MUZYKA:

Dobry numer, lepszy numer

Kiedy w sieci zadebiutował numer „Krew”, łatwo było o entuzjazm. W gitarach pobrzmiewa czysta americana, do tego taneczny rytm – cud, miód i orzeszki. Ale potem nadszedł singel, o którym do teraz nie wiem co myśleć, ale nie jest to nic dobrego. Ja rozumiem próbę dotarcia do szerszego odbiorcy, ale tak ugrzecznione Kim Nowak nie działa. 

Na szczęście po włożeniu płyty do odtwarzacza to uczucie szybko mija. „Lodowiec Gigant” to szybki strzał na otwarcie, numer trochę w stylu The Hives, później wspomniana „Krew” i niesławny singel. Po nim następuje „Wczoraj”, który jest zaginionym dzieckiem debiutu… i tyle. Te cztery schematy powtarzają się w różnej kolejności i natężeniu. Dobry numer, lepszy numer, słaby numer i zżyna z debiutu. 
 
 

Nie warto nawet podejmować dyskusji o oryginalności – zresztą spółka Waglewscy & Sobolewski do wszystkich inspiracji grzecznie i szczerze się przyznają. Brzmienie to nadal rewelacja, tym bardziej, że wzbogacili je o parę smaczków. Absolutnym novum i największą rewelacją na „Wilku” jest psychodeliczna wycieczka w zamykającym zestaw tytułowym utworze "Wilk" i na dłuższą metę to dla tej piosenki warto po tę płytę sięgnąć.
 
Mam dość średnich krążków. Kategoria ocenowa „3/5” powinna być odbierana jako gorsza niż 1/5, bo jeśli dostaje się najniższą notę, oznacza to najczęściej, że materiał jest jakiś. Kim Nowak zaś ani nie zachwycają, ani nie zawodzą, nie rozczarowują jakoś dobitnie i nie czarują – słowem, płyta skazana na zapomnienie.  Przewidywalność i swego rodzaju koniunkturalność nigdy nie była cechą Fisza. Pod tym względem „Wilk” może niepokoić. Pozostaje czekać na powrót Tworzywa.

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00