UCZELNIA:

UZ – wielka zagadka [felieton]

Nie wiem, czego wstydzi się prof. Ryszard Zaradny, dyrektor Instytutu Politologii na UZ, który na dzisiejszej konferencji prasowej w sprawie poszerzenia oferty studiów podyplomowych, tak argumentuje dobór mediów do współpracy przy dziennikarskim kierunku: – Szukaliśmy do współpracy mediów profesjonalnych.

Czyżby UZ miał media nieprofesjonalne? Treść odpowiedzi na to pytanie słyszę kilka razy w tygodniu, kiedy przyjmuję na rozmowę licealistę czy studenta, który chce działać w naszych mediach: “UZetka”, Index czy portal wZielonej.pl są bardzo atrakcyjnym miejscem stażu i praktyki dla młodego dziennikarza. Nie są postrzegane jako amatorskie – już od wielu lat. Nie wiem, czy to od momentu, kiedy “UZetka” weszła we współpracę z AGORĄ, czy może od czasu, kiedy Akademickie Radio Index przebiło słuchalnością Radio PLUS, czy może od momentu, kiedy portal wZielonej.pl uplasował się w czołówce najczęściej odwiedzanych stron w naszym mieście.

Ani UZ, ani media UZ, nie muszą niczego udowadniać. A jednak nie ma konferencji prasowej, na której nie odmieni się przez wszystkie przypadki słowa “kompleks”. “My nie mamy kompleksów, ale…” albo “Wszyscy mamy kompleks…”, albo: “Nie miejmy kompleksów…”.

Nie da się już tego słuchać. Studenci na zajęciach na pewno nie chcą tego słuchać od swoich wykładowców. Maturzyści – nie chcą tego słuchać od swoich nauczycieli. Dziennikarze na konferencjach prasowych – nie chcą tego słuchać od osób prowadzących konferencje.

Jako media akademickie pojawiamy się na licznych konferencjach mediów akademickich w Polsce i za granicą. Jeździmy do Warszawy, Gdańska, Katowic, Brukseli. Gdy opowiadamy o tym, jakie media są na UZ, warszawiacy, gdańszczanie, katowiczanie, brukselczycy nam gratulują. Chcą mieć z nami kontakt. Chcą przyjechać zobaczyć, jak działamy. Mają mnóstwo pytań. Uniwersytet Zielonogórski ich nie śmieszy. Nie mają z tym problemu. Zresztą, ciągle podkreśla te kwestie doktor i poseł Waldemar Sługocki, który zawsze ze szczerą dumą mówi o naszej uczelni.

Gdy wiele lat temu wybierałam studia w Zielonej Górze, a bliżej mi było do Katowic albo Krakowa, UZ miał dopiero rok w tej uniwersyteckiej formule. Na Śląsku mówiło się o nim bardzo dobrze – Ślązacy cenią przyjazne, spokojne, nowoczesne miejsca. Taką UZ miał opinię. I ma ją do dzisiaj, chociaż wielu profesorów UZ, pracowników, zielonogórzan próbuje ją zniszczyć tutaj, na miejscu.

To bez sensu – kalać własne gniazdo, miasto, uczelnię. Wiecznie być trawionym przez kompleks, którego Polska nie dostrzega, ale my ciągle jej o tym przypominamy.

Maturzyści, których znam z mediów akademickich, a którzy wyfrunęli z Zielonej Góry, odwiedzają nas czasem w redakcji i mówią rzeczy, które powinny być oczywiste: że na ich uczelniach w Poznaniu, Wrocławiu czy w Warszawie zdarzają się kompletne absurdy, niekompetentni wykładowcy, beznadziejni pracownicy dziekanatów. To oczywiste, że nie ma idealnych uczelni. Ale nam się ciągle wydaje, że jesteśmy najgrosi. Nasz kompleks każe nam myśleć, że to z nami jest coś nie tak. To oczywista bzdura – tylko skąd to się bierze?

Warto posłuchać Radia Index, przewertować “UZetkę”, przeklikać wZielonej.pl – można się pokrzepić w chwilach, gdy zaczyna w nas bez sensu pulsować ten chory kompleks.

Można też włączyć inne media ogólnopolskie i pooglądać/posłuchać absolwentów UZ, którzy w naszych mediach zaczynali: Michała Korościela z Radia ZET, Filipa Czyszanowskiego i Łukasza Radkiewicza z TVP Sport, Kamila Baleję z RMF FM, Adama Wołyńskiego z TVN24, Martynę Basaj czy Karola Tokarczyka z Polskiego Radia. I wielu innych, którzy robią nam dobrą markę w świecie.

Dobrze by było jej nie psuć od środka.

 

Autor: Kaja Rostkowska

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00