ZIELONA GÓRA:

Zapytania radnych już nie na sesji, a tylko na piśmie. „To knebluje nas i mieszkańców”

Interpelacje i zapytania radnych to punkt, który zwykle rozpoczynał sesję rady miasta. Przedstawiano w nim sprawy ważne dla mieszkańców, np. prośby o naprawy dróg. Listopadowe posiedzenie okazało się wyjątkiem. Pytania od radnych nie wybrzmiały – od teraz mają być przekazywane w formie pisemnej.

Tryb składania zapytań i interpelacji zmienił się po tym, jak w życie weszły nowe, krajowe przepisy. Część radnych uważa, że rezygnacja z dotychczasowej, ustnej formy prezentacji spraw jest niekorzystna dla rady miasta, mieszkańców i lokalnych mediów.

To tak naprawdę jest dla mnie forma kneblowania i radnych, i po części mieszkańców. Dzisiaj też miałem zamiar poskładać kilka interpelacji, m.in. pismo od mieszkańców. Przekazałem je po prostu do biura rady. Mam nadzieję, że odpowiedź do mnie trafi, bym mógł przekazać ją mieszkańcom. Sądzę, że to nie jest dobry kierunek, jeśli chodzi o tworzenie społeczeństwa obywatelskiego. Rada powinna funkcjonować w sposób transparentny, a moim zdaniem uniemożliwiając zadawanie pytań w przestrzeni publicznej (bo przypominam, że sesje rady miasta są dostępne w internecie), tak naprawdę ogranicza się mieszkańcom dostęp do informacji.<span class="su-quote-cite">Tomasz Nesterowicz, klub radnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej</span>

Podobne zdanie ma radny Marcin Pabierowski. Razem z klubem chce zabiegać o to, by na sesji nadal można było występować w imieniu zielonogórzan lub własnym.

Moim zdaniem punkt „interpelacje i zapytania” w porządku obrad, gdzie przedstawiałem dokumentację, zdjęcia, dziennikarze się o nich dowiadywali, zapraszałem mieszkańców na sesję, sprawiał, że informacja się przebijała i uzyskiwała zrozumienie. To było dużo lepsze, dużo bardziej transparentne. Szkoda, że tego nie ma. Będziemy wnioskować jako klub, aby taki punkt zawsze tworzyć przy porządku obrad. Bo radny musi to pokazywać, to jest jego działalność. Ten punkt był moim zdaniem najważniejszy.<span class="su-quote-cite">Marcin Pabierowski, klub radnych Koalicja Obywatelska</span>

Nastroje uspokaja nieco Jacek Budziński z Prawa i Sprawiedliwości. Mówi, że pisemna forma zgłaszania interpelacji i pytań ma zarówno złe, jak i dobre strony.

Dobra jest taka, że od tej pory radni będą musieli pisemnie składać zapytania i interpelacje w imieniu swoim czy mieszkańców – przesyłać je do przewodniczącego rady miasta. On prześle je do prezydenta. Wtedy organ wykonawczy będzie miał 14 dni na udzielenie odpowiedzi, a ostatnio czekaliśmy nawet miesiąc. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ci radni, którzy chcą, odczytali te zapytania i interpelacje na sesji. Taki punkt trzeba by było wprowadzić. Trwają dyskusje, czy możemy to zrobić, czy nie.<span class="su-quote-cite">Jacek Budziński</span>

Budziński dodał, że nie zmieni to jego sposobu pracy. – Będę nadal robił to, co robię. Złożyłem największą liczbę interpelacji w imieniu mieszkańców, bo to do mnie się zwracają z całego miasta. I jest mi obojętne, czy należę do PiS, Platformy czy jestem bezpartyjny. Po prostu cenię sobie skuteczność.

Zalety nowego sposobu przekazywania pytań i interpelacji wskazywał też radny Adam Urbaniak. Podkreślił, że pisemna forma pozwoli skrócić obrady, będzie też bardziej konkretna.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00