ŻUŻEL:

Rzut oka na sytuację, cz. 1 [żużel]

Ekstraliga parodią

Dlaczego, skąd taka opinia? Przecież były ładne mecze, nierzadko na styku, równe szanse, niespodzianki się zdarzały, nie było ligi „dwóch prędkości”, nie było skandali w fazie finałowej a Mistrza poznaliśmy po wspaniałej sportowej walce. Owszem, jednak teraz, poza sprawami sportowymi, nie najlepiej się dzieje.

Zwycięzcą pierwszej ligi zostali Łotysze, Lokomotiv Daugavpils. Logika nakazywałaby, żeby triumfator zaplecza wchodził do ligi wyższej. Otóż nie, „góra” ma swoją wizję. Zasłania się regulaminami, trudnościami logistycznymi itp. – gdy zespoły niższych klas rozgrywkowych musiały „zasuwać” na Łotwę, to było dobrze? Przecież tam nie ma wielomilionowych budżetów, a ekipy jakoś dźwigały koszty podróży. Argumentem najcięższego kalibru jest tutaj regulamin. Ten przewiduje po 2 polskich juniorów i seniorów w zestawieniu każdego ekstraligowca. W pierwszej, wcześniej także drugiej lidze zapisano wyjątek taki, że Łotysze mieli po prostu swoich, narodowych, a nie biało-czerwonych zawodników i wszystko działało elegancko. Wychodzi na to, że kiedy kilka lat temu zezwolono Lokomotivowi na starty w polskich rozgrywkach, nie przewidziano możliwości ich awansu. Gorsza możliwość jest taka, że wtedy padł pomysł „potem będziemy się martwić”, a teraz zwyczajny cyrk…

W obliczu niechęci do łotewskiego klubu, zaproszono do rozmów team z Ostrowa, o którym głośno ostatnio było ze względu na afery. Od początku sezonu powtarzano tam, że awans nie jest priorytetem. Tymczasem po przegranym finale z Daugavpils wyszło szydło z worka – wiadro pomyj wylało się na prowadzącego Ostrovię Marka Cieślaka, badano go alkomatem, doprowadzono do zupełnie niepotrzebnej szopki – jakby nastał koniec świata. Później, ostrowianie przegrali pierwszy mecz barażowy 40:50 (czego raczej należało się spodziewać), a na rewanż wysłali 4 juniorów, wyraźnie kpiąc sobie z rzeszowian. Po takich ekscesach mieliby jeszcze otrzymać prawo stratów w Ekstralidze?

Na tę chwilę jeszcze nie wiadomo, kto będzie „ósmym do ligi”. Chętnych może brakować, bowiem w ostatnich latach beniaminki miały bardzo trudno, nie raz opuszczając E-ligowe szeregi z długami. Za duża jest przepaść między ligami, jednak teraz prezesi nieco uważniej studiują zasoby dostępnych środków i nie ma tak drastycznie wirtualnych kontraktów, choć idealnie jeszcze nie jest. Pomijając już niekompletność pierwszej ligi w sezonie 2015 – było 7 drużyn – to kto miałby zasilić Ekstraligę? Daugavpils najwyraźniej wypada z gry, Ostrów mimo ekscesów może awansować, Rybnik mocno się nastawiał na finał ligi, ale odpadł w dwumeczu przeciw Ostrovii, Bydgoszcz musiała uznać wyższość Łotyszy (poza tym Polonia mogłaby finansowo nie sklecić odpowiedniej drużyny). Poza play-offami byli krakowianie, łodzianie i gnieźnianie, którym jeszcze czkawką odbija się sezon 2013. Jak wynika z doniesień, GKM Grudziądz dąży do zatrzymania całego zespołu – chcą w cuglach wygrać niższą ligę, czy liczą, że mimo spadku awansują (sic!)?

Do tego całego „bajzlu” można dołożyć słabość władz polskiego żużla. Sprawa kompromitującego Grand Prix w Warszawie rozeszła się po kościach, a kibicom tłumaczono, że przecież odbyło się pożegnanie Tomasza Golloba, odbyło się wystarczająco dużo biegów, więc poznano zwycięzcę turnieju, czyli wszystko pięknie, a zagraniczni i tak robią z Polakami co im się żywnie podoba. Warto zaznaczyć, że to właśnie nad Wisłą w sferach czarnego sportu obraca się największymi pieniędzmi – nikt jednak tego atutu nie wykorzystuje…

Autor: Marcin Pakulski

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00