie mnie jednej”. Wykonanie pozostawiło w tyle inne wersje piosenek poetki, prezentowane przez pozostałych wykonawców, udzielających się na płycie. Muzyczne połączenie The Dumplings wraz z orkiestrą symfoniczną nie skończyło się na jednym projekcie. Duet we współpracy z doświadczonymi muzykami postanowił stworzyć projektem symfoniczny wraz z całym swoim dotychczasowym repertuarem. O szczegółach rozmawialiśmy z Justyną Święs oraz Kubą Karasiem:

Wyboru piosenki dokonałam ja. Ten wyjątkowo utkwił mi w pamięci, ponieważ jego wykonanie przez Łucję Prus było bardzo dla mnie nie adekwatne do samego tekstu. Oczywiście było piękne, ale ja miałam, tak, że zrobiłabym to inaczej. Kiedy przyszła okazja do wykonania tego, to zabraliśmy się za to z innej strony. Justyna Święs
Od tamtego momentu pojawił się właśnie pomysł, aby zrobić trasę z orkiestrą symfoniczną, wiec to była bardziej zajawka, by móc skorzystać z instrumentów klasycznych .To było wyzwanie dla nas, ale udało się to wszystko zrobić.Kuba Karaś
Długo nad tym pracowaliśmy, bo wcześniejsze piosenki mieliśmy  przygotowane tylko elektronicznie. Jedyne żywe instrumenty, jakich używaliśmy to były gitary. Zrobiliśmy to z cudownymi ludźmi, więc była to przyjemna praca.  Justyna Święs

Resztę rozmowy z “pierożkami” możecie odsłuchać poniżej:

 

Poniżej galeria zdjęć z ostatniego dnia 3-Majówki:

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00