POLSKA I ŚWIAT:

“Kocham wolność i niezależność”. Życie z boreliozą [WYWIAD]

Rozmowa z Małgorzatą Górską, zielonogórzanką, autorką bloga borelka.pl

Towarzystwo chorób niestety staje się coraz bardziej powszechne. Słuchając kolejnych, nowych opowieści nie tylko współczujemy, ale również zaczynamy martwić się o siebie i swoich bliskich. Jest jednak osoba, która totalnie odbiega od stereotypowej „chorej” osoby. Pani Małgorzata nie siedzi w domu z założonymi rękoma, swoją chorobę – można powiedzieć – zamieniła w nowy styl życia.

Patrycja Urbaniak: Skąd pomysł na blog?

Małgorzata Górska: Od 13 lat moją pasją były podróże, a bliżej wyprawy rowerowe po Polsce i Europie, a nawet Azji, które wspólnie z mężem sami sobie organizowaliśmy. Kocham wolność i niezależność. Z uwagi, że nie mogłam kontynuować swojej pasji, czyli podróży rowerowych, postanowiłam znaleźć dla siebie inne, przydatne zajęcie, a mianowicie gotowanie i dzielenie się moimi przepisami z innymi. Pomysł z powstaniem bloga powstał więc z potrzeby chwili oraz za namową rodziny i znajomych, którzy również borykają się z problemami zdrowotnymi, a dokładniej z boreliozą. Dzisiaj im za to bardzo dziękuję. Przepisy, które umieszczam na swoim blogu są modyfikowane przeze mnie z przepisów, z których korzystałam do tej pory, albo w jakiś sposób gotowałam do tej pory. Często są to też moje autorskie przepisy, które po prostu wymyślam. Z początku trudno było mi tworzyć potrawy, gdyż większość gotowałam mając miarkę na tzw. oko, teraz wszystko dokładnie zapisuję a potem spisuję i wrzucam materiał na stronę.

Dziękuję mojemu mężowi, który zawsze jest przy mnie. Dzieciom i zięciowi za pomoc w prowadzeniu i stworzeniu bloga, to właśnie oni mi pomagają przy jego pisaniu. Dziękuję również mojemu lekarzowi, koleżankom i kolegom z pracy. To wszyscy ci ludzie codziennie mi pomagają i sprawiają, że jestem silniejsza. Gotowanie stało się moją pasją, ale najbardziej cieszy mnie to, że dzięki temu mogę podzielić się z innymi, którzy korzystają z moich przepisów. Małgorzata Górska (borelka.pl)

Jak zdiagnozowano u Pani chorobę?

Rok temu niestety zachorowałam. Miałam silne zawroty głowy, aż pewnego dnia w ogóle nie mogłam wstać z łózka z uwagi na brak możliwości utrzymania równowagi. Pojawiła się tachokardia serca i silne ciśnienie w głowie. Na początku lekarze nie wiedzieli co mi jest, gdyż wyniki i badania były prawidłowe, a ja czułam się coraz gorzej. Chodziłam odwiedzać lekarzy specjalistów, coraz to innych. I wciąż nic. Zaczęłam drążyć temat, czytać i wiązać fakty. Z uwagi, że w sierpniu ugryzł mnie kleszcz, postanowiłam podążyć w kierunku diagnozy boreliozy. Wyniki badań wskazały jednoznacznie, że jest to właśnie ta choroba. Po leczeniu szpitalnym nie czułam się lepiej, wiedziałam że do poprawy mojego stanu wciąż daleka droga. Zaczęłam szukać pomocy i stosować wszelkie możliwe sposoby do walki z tą chorobą. Podjęłam się specjalnej terapii. Leczenie polega na przyjmowaniu przez długi okres czasu kilku odpowiednio dobranych antybiotyków.

Czy choroba wiąże się z dużymi ograniczeniami?

W czasie terapii, podczas przyjmowania dużej dawki antybiotyków, aby organizm mógł funkcjonować prawidłowo – stosuje się odpowiednią suplementację. Przyjmuje się stosowne probiotyki oraz utrzymuje się dietę, która zapobiega rozwoju kandydozy, czyli zagrzybieniu organizmu. W diecie przede wszystkim należy wykluczyć cukier, mąkę pszenną, produkty przetworzone, fermentowane (żółte sery, pleśniowe, topione, herbata czarna, kawa) i konserwowane, drożdże, grzyby, alkohol a także owoce (z uwagi na dużą ilość cukru). Należy unikać i ograniczać produkty z wysokim indeksem glikemicznym. Mogłabym tu wymieniać jeszcze bardzo długo, czego nie powinno się spożywać. Nauczyłam się czytać etykiety na każdym produkcie w sklepie i coraz mniej było ich dla mnie do kupienia. Nie potrafiłam sobie na początku poradzić, co mogę jeść, a czego nie. Nie dość, że choroba bardzo mi utrudniała życie i objawy były uciążliwe, doszło jeszcze do tego, że nie wiedziałam, jak sobie poradzić z dietą. Postanowiłam drążyć temat diety, czytałam codziennie i uczyłam się odżywiać. Jest takie przysłowie: „Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma”.

Co dla Pani oznacza blog?

Blog to dla mnie przede wszystkim możliwość umieszczenia wszystkich materiałów w jednym miejscu. Założeniem było, aby wszystkie przepisy stworzyły taką moją książkę kucharską, do której będę mogła wracać, gdyż nie wszystkie przepisy znam na pamięć. Kolejne założenie było takie, aby móc wesprzeć inne osoby, które zaczynają leczenie lub po prostu zdrowo się odżywiają. Blog to możliwość ciągłych zmian na lepsze i proponowanie czytelnikom różnych rozwiązań. Jest też to takiego rodzaju kontakt z innymi ludźmi, którzy często do mnie piszą i wywiązują się między nami przyjacielskie relacje, poznaję w ten sposób wiele nowych osób, które po prostu do mnie dzwonią, odwiedzają i często proszą o porady.

Pani blog to nie tylko przepisy, ale cały styl życia. Jak udaje się to łączyć? Czy to trudne zadanie?

Tak, mój blog to – można powiedzieć – styl życia. Styl życia osoby nie tylko chorej, ale przede wszystkim zdrowo odżywiającej się. Propozycje kulinarne, które umieszczam na blogu, to kuchnia zdrowa i bezpieczna. Kuchnia skierowana jest do wszystkich osób, które po prostu chcą zdrowo się odżywiać, dbają o figurę i formę. Dzięki przetwarzaniu produktów sposobem domowym powstaje wiele różnych dań i potraw z mojego dzieciństwa, ale i również nowych jednak pozbawionych konserwantów czy polepszaczy. Kuchnia jest po prostu smaczna. Dieta w większości pokrywa się z odżywianiem, które propagowane jest przez osoby dbające o swoje ciało, korzystających z fitness czy siłowni, ale i osób z cukrzycą czy boreliozą. Jak się okazuje, świetnie sprawdza się dla osób chcących zrzucić kilka kilogramów i utrzymywać wagę. Przykładem jest np. mój mąż, który z chwilą mojego zachorowania towarzyszy i pomaga mi w kuchni. Dzięki tej diecie można być, a nawet trzeba być najedzonym i… chudnąć. Od momentu wprowadzenia diety schudłam 11 kg i dobrze się teraz czuję z moją wagą. Tu i tam boczki zniknęły, a moje odłożone wcześniej za ciasne ubrania znowu mogę włożyć na siebie.

Z jakimi opiniami czy też reakcjami się Pani spotkała? 

Pisząc bloga spotkałam się z jak najlepszymi opiniami. Dzięki prowadzeniu bloga i kontakcie z innymi ludźmi, otworzyły się przede mną jakby nowe możliwości. Jest to dla mnie terapia, gdyż pomagając innym, pomagam i sobie. To taka mała transakcja wymienna. Otrzymuję wiele miłych opinii i recenzji na temat bloga. Poznaję wiele interesujących osób, których bez jego prowadzenia nigdy bym nie poznała. Prowadzimy rozmowy nie tylko na gruncie kulinarnym, ale i życiowym. W życiu chyba tak się dzieje, że coś jest po coś. Jestem wdzięczna za każdy dzień bez objawów choroby, za każde miłe słowo oraz za pomoc innych ludzi, którzy mi bardzo pomogli na początku mojej drogi do zdrowia. Każdemu z osobna bardzo dziękuję i życzę dużo zdrowia, bo to właśnie ono jest najważniejsze.

Dziękuję mojemu mężowi, który zawsze jest przy mnie. Dzieciom i zięciowi za pomoc w prowadzeniu i stworzeniu bloga, to właśnie oni mi pomagają przy jego pisaniu. Dziękuję również mojemu lekarzowi, koleżankom i kolegom z pracy. To wszyscy ci ludzie codziennie mi pomagają i sprawiają, że jestem silniejsza. Gotowanie stało się moją pasją, ale najbardziej cieszy mnie to, że dzięki temu mogę podzielić się z innymi, którzy korzystają z moich przepisów.

Z Małgorzatą Górską rozmawiała Patrycja Urbaniak

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00