FILM:

W technicznym języku środowiska filmoznawców

Pat cierpi na chorobę dwubiegunową. Poznajemy go, gdy opuszcza ośrodek, w którym oddał się terapii przyłapaniu żony na zdradzie. By rzecz uczynić bardziej bolesną, kochankiem był kolega z pracy obojga małżonków. Po opuszczeniu szpitala bohater jest pełen pozytywnych myśli, nastawiony do powrotu do normalnego życia, żony, rodziny i przyjaciół. Przedsiębiorcza żona załatwiła sobie jednak zakaz zbliżania się, sprawy nie ułatwia też familia Pata, która obok normalnych, zdaje się, nawet nie stała.  Na kolacji u swego przyjaciela Ronniego, nasz protagonista poznaje siostrę jego żony – Tiffany. Początkowo jedyne wspólne tematy dla dwojga to zażywane medykamenty, ale wkrótce ukazuje się, że nowopoznana może pomóc Patowi w zbliżeniu się do żony, a i ona coś będzie od niego potrzebować…

Po raz milionowy okazuje się jednak, że ciekawy pomysł wyjściowy to za mało. Oparty na literaturze opatrzoną tym samym tytułem, „Poradnik” charakteryzuje absolutny brak czegoś, co w technicznym języku środowiska filmoznawców figuruje jako cojones. Wszystko jest grzeczne, cukierkowe i takie, jak można przewidzieć na tydzień przed seansem. W żadnym momencie David O. Russel, odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię, a także za rewelacyjnego „Fightera” sprzed trzech lat, nie decyduje się na sprzeciwienie się prawidłom gatunku i to boli najbardziej. Tego filmu tak naprawdę nie trzeba nawet oglądać – wystarczy zapoznać się z fabułą i dopisać najbardziej oczywiste z zakończeń.
 
 
Wiele, z nominacji, którymi obsypano „Poradnik pozytywnego myślenia”, zostały przyznane za aktorską stronę obrazu. Bradley Cooper rzeczywiście z każdą rolą się rozwija, ale w żadnym wypadku nie jest to rola wybitna. Uwielbienie świata dla Jennifer Lawrence nadal nie uczyniło z niej aktorki choćby mniej irytującej. Robert De Niro – co przykre – gra po prostu De Niro. Zero wysiłku, po najmniejszej linii oporu.
 
„Silver Linings Playbook” nie jest filmem złym. Seans mija niezauważenie, a niektóre gagi autentycznie śmieszą. Trudno też ogólnie pozytywny wydźwięk filmu poczytać mu za minus. Deszcz nominacji, jaki spadł na tę produkcję obiecywał naprawdę dużo. Czy zasłużył na laury? „Poradnik pozytywnego myślenia”, ma szczęście na tyle dużo plusów, że czas spędzony w kinie nie jest totalnie stracony, ale to jednak rozczarowanie.

 

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00