FILM:

Miecz samurajski, smoki i II wojna światowa

 Bałem się o ten film. Wyżej wymienione produkcje były osadzone w konkretnym czasie i przestrzeni. Tu nie ma o czymś takim mowy – jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia bohaterki, która zabiera nas do najprzeróżniejszych miejsc: mamy średniowieczną Japonię, zamek wyjęty z powieści fantasy, II wojnę światową, futurystyczne miasto… wszystko oczywiście odpowiednio odrealnione. Czy da się przekonująco oddać tak przeróżne scenografie? Okazuje się, że tak.
 
Lata 50. ubiegłego wieku. Baby Doll po śmierci swojej matki zostaje osadzona przez ojczyma w zakładzie psychiatrycznym. Formalnie – za zabicie swojej młodszej siostry. A tak naprawdę przez to, że rodzicielka zapisała córkom wszystko, co miała. W oczekiwaniu na zabieg lobotomii Baby Doll kreuje w swojej wyobraźni świat, w którym szpital jest przykrywką dla agencji towarzyskiej, a ona i cztery “współtancerki”, aby uciec, muszą wykonać cztery zadania… i tu zaczyna się jatka.
 
Zack Synder to gość odpowiedzialny za wspomnianych „300” i „Strażników”, nieobce są mu więc futurystyczne, piękne pejzaże, patos i wartka akcja. Osoba reżysera mówi nam coś jeszcze – to nie jest film dla każdego. Jeśli lubicie kino dające do myślenia, treściwe, wywołujące refleksję, to odpuśćcie sobie „Sucker Punch”. Z kolei jeśli chcecie zobaczyć, jak drobna blondynka za pomocą samurajskiego miecza i pistoletu posyła na tamten świat ludzi, potwory i smoki – mam coś dla was.
 
„Sucker Punch” przede wszystkim wygląda. Każde z miejsc, w które podróżujemy z Baby Doll i jej towarzyszkami wygląda świetnie. Aktorsko również jest dobrze – aktorzy doskonale zrozumieli konwencję takiego kina i wszystko tu jest przesadzone , a tam, gdzie trzeba, patetyczne. Największe oklaski należą się mojej nowej ulubienicy w kategorii aktorki +30 – Carla Gugino w roli dr Very Gorski przywodzi mi na myśl Wielką Oddziałową z „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Z tym, że jest to wersja zdecydowanie ulepszona wizualnie. Świetna jest muzyka – oparta na coverach, klimatyczna, mroczna. Usłyszymy Skunks Anansie wykonujących „Serach and destroy” The Stooges, Alison Mosshart śpiewającą „Tomorrow Never Knows” Beatlesów… również obsada dorzuciła swoje muzyczne trzy grosze.
 
To nie jest film idealny. Czasem trochę bolą niedociągnięcia w scenariuszu, innym razem aktorstwo gdzieś zgrzytnie, ale muszę przyznać, że nie myśli się o tym podczas seansu. „Sucker Punch” to nieźle skrojone, dobrze wyglądające, niewymagające, wciągające kino akcji. Lekkie, idealne na wiosne. Zatem popcorn w dłoń, w drugą – cola. Usiądź wygodnie i naciesz oczy.
 

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00