POLSKA I ŚWIAT:

Wakacyjny seks

Wakacyjne podboje miłosne to najczęściej i najszerzej omawiany temat zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet. Pamiętam, gdy wraz z rozpoczęciem roku akademickiego moi koledzy przechwalali się swoimi przygodami w różnych miejscach, co jakiś czas drapiąc się po kroczu. TNS Polska we współpracy z serwisem Citeam.pl, przyjrzała się ubiegłorocznym fantazjom seksualnym Polaków. Młodsze pokolenie marzyło o przeżyciu wakacyjnego seksu w plenerach, szczególnie na plaży. Doświadczenie romantycznych przeżyć pod niebem pełnym gwiazd było najbardziej pożądane wśród mieszkańców dużych miast. Im Polak pochodził z mniejszej miejscowości, był starszy i bardziej doświadczony, perspektywa plaży, jako miejsca miłosnych uciech, traciła na wartości. Wakacyjne wizje seksualne miały się realizować w domkach górskich i pokojach hotelowych.

Pojęcie seks turystyki nie jest nowością, ale ciągle wzbudza sporo kontrowersji. Polega na celowym wybieraniu takich miejsc do wypoczynku, które oprócz wielu atrakcji i zabytków mogą zrealizować fantazje seksualne z tubylcami. Urlopowym flirtom i seks przygodom przyjrzała się Jessica Jacobs, autorka książki „Seks turystyka w przestrzeni postkolonialnej”. Autorka uważa, że: „Polacy się wzbogacili i dołączyli do Anglików, Francuzów, Niemców czy Amerykanów, którzy seks turystykę uprawiają od lat. Początkowo kierunki tych podróży prowadziły za najbliższą granicę albo tam, gdzie ekspansja kolonialna poszczególnych narodów. Zawsze tam, gdzie biedniej”.

Poza domem, pracą, rodziną i zasięgiem czujemy pełną swobodę i brak kontroli społecznej. Daje to pełne odrealnienie od rzeczywistości. W wywiadzie dla Newsweek.pl dr Piotr Darłowicz, seksuolog i terapeuta małżeński zauważa, że inna kultura i nieznajomość języka pozwalają nie brać rzeczywistości do końca serio, nie angażując się przy tym emocjonalnie. Sprawa wakacyjnych uniesień jest na tyle bezpieczna na ile sami wyznaczymy ich granice. Według lokalnych i międzynarodowych ośrodków oraz departamentów zdrowia szacunkowo podaje się, że 250 mln ludzi na świeci ma problemy z chorobami przenoszonymi drogą płciową.

Dlaczego ryzykujemy? Odpowiada inny seksuolog Marta Kołacka: „Dlatego, że wierzymy, że problem nas nie dotknie”. Wychodzimy z złożenia, że osoba, z którą śpimy, nie wygląda na chorą. Nie utożsamiamy się z ludźmi, do których lekarze apelują o chronienie siebie i stosowanie zabezpieczenia. A szkoda, bo nosicielem chlamydii, HPV czy wirusa HIV może być każdy, z długonogą pięknością skąpaną w morskiej pianie i dobrze ubranym DJ włącznie.

A więc zastanówmy się, zanim poniesie nas zew miłosnej przygody czy wystarczą nam zdjęcia, pamiątki i nowi znajomi do grona na FB, czy w najlepszym przypadku długotrwała kuracja antybiotykowa?
 

Autor: Paweł J. Sochacki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00