KSIĄŻKA:

“W stronę ciemności” – rozmowy z katem z Treblinki

Sereny, jako dziennikarka, chciała dotrzeć do osoby w jakimś stopniu odpowiedzialnej za tragedię, która wydarzyła się podczas II wojny światowej. Chciała poznać osobowość człowieka, który, będąc jednym z oprawców, wierzył w słuszność swego postępowania. Podczas okupacji Gitta pracowała jako pielęgniarka w Paryżu. Opiekowała się osieroconymi dziećmi. Włączyła się również w działalność UNRRA. „Po miesiącach procesów norymberskich i naszej pracy z tymi, którzy przeżyli (dotarłam również do niewielkiej grupy osób z obozów śmierci w Polsce, o których prawie nic wówczas nie wiedziano), zdobywaliśmy coraz więcej informacji o popełnionych zbrodniach, a we mnie narastała potrzeba znalezienia kogoś, kto potrafiłby wyjaśnić, jak to możliwe, by pozornie normalni ludzie mogli dopuścić się podobnych czynów” – pisze we wstępie.

Odpowiedź na to pytanie miała nadzieję znaleźć podczas rozmów prowadzonych ze Stanglem. Ten opowiedział jej o swoim trudnym dzieciństwie, agresywnym ojcu, braku miłości ze strony ojczyma oraz o późniejszej pracy w zakładzie tkackim. Mając nadzieję na karierę, wstąpił do policji. Od tego czasu rozpoczęły się jego kontakty z nazistami. Najpierw miał ich zwalczać (ich działalność była nielegalna), później wygodniej było się do nich przyłączyć. Twierdzi, że nie popierał tego ruchu i w rzeczywistości do niego nie należał. W wypełnianej w latach 30. ankiecie personalnej wpisał jednak coś innego. W zapewnienia o braku kontaktu z nazistami nie wierzyła nawet jego żona.

W 1940 r. Stangl zaczął pracować w zakładach zajmujących się tzw. „mordowaniem z litości”. Wysyłano do nich osoby upośledzone, chore umysłowo, które szybko uśmiercane. Żaden z pacjentów nie został nawet na noc. Do końca nie mieli świadomości tego, co się z nimi dzieje. Szymon Wiesenthal w swojej książce „Mordercy są wśród nas” stwierdza, że takie instytuty były „szkołami mordowania”. To był jedynie wstęp do akcji zakrojonej na o wiele większą skalę.

Naziści przystąpili do budowy czterech obozów śmierci. Powstały one w Chełmnie, Bełżcu, Sobiborze oraz Treblince. Stangl trafił najpierw do Sobiboru. Później został przeniesiony do Treblinki. W rozmowie z Gittą Sereny często podkreślał, że nie miał świadomości, do czego taki obóz mógł służyć. Nie brał udziału w eksterminacji i nigdy własnymi rękami nie zabił żadnego człowieka. Czy z tego względu zasługuje na zrozumienie, nie wspominając o przebaczeniu?

 

Stangl chce być postrzegany jako zwykły człowiek, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za to, co działo się w kierowanym przez niego obozie. Podkreśla, że zajmował się jedynie sprawami administracyjnymi. Jego słowa nie przekonują dziennikarki. Spotyka się ona z innymi ludźmi – dawnymi współpracownikami Stangla i osobami, którym udało się przeżyć pobyt w obozie. Wszystkie relacje konfrontuje ze sobą. Nie rozstrzyga jednak, która z nich jest najbliższa prawdzie. To pozostawia czytelnikom.

Rozmowy z komendantem Treblinki, największego z obozów śmierci, z pewnością nie należały do łatwych zadań. Tym bardziej próba obiektywnego spojrzenia na jego życie i działalność. Człowiek, który był świadkiem tak okrutnych zbrodni, wydaje się nie mieć wyrzutów sumienia. Czy mógł zapobiec tym wydarzeniom? Czy mógł powstrzymać mordowanie ludzi? Co stałoby się, gdyby zbuntował się, głośno zaprotestował przeciw tym zbrodniom? Stangl broni się, mówiąc, że jego ewentualny protest nic by nie zmienił, a on i jego rodzina mogliby przypłacić to życiem. Czy może to być dla niego usprawiedliwieniem?

„W stronę ciemności” to niezwykła próba odkrycia mechanizmów, jakie kierują człowiekiem popełniającym zbrodnię. Nie daje jednak odpowiedzi na pytanie: jak do tego mogło dojść? Nie tłumaczy, a tym bardziej nie rozgrzesza, ale być może w jakimś stopniu pozwala zrozumieć.

W publikacji pojawiły się niestety pewne błędy. Niektóre zdania trzeba czytać kilka razy, aby zrozumieć ich sens. Przenoszenie wyrazów do nowego wersu też sprawiło korekcie kłopot – słowa podzielono w środku sylaby. Problem jest też z nazwami miejscowości. W książce pojawia się „w Wólce Okrągliku” zamiast „w Wólce Okrąglik”. Gdy bohaterowie mówią o Kosowie, nigdzie nie jest wyjaśnione, że chodzi o Kosów Lacki, leżący w powiecie sokołowskim. Nie dla wszystkich czytelników może to być przecież oczywiste.

Mimo to polecam lekturę tej książki nie tylko osobom zainteresowanym historią. Istotę działania obozów śmierci warto poznać choćby ze względu na to, aby wiedza o tych wydarzeniach nie wyblakła zbyt mocno w społecznej pamięci.

Gitta Sereny "W stronę ciemności. Rozmowy z komendantem Treblinki"
wyd. Cyklady 2002

Autor: wiadomosci24.pl / Katarzyna Markusz

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00