UCZELNIA:

Odpowiedzialność? Ale o czym mówisz?

Co robię?

Ten dylemat małego chłopca wydaje się być problemem typowo dziecięcym. Tylko czy ktoś z nas zastanawiał się kiedyś nad tym? Często mówi się, że „tylko osoba odpowiedzialna może zostać rodzicem” lub „tylko osobę odpowiedzialną stać na taki czyn”.

Teraz pytanie – na jaki czyn? Szukałam w pamięci zawodów, które wymieniałam jako ośmiolatka, myśląc „odpowiedzialny”. Mówiłam kolejno: „strażak, policjant, lekarz…”. Wszyscy mają do czynienia z człowiekiem, mają wręcz wpływ na jego życie.

Czy poczucie wpływu można nazwać odpowiedzialnością?

Za co to robię?

Zupełnie świadomie zadać można pytanie: odpowiedzialność za co? Za kogo?

Im jesteśmy starsi, tym bardziej zmieniają się nasze priorytety. Najpierw odpowiadamy za nasze kredki (czy o nie dbamy, czy są zawsze gotowe do użytku), potem za nasze oceny (świadectwo szkolne z czerwonym paskiem z lewej strony wygląda ładniej), następnie za wybór szkoły (a co za tym idzie przyszłości) i na końcu za swoje dzieci.

Każda gałąź niesie ze sobą nowe wyzwania, nowe decyzje, a co za tym idzie… nowe odpowiedzialności. Przypomina mi się reguła: „odpowiadam tylko za to, co zrobię”. Tylko ile zadań w ciągu dnia jest komuś powierzane, ile powodów do wyzwań ten ktoś ma przed sobą? Odpowiadamy tak naprawdę za to, na czym nam zależy, nad czym czujemy, że mamy kontrolę. Jeśli ją tracimy, tracimy zaangażowanie i poczucie tejże odpowiedzialności.

W imię czego to robię?

W imię czego, czyli nie to, jakie przyświecają nam idee. Czasy ideowców skończyły się wraz z końcem epoki romantyzmu. Raczej w konsekwencji przed czym? Zadań domowych bało się nie odrobić ze strachu przed jedynką, nie rozmawiało się na lekcjach ze strachu przed uwagą. Wszystkie te działania to konsekwencje. Pomagam komuś, konsekwencją tego jest to, że jest mu lżej (choćby na chwilę). Mogę też zapobiegać. To również będzie miało swoją konsekwencję. Po prostu co się miało stać, to się nie stanie (parafrazując znane powiedzenie „co się stało, to się nie odstanie”).

Pozostaje jeszcze satysfakcja. Proponuję zapytać lekarza: co czuje, kiedy przynosi małe dziecko matce po odebraniu porodu? Ewentualnie strażaka po uratowaniu całej rodziny.

Niechybnie powróciłam do pierwszego punktu i zawodów wspominanych z dzieciństwa.

1+2+3 = ?

Jaka jest suma tego działania? Pomyślisz: proste! Oczywiście, że 6!

Nie tędy droga. Suma tego działania to „odpowiedzialność”. To definicja, która nie została użyta w żadnym słowniku. To definicja, której uczy życie. Co robię? Odpowiadam. Za co? Za to, nad czym mi zależy. W imię czego to robię? W imię własnego poczucia spełnienia, satysfakcji i świadomości, że coś ważnego zrobiłam. Ewentualnie ze strachu przed jedynką lub kolejną poprawką.

To odpowiedzialność determinuje naszym życiem. Chyba pora wprowadzić nowy błąd językowy. Nie powinno się mówić „zależy mi na tym”, tylko „odpowiadam za to”. Brzmi poważniej. Odpowiedzialniej.

Zobacz stronę odpowiedzialnelubuskie.wordpress.com

 

Autor: Karolina Gębska, Koordynator Projektu odpowiedzialnelubuskie.pl

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00