POLSKA I ŚWIAT:

SŁUŻEBNICA PAŃSTWA

Nie ma żadnych wątpliwości, że kobiety w Polsce nie mają możliwości ani też prawa do decydowania o tym, czy chcą donosić ciążę, czy nie. Więcej na ten temat mają do powiedzenia mężczyźni, którzy niewiadomo skąd nagle wiedzą, co jest dla nas lepsze…

Inkubator

W roku 1993 weszła w życie ustawa „O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego
i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”. (Tekst ustawy pochodzi ze strony: http://www.federa.org.pl/?page=article&catid=782&lang=1). W art. 4a ust. 1 czytamy:
Przerywanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy:
1.    ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej,
2.    badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu,
3.    zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała
w wyniku czynu zabronionego
4.    kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej.
    Podpunkt 4 utracił moc z dniem 23 XII 1997 r., uznany przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z konstytucją. Rozumie się przez to, że kobieta w ciąży ma obowiązek urodzenia dziecka bez względu na to,
w jakich warunkach życiowych lub w jak bardzo trudnej sytuacji osobistej się znajduje. Nie liczy się zatem życie, które już trwa od wielu lat, lecz ważniejsze jest życie, które dopiero się zaczyna. Kobieta staje się zatem inkubatorem dla płodu i musi zdać się na łaskę i niełaskę państwa bądź partnera.

Ile razy dokonano aborcji?

Rada Ministrów przedkłada Sejmowi corocznie, w terminie do dnia 31 lipca, sprawozdanie z wykonywania ustawy oraz o skutkach jej stosowania. Sprawozdanie za rok 2008 przeczytamy dopiero w początkach sierpnia, natomiast mamy wiedzę na ten temat z wcześniejszych lat. I tak oto dowiadujemy się że: „W roku 2007 odnotowano 322 (w 2006 – 340) zabiegów przerwania ciąży dokonanych w zgodzie z obowiązującą ustawą, z czego  282 (w 2006 – 246) spowodowanych było wskazaniami medycznymi odnoszącymi się do płodu.

Zagrożenie zdrowia lub życia kobiety przyczyniło się do przerwania ciąży w 37 przypadkach (w 2006 – 82), zaś trzykrotnie dokonano zabiegu, bowiem miało miejsce uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (cztery razy mniej niż rok wcześniej”. (Dane pochodzą ze strony: http://www.federa.org.pl/?page=article&catid=871&lang=1).

Nierealne statystyki

Według organizacji pozarządowych m.in. Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, zabiegów usuwania ciąży w Polsce w podziemiach aborcyjnych dokonuje się od 80 do 200 tys. rocznie (dane pochodzą ze strony: http://www.federa.org.pl/kampanie/wystawa-2002-logo.htm). Ta liczba jest zatrważająca tym bardziej, że nijak się ma do 322 podanych przez ministerstwo. Oczywiście ta liczba to legalne zabiegi, które są odnotowywane, gdzie prowadzona jest procedura oceny kobiet kwalifikujących się do przeprowadzenia aborcji. A co z tymi, które pokątnie usuwają ciążę? Ich w statystykach nie widać.

Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę internetową hasło „usuwanie ciąży”, znajdziemy stronę austriackiej kliniki w Wiedniu, która przetłumaczona jest na kilka języków. (http://www.gynmed.at/pl/index.php). Jestem wręcz pewna, że część naszego „podziemia aborcyjnego” dokonuje się właśnie tam. To podziemie to niekoniecznie odrapane piwnice, nędzne komórki przy domach. To przede wszystkim aborcje dokonywane na własną rękę przez kobiety, które szukają klinik w innych państwach gdzie mogą poddać się zabiegowi.
   
17 czy 40?

Zapytałam się swoich dwóch kolegów, czy są za aborcją. Pierwszy odpowiedział, że to nie jest sprawa mężczyzn, więc nie będzie się na ten temat wypowiadał, bo same powinnyśmy o tym decydować. Drugi zaś powiedział mi, że nie jest, ponieważ nie można w sposób arbitralny określić, kiedy ktoś jest człowiekiem, po drugie powinno się kłaść nacisk na antykoncepcję i odpowiedzialność, a przysięga Hipokratesa składana przez lekarzy zawiera sprzeciw wobec przerywania ciąży.

Zgodziłam się z nim kwestii antykoncepcji. Jednak dostęp do różnych środków jest
w wbrew pozorom ograniczony, gdyż żadne z nich nie jest refundowane. Wokół tego problemu toczy się na scenie politycznej zażarta dyskusja.

Jedno opakowanie tabletek w zależności od producenta, kosztuje od około 17 zł do nawet 47 zł (na miesiąc). To dużo. To nie są witaminy, które raz można wziąć, raz nie. Dlatego, aby chociaż w tych 99,9% uchronić się przed niepożądaną ciążą, należy dbać o regularność i systematyczność ich zażywania. Dla studentek, które oprócz wydatków na stancję, akademik lub jedzenie muszą ponosić wydatki związane z nauką, kwota kilkunastu złotych ma znaczenie. Czasami to partner ponosi te koszty, ale nie zawsze. Często jesteśmy zdane same na siebie.

Wybór

Drogie Panie, zastanówcie się, czy na pewno chcecie skazywać inne kobiety na przymus donoszenia ciąży? Gdyby aborcja była zalegalizowana, wówczas mielibyśmy całkowity obraz tego zjawiska w Polsce. Dowiedzielibyśmy się, ile rocznie jest przeprowadzanych zabiegów i wtedy może te liczby byłyby bardziej do siebie zbliżone.

To, że popieram aborcję, nie oznacza przecież, że się jej poddam. Właśnie na tym to wszystko polega. Abym miała prawo decydowania o sobie, o swoim macierzyństwie, życiu, szczęściu lub też nie. Nie może być tak, że w dobie XXI wieku kobiety w Polsce są zdane na to, o czym zadecydują parlamentarzyści, którzy w większości są mężczyznami. Nie mam nic przeciwko nim. Pozwalając na taką ustawę, pozbawiamy siebie najzwyczajniej w świecie prawa wyboru. Prawa do samostanowienia.

Na Dzień Kobiet

Zbliża się 8 marca. Z tej okazji chciałam życzyć wszystkim Kobietom i również sobie, świadomości swojej kobiecości. Dążenia do szczęścia, realizacji swoich planów, celów, a przede wszystkim zabierania głosu. Byśmy nie bały się mówić, co nam leży na sercu, byśmy miały odwagę walczyć o prawa, które nam się należą. Zapraszam również wszystkich na MANIFĘ 2009 do Warszawy. Tam nie tylko walczy się o prawo do aborcji, ale także m.in. o prawo do rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach i większej dostępności środków antykoncepcyjnych. Nie jestem feministką, jestem Kobietą przez duże K.
 

Autor: Meg

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00