ZIELONA GÓRA:

Sposób na zwalczenie komarów w mieście? Opryski prosto z… quada

W sierpniu miał być zrealizowany drugi etap oprysków przeciw komarom. Chmary owadów okazały się jednak na tyle dokuczliwe, że akcję trzeba było przyspieszyć. Zwalczaniem komarów zajęła się w minionym tygodniu firma spoza Zielonej Góry, wyłoniona w przetargu.

Opryski były przeprowadzone na około stu hektarach terenu – w miejskich parkach, na skwerach i w okolicach zbiorników wodnych, a także szkół i przedszkoli. Odbywały się w nocy i wczesnych godzinach porannych. W trakcie pracy firma korzystała z ręcznych opryskiwaczy, a także quada.

Mają różny sprzęt. Mają rzeczywiście quady, gdzie umieszczony jest pojemnik ze środkiem owadobójczym. Jest on rozpylany na tereny zielone. Podczas poruszania się jest wytwarzana mgiełka, która osiada na tych terenach. W miejscach mniej dostępnych pracownik idzie z opryskiwaczem plecakowym i robi to ręcznie.

Przedstawiciel ZGK przyznaje, że skuteczność oprysku zależy od pogody.

Najlepiej, żeby oprysk był przeprowadzony w porze suchej i żeby po oprysku przez trzy, cztery dni pogoda była sucha i słoneczna. Niestety, różnie z tym bywa. Po oprysku sobotnim mieliśmy deszcz, co na pewno trochę osłabiło działanie środka.

Środek, który został użyty do oprysków, działa na muchy, komary i kleszcze. – Owady zapylające, takie jak pszczoły lub trzmiele lepiej to znoszą, są bardziej odporne – dodaje Grzegorz Nowiński.

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00