LUBUSKIE:

Nauka zdalna bez czytania i pisania… ale jak?

Przez rok trwania pandemii przedszkola były jedynymi placówkami oświaty, które wciąż były otwarte. 29 marca 2021 roku większość przedszkoli została wprowadzona w tryb nauki/opieki zdalnej. Z wielu względów było to trudne do zrealizowania.

Marta, nauczycielka w przedszkolu, mówi: – Trudno jest mi realizować program nauczania, głównie dlatego, że mam grupę trzylatków, które nie potrafią pisać, czytać, a tym bardziej płynnie korzystać z komputera. Przez to, że rodzice pracują, dzieci bardzo często zostają pod opieką dziadków, którzy z racji swojego wieku także nie potrafią obsługiwać takich urządzeń – zauważa.

Zielonogórzanka widzi także inne problemy: – W naszym przedszkolu funkcjonują różne sposoby nauczania. Naszym obowiązkiem jest wysyłanie każdego dnia konspektu do rodziców, w którym przedstawiamy propozycję tematów, zadań i zabaw do realizacji w warunkach domowych. W mojej grupie rodzice nie muszą deklarować wypełnienia danego tematu. Ma to związek z tym, że mam najmłodszą grupę. Z tego, co wiem, moje koleżanki, mające pod opieką starsze dzieci, muszą wkładać w to więcej wysiłku.

Marta mówi także, o tym, że wysyłanie konspektów jest obowiązkiem, ale nauczycielki stosują także inne formy, np. wysyłanie prezentacji multimedialnych, filmików zaczerpniętych z Internetu, a także nagrywają same siebie, jak opowiadają o danym temacie.

Niektóre placówki pozostały dalej otwarte ze względu na zawód wykonywany przez rodzica. Zapytana o sytuację Julita, pracująca w prywatnej placówce jako pomoc przedszkolna, a także mama dziecka w wieku swoich podopiecznych, zauważa: – Nasze przedszkole mieści się w dzielnicy wojskowej, dlatego w grupach znów jest nie połowa, a taka sama ilość dzieci, ponieważ wszyscy rodzice naszych podopiecznych, jako funkcjonariusze służb walczących z pandemią, wciąż mogą ich przyprowadzać. Wszyscy przestrzegają obostrzeń, a praca z dziećmi wygląda tak samo, jak wcześniej.

Mieszkanka Świętoszowa dodaje także, że odczuwa niesprawiedliwość związaną z tym, że już wcześniej nauczycielki przedszkoli oraz żłobków jako jedyne pracowały stacjonarnie, teraz co najmniej połowa z nich przeniosła się na tryb zdalny, a placówka, w której pracuje, jako jedna z niewielu wciąż jest otwarta.

Mama czteroletniego wychowanka przedszkola mówi: – W naszym przypadku zdalne przedszkole jest dość uciążliwe, ponieważ oboje z partnerem pracujemy na różne zmiany i nie zawsze mamy co zrobić z synem. Mieszkanka Żar dodała także, że do tej pory, jeśli było to konieczne, ich synem najczęściej zajmowali się dziadkowie. Niestety zamknięcie przedszkoli wydarzyło się w tym samym momencie, co ich kwarantanna. Przez sytuację panującą w kraju rodzice czterolatka nie mogli sobie pozwolić sobie na urlop w pracy. Dodatkowo kilka razy byli zmuszeni poprosić o pomoc rodzinę, mieszkającą w innym mieście.

Wszyscy przyznają, że chcą powrotu do „normalności” na stałe, bo choć przedszkola są teraz otwarte, obawa o ich ponowne zamknięcie nadal jest.

Materiał opracowała: Anna Herkt

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00