ŻUŻEL:

“All in” Falubazu

Niestety, jeżeli uwzględni się punkt zabrany nam z Torunia, to już nas nie ma w pierwszej czwórce. Żeby mieć szanse znaleźć się tam ponownie i zawalczyć o medale, musielibyśmy zdobyć w ostatnich dwóch kolejkach minimum 5 punktów – czyli wygrać w Lesznie i pokonać grudziądzan za 3 przy W69. Ten pierwszy triumf to absolutna podstawa do kalkulowania miejsca w play-off dla żółto-biało-zielonych.

Zadanie jeszcze 2 tygodnie wydawało się awykonalne. Myszka Miki z dziurami w składzie, kontuzja na kontuzji, zawieszenie Loktaeva… a po drugiej stronie barykady rozpędzone „Byki”, które wygrywają „co się da”. Teraz mamy „latającego” Warda, wrócić ma Protasiewicz, będący w tym roku w świetnej dyspozycji (nie wiadomo jednak, jak „PePe” spisze się po kontuzji) a leszczynianie są osłabieni brakiem Nickiego Pedersena, ukaranego czerwoną kartką w Toruniu. Nikogo nie trzeba przekonywać, że „Dzik” jest bardzo mocnym punktem biało-niebieskich. W takich okolicznościach trzeba upatrywać szans przyjezdnych. Miejscowi już wygrali rundę zasadniczą, jadą bez presji. Nóż na gardle ma Falubaz – miejmy nadzieję, że determinacja podziała na plus.

Natomiast w kuluarach i w Internecie aż huczy, jakoby Leszno sprzedało mecz. „Byki” mają być nam coś winne, bo rzekomo wpuściliśmy ich w zeszłym roku do walki o medale – czyli zawdzięczaliby nam srebro. Teoria brzmi spiskowo, ziarenko prawdy by się w niej odnalazło, ale czy będzie mieć to przełożenie na teraz? Roman Jankowski (drugi trener Unii Leszno) zapowiadał, że nie ma taryfy ulgowej (aczkolwiek trudno, żeby przyznał inaczej).

Fakty jednak są takie, że zbyt mało zależy od Zielonej Góry. Nawet zdobycie tychże 5 oczek (gdybyśmy odrobili jeszcze 18-punktową stratę z pierwszego meczu, to by śmierdziało na kilometry „wałkiem” i przekrętem) nie da nam pewnego awansu. Zainteresowanych jest piątka, nawet szóstka, jeśli się uprzeć, i każdy z nich ma teraz ważne spotkania i cenne oczka do zainkasowania. Cała żużlowa Polska w tym momencie torturuje kalkulatory i analizuje tabele, zadręczając się pytaniami w stylu „a co, jeśli tamci przegrają?”, „a co, jeżeli zdobędą tam 41 punktów?”

Zapowiada się mecz z mnóstwem podtekstów. Jak wybrnie Falubaz? Przekonamy się za nieco ponad 12 godzin…

Autor: Marcin Pakulski

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00