POLSKA I ŚWIAT:

Podwodny świat na półce

Świadomym i dojrzałym posiadaczem swojego małego akwarium zostałem dopiero niedawno. A przyznam się, że wychowywałem się w latach osiemdziesiątych poprzedniego stulecia.

Oprócz wspomnienia ojcowskiego zbiornika i zapachu dafni, zupełnie nie mam doświadczenia w hodowli ryb akwariowych.  Zdaję się więc pewnego dnia na poradę sprzedawcy, w pobliskim sklepie zoologicznym.

Pierwsza rozmowa oczywiście dotyczy rozmiarów i typów akwarium.  Ze względu na to, że zamieszkuję małe mieszkanie w bloku z  wielkiej płyty i mam niewiele miejsca, decyduję się na 25 litrów, które udźwignie moja szafka.  Samo akwarium jest niedrogie, ale jak mnie przekonuje sprzedawca, pokrywa i pozostałe elementy będą kosztować znacznie więcej. Więc dlaczego nie zestaw? – pyta sprzedawca. Wychodzę więc ze sklepu z zestawem, przekonany o słuszności swojej decyzji i myślą,  że zaoszczędziłem na tym wyborze.

Dopiero później, przy szykowaniu i montowaniu osprzętu okazuje się, co kupiłem naprawdę. Grzałka zupełnie wymiarami nie pasuje do wysokości akwarium, a mam ochotę zamontować ją właśnie w pionie. W tak małym akwarium potrzebne jest miejsce dla ryb i liczy się też oczywiście wygląd.  Do tego, temperaturę jaką można ustawić na tej zestawowej grzałce to 24 lub 30 stopni. Pośrednich temperatur nie udaje mi się uzyskać do dziś. Zostaje więc przy 24 stopniach.

Kolejną niespodzianką zakupionego zestawu jest filtr.  Po wyjęciu z opakowania wygląda naprawdę na towar o słabej jakości. Posiada deszczownie, ale to zupełna pomyłka. Filtruje wodę bardzo powoli i nie daje to pożądanego rezultatu. Po jakimś czasie dochodzę do tego, że można zrezygnować z deszczowni i filtrować wodę, razem z napowietrzaczem. Nie jest idealnie, ale działa.

Teraz widzę, na czym zaoszczędziłem. Osprzęt w moim zestawie to naprawdę towar niskiej klasy. Jedyną pociechą jest to że samo akwarium i pokrywa są wykonane solidnie.  Podłoże w postaci żwirku, tło ściany tylnej dostaję bez zarzutu  i generalnie nie wygląda to źle.

Po roślinki wybieram  się już do innego sklepu.  Mam akurat sporo czasu i chęć na rozmowę z kimś bardziej doświadczonym. Sklep uchodzi za najlepszy w mieście. Wita mnie widok starszej pani, która rozwiązuje krzyżówki. Oglądam roślinki i zagaduję panią. Jednak ona nie chce mnie słuchać. Wyławia pierwsze lepsze rośliny, kasuje i  żegna z uśmiechem. Cóż, roślinki rosną do dziś, choć wiedzę o nich posiadłem dopiero później studiując akwarystyczną literaturę.

Przy wyborze rybek staram się być już bardziej ostrożny. Na początek kupuję znane mi już gatunki, czyli Gupiki i Mieczyki.  Choć przyznam się, że kilka razy przy namowie sprzedawcy i ogólnemu zauroczeniu wychodzę ze sklepu z rybkami, których naprawdę nie zamierzałem zakupić.

Moje akwarium jest na wstępnym stadium. Ruszyło trzy miesiące temu i nadal nie muszę robić restartu, co jak na razie uważam za swój sukces.  W pobliskiej księgarni natknąłem się na dwie ciekawe pozycje książek o tej tematyce. Studiuję je systematycznie, podnosząc swoją skromną wiedzę o tym ciekawym hobby.

Autor: Marcin Radwański

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00