MUZYKA:

Anja Orthodox, czyli polski rock ma się dobrze

Jesteś w posiadaniu jednego z najbardziej charyzmatycznych głosów polskiego rocka. Jak to się stało, że nigdy nie byłaś nominowana do nagrody Fryderyka w kategorii wokalistka roku lub w żadnej innej kategorii jako Closterkeller?
Brak nagród w stylu Fryderyków nie był dla mnie nigdy źródłem bólu. Zawsze doceniała nas tylko i wyłącznie publiczność. Nadęta branża nigdy nie lubiła zespołu.

Kto tworzy branżę?
Przedstawiciele dużych wytwórni płytowych, nadęci decydenci od mediów i sztucznie wypompowane gwiazdy tworzące kółka wzajemnej adoracji. A wszystko polane lukrem snobizmu. Jest syf w naszym rodzimym przemyśle muzycznym.

Czy Katarzyna Kanclerz naprawdę jest potworem?
Miałam okazję poznać jej dwa oblicza. Prywatnie – była wtedy miłą kobietą z nawet takim pewnym odjazdem i zawodowo – to fakt, że musiała być potworem, bo tak oceniają ją ci, z którymi pracowała. Closterkeller miał z nią trochę do czynienia, gdy wydawaliśmy w PolyGramie, ale ona nas wtedy raczej lekceważąco traktowała, ponieważ koncentrowała się na zespole Hey. Nam żadnej większej krzywdy nie wyrządziła. Jest wielkim fachowcem i wspaniałym managerem, ale wspaniały manager jest krwiożerczy i bezlitosny.

Kiedy ten wywiad się ukaże będziecie już w trakcie dużej trasy koncertowej obejmującej kilkanaście miast Polski. Abracadabra będzie już czwartą edycją. Niedawno wystąpiliście na Przystanku Woodstock, również w Bolkowie. Jest mnóstwo ludzi, których chce was słuchać. Oprócz starych, solidnych fanów pojawiają się nowi nastolatkowie zakochani w Waszej muzyce. Jesteście zespołem kilku pokoleń. Jesteście fenomenem?
Nie mi to oceniać. Mogę tylko powiedzieć, iż tak jak jest w naszym przypadku wydaje mi się, że jest normalnie. Rozwijamy się, czego wynikiem są coraz lepsze płyty. Inne zespoły wypalają się po jednej, dwóch lub trzech płytach. Nie wiem, z czego to wynika. Może to po prostu nie są prawdziwi artyści. A to, że słuchają nas nowe pokolenia, świadczy o tym, iż nowe generacje dorastają do odbioru naszej muzyki.

Jak to się więc stało, że każdy Polak zaśpiewa „Kocham cię kochanie moje”, czy „Płynie w nas gorąca krew”, a „Władzę” – utwór który był waszym dotychczasowym największym hitem, zdobywającym szczyty wielu list przebojów, zanuci ewentualnie jeden na kilkudziesięciu? Wiele z Twoich piosenek również mówi o miłości..
Czemu mnie o to pytasz? Ich się zapytaj. Ja potrafię zanucić „Władzę”.

„Ogród Półcieni” i inne nowe utwory, które zaprezentowaliście podczas Przystanku Woodstock i kilku innych koncertów potwierdzają, że nie tylko się nie wypaliliście, ale jesteście w jeszcze lepszej formie niż kiedykolwiek, co dowodzi, iż jesteście, a przede wszystkim Ty jako lider i dyrektor grupy, wspaniałymi artystami, którzy wciąż się rozwijają. Ile jeszcze nagrasz płyt?
Kiedy zaczynałam, nie spodziewałam się, że nagram choć jedną płytę. Teraz nie jestem ani trochę mądrzejsza, jeśli chodzi o przewidywanie przyszłości.

Czy jak przy płycie Nero i tym razem podejmiesz się roli producenta?
Ja bywałam producentem już dużo wcześniej. Tak świadomie, to od płyty Cyan, kiedy to po raz pierwszy zrozumiałam, co to znaczy mieć wizję płyty i jak wcielać ją w życie. Nostalgiczny klimat Graphite jest w dużej mierze moją zasługą. Ale faktycznie dopiero przy Nero, kiedy zostałam bez Krzyśka i Pawełka mogłam rozpostrzeć skrzydła. Teraz też będę próbowała, ale wiem, że nie będzie łatwo. Krzysiek (Najman – wieloletni partner Anji i ojciec jej pierwszego syna – przyp.red.) jest z powrotem w zespole, a na dodatek doszedł bardzo charakterny Mariusz (ojciec drugiego syna Anji – przyp.red.).

Kiedy wchodzicie do studia?
Nie wiem.

Lubisz Dodę?
Tak, poznałam ją kiedyś, jak była szaloną małolatą i całkiem miło ją wspominam. To laska z odjazdem i jajami.

A chciałabyś mieć za męża piłkarza?
Zależy jakim byłby gościem. Jakby miał piękne ciało, umysł i duszę, to czemu nie. Moim zdaniem były mąż Dody to raczej fajny facet. Krzysiek grał z Dodą kilka lat w zespole. Wyrażał się o Radku bardzo dobrze.

Czy Kubuś dużo płacze, to znaczy czy jesteś dobrą matką?
Jedno nie świadczy o drugim. Staram się być dobrą matką. Kubuś jest chyba szczęśliwym bobasem.

Jakiego koloru będzie nowa płyta? Czy to Bordeaux? Brzmi świetnie.
Nie zdradzę nowego tytułu do czasu promocji płyty. Zresztą właściwie tytuł to jeszcze sprawa otwarta.

Ile w sumie Closterkeller sprzedał płyt? I która płyta sprzedawała się najlepiej? Czy była jakaś złota płyta?
Nie wiem ile sprzedaliśmy w sumie płyt. Aż głupio rzec, ale mało mnie to interesowało. Najlepiej sprzedawała się zdecydowanie płyta Scarlet. Nakład wyniósł w sumie coś około 70 tys. Ponieważ właśnie wtedy obniżono granicę złotej płyty ze 100 000 do 50 000 sprzedanych egzemplarzy, to załapaliśmy się na złoto. Nikt nam jednak nigdy nie dał takiej ładnej złotej płyty, oprawionej, do powieszenia na ścianie.

Ulubione miejsca na mapie Polski?
Chyba jeziora mazurskie. Uwielbiam wczasy nad wodą i z lasami, gdzie można zbierać jagódki i malinki. No i oczywiście Warszawa – moje rodzinne miasto.

Jacy są Polacy?
Polaków jest coś ze 40 milionów i każdy jest inny. Nie da się określić wszystkich kilkoma przymiotnikami.

Jaka ty jesteś? W kilku przymiotnikach.
Nie mogę być zbyt szczera. W wyliczaniu zalet, dlatego że uznana zostanę za nieskromną. Ani w wyliczaniu wad, bo może ujawnię coś, czego ktoś jednak nie zauważył. Wydaje mi się, iż bezpiecznie mogę określić siebie jako wesołą, inteligentną, choleryczną, uczciwą i zmienną. No i jestem zdolną artystką, ale to i tak słychać.

Kim będzie twój starszy syn? Matczyne proroctwa?
On ma teraz 15 lat i jest typowym nastolatkiem, który wydaję się, że nie za bardzo wie, czego chce i w jakim świecie żyje. Kocha grać na bębnach i ma już zespół. Może i zostanie muzykiem? Smykałę do grania niewątpliwie ma.

Czy po 20 latach kariery jesteś z siebie dumna? Z garażowej kapeli staliście się symbolem polskiego gotyku.
Trudno, żebym nie była. W końcu to jest naprawdę wielka sprawa.

Wasze płyty ukazują się w dość dużych odstępach czasowych. Jesteście mało płodni?
Często płyty opóźniał brak tekstów, czyli wynikało to z mojego niepozbierania i lenistwa, ale również były to sprawy pozamuzyczne. Nie ma to związku z naszą płodnością. Pomysłów u nas jest zawsze za dużo.

Czy na co dzień czujesz, że jesteś znana lub popularna?
Czasem czuję się znana. Jasne. Często mnie to zaskakuje, bo okoliczności są przedziwne. Kiedyś u pani notariusz podpisywałam jakiś tam ważny akt i okazało się, że pani notariusz jest fanką Clostera ku zaskoczeniu mojej, obecnej tam rodziny. Albo starsza babka tnąca mi szynką na plasterki w markecie. Rekord świata padł, gdy poszłam do psychiatry leczyć się na depresję. Po zakończeniu seansu psychiatra zapytał mnie, czym się zajmuję, więc mu powiedziałam, na co on się rozpromienił i oznajmił, iż wielu jego młodocianych pacjentów puszcza mu moją muzykę lub czyta moje teksty, także zna je prawie na pamięć. Po czym dodał: „Ja zawsze wiedziałem – przychodzą uczniowie, przyjdzie i Królowa”. Spadłam ze stołka.

Czy popełniłaś kiedyś błąd w swojej karierze muzycznej? Czy jakiejś decyzji żałujesz?
Błędy popełniałam, jasne. Nikt nie jest nieomylny. Jest parę decyzji, których żałuję, ale staram się nie rozpamiętywać, tylko uczyć się na błędach, choć wolę zdecydowanie uczyć się na cudzych. Nie chciałabym wymieniać konkretnych sytuacji.

Jak długo jeszcze będziesz młoda?
Oj…Jak tu czuć się młodą, kiedy obchodzi się jubileusz dwudziestolecia? To „wielkie święto” ostatecznie rozwiało moje złudzenia, co do własnej młodości, która nigdy nie przeminie. Jestem dojrzałą kobietą i odczuwam całe mnóstwo zalet tego stanu. Ciągle mam lekkość duszy, dużo odjazdu i optymizmu.

Od redakcji:
Najbliższy koncert już w poniedziałek 6 października w klubie 4 Róże dla Lucienne.
Szczegóły w imprezowni. Autor: wiadomosci24.pl / Piotr Czubowicz

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00