ZIELONA GÓRA:

Zielonogórska historia Zdeňki Kodymovej [Nieznana Zielona Góra]

Kilka tygodni temu poznałem Jana Kodyma – urodzonego 10 marca 1945 roku w Zielonej Górze. Podczas naszego spotkania opowiadał mi o tym, jak dużo pamięta z czasu, kiedy przebywała w Grünbergu podczas II wojny światowej jego mama. Poznajcie fascynującą historię wspaniałej kobiety – Zdeňki Kodymovej, której losy poprzez zawieruchę wojenną związane były z naszym miastem!

Urodziła się 28 maja 1922 roku w małej wsi Krhová, niedaleko Valašské Meziříčí w Republice Czecho-Słowackiej (Česko-Slovenská republika – ČSR), jako Zdeňka Nachmilnerova. Jako młoda dziewczynka była bardzo utalentowana artystycznie, śpiewała i tańczyła w miejscowym zespole. Ukończyła szkołę w Valašské Meziříčí i została krawcową. Mając 17 lat podjęła pracę w Černoevičová Valašské Meziříčí. Kiedy III Rzesza zajęła Czechosłowację, na jej terenach wprowadzono prawa i obowiązki występujące w Niemczech. Wszystkie kobiety, bez wyjątku musiały należeć do Związku Niemieckich Dziewcząt (Bund Deutscher Mädel).

Jednak Zdeňka nie chciała się temu obowiązkowi podporządkować. W związku z tym została zwolniona z pracy oraz jako robotnika przymusowego przewieziono ją transportem kolejowym do Grünbergu. Tu została rozlokowana w fabryce Gruschwitza przy dzisiejszej ul. Dąbrowskiego, gdzie początkowo robiła liny oraz tkaniny mundurowe. Jak wspominała, w tym okresie reżim roboczy był luźny – pracowała 8 godzin dziennie, niedzielę miała wolną.

Jednak działania na frontach spowodowały, że profil produkcyjny diametralnie się zmienił. Gruschwitz zmienił się w Opta Radio i zmuszono ją do pracy przy produkcji sprzętu wojskowego. Pracowała wówczas po 12 godzin dziennie bez możliwości żadnego urlopu z pełną obstawą ochronną. Warunki w obozie były katastrofalne, ale więźniowie raz dostali szansę na wyjście do restauracji…

Pomimo pracy przymusowej i mieszkania w obozie pracy uczestniczyła w życiu kulturalnym prowadzonym głównie na terenie obozu. To właśnie tu poznała Jana Žemličkę, czeskiego muzyka, który przymusowo pracował w mieście jako asystent dentysty. W obozie potajemnie się spotykali i latem 1944 roku Zdeňka zaszła w ciążę. Žemlička kiedy się o tym dowiedział, nie zgodził się na dziecko, wyparł się go i nigdy już nie spotkał się ze Zdeňką. W tym czasie Zdeňka zaprzyjaźniła się z Antoniną Naruszewicz (zmarła w Zielonej Górze w 1984 roku), z wykształcenia pielęgniarką, pochodzącą z terenów dzisiejszej Litwy. Naruszewicz trafiła do Grünbergu po jednym z nalotów bombowych na Berlin.

Koniec wojny w Grünbergu, to wg wspomnień Zdeňki, to okres chaosu w mieście. Oficerowie Armii Czerwonej popełniali liczne akty przemocy wobec niemieckich mieszkańców, którzy nie zdążyli opuścić miasta. Kobiety były gwałcone (nawet byłe robotnice przymusowe). Mieszkańcy ukrywali się po piwnicach przed „krasnoarmiejcami”. Sama Zdeňka, będąc w ciąży była ukrywana przez Niemca w piwnicach domu przy ul. Dąbrowskiego, którego nazywała „wujkiem”. Cały czas przy niej była także Antonina Naruszewicz. W mieście panował ogromny głód. Antonina pomimo rosyjskich patroli w mieście wyszła z kryjówki, znalazła krowią głowę i ugotowała ją. Kiedy zbliżał się termin porodu Antonina Naruszewicz z „wujkiem” przetransportowali Zdeňkę do szpitala w dzisiejszych elżbietankach, gdzie 10 marca 1945 roku urodził się Jan. Poród przyjmowała Antonina Naruszewicz i niemiecki profesor, który był pilnowany przez żołnierzy radzieckich uzbrojonych w karabiny.

Po urodzeniu i ochrzczeniu Jana, Zdeňka zamieszkała z dzieckiem przy ul. Dąbrowskiego u „wujka”. Nie czuła się tam jednak bezpiecznie, gdyż mieszkanie bardzo często było nachodzone przez pijanych radzieckich żołnierzy. Zdeňka podjęła decyzję, że opuści miasto i na piechotę udała się w kierunku Przytoku. W lesie została schwytana przez radziecki partol i doprowadzona do radzieckiego oficera. Ten kiedy dowiedział się, że Zdeňka idzie do Czech powiedział: „Byłem w Pradze to jest piękne miasto!” oraz wyprowadził ją z lasu puszczając wolno.

Po dotarciu do Czech w zatłoczonym pociągu w wagonie bydlęcym udała się do Valašské Meziříčí.

Tam wzięła ślub z Jaroslavem Kodymem. Wspólnie mieli dwoje dzieci – córkę Jaroslavę i syna Zdenka. Obecnie ma 96 lat i mieszka w Petřvald. Do Zielonej Góry po wojnie nigdy nie przyjechała, pomimo że przyjaźń z Antoniną Naruszewicz przetrwała…

(Tekst jest tylko fragmentem wspomnień Zdeňki Kodymovej).

Tekst i materiał ikonograficzny:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, filokartysta, znawca dziejów Zielonej Góry. 

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00