KOSZYKÓWKA:

Twierdza pada, a Jasiński przerywa konferencję: „proszę podziękować sędziemu ode mnie!”

991 dni trwała wspaniała, ligowa seria meczów Stelmetu BC Zielona Góra bez porażki w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego. Tzw. „twierdza” padła wczoraj po meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Mistrzowie Polski przegrali 65:75.

Jeszcze więcej kontrowersji było po meczu. Do sali konferencyjnej w trakcie, gdy powody porażki tłumaczył Łukasz Koszarek wparował Janusz Jasiński. Właściciel Stelmetu BC krytykował pracę sędziego i kazał natychmiast zakończyć konferencję, udając się do kibiców, którzy czekali na pamiątkowe zdjęcie ze słynnym już banerem z Pucharu Polski.

Nie chciałbym tłumaczyć, bo nasza drużyna śrubuje standardy. Teraz mamy czas na dobry trening, przygotowanie się i walczymy o mistrzostwo Polski. Jesteśmy faworytem do mistrzostwa i ta porażka tego nie zmienia. Prosiłbym wszystkich, żeby zachowali spokój, bo ciągle czyta się ten odejdzie, ten odejdzie… – mówił Łukasz Koszarek, któremu niespodziewanie wystąpienie przerwał szef Stelmetu BC.

Przepraszam bardzo koniec tej imprezy! – wypalił Janusz Jasiński. – Tam czekają kibice, to jest najważniejszy dzisiaj temat. Proszę na salę i proszę podziękować sędziemu ode mnie – zakończył konferencję właściciel klubu.

Do przerwy nic nie zapowiadało sensacji. Stelmet, co prawda zaczął słabo, ale już w drugiej kwarcie, dzięki m.in. pięciu „trójkom” Przemysława Zamojskiego odbił prowadzenie i do przerwy prowadził różnicą 9 pkt. Katastrofalna w wykonaniu Mistrzów Polski była jednak trzecia odsłona, którą zielonogórzanie przegrali 14:28.

Chciałbym przeprosić sędziego Trawickiego, bo mu nie podałem ręki po meczu. Emocje mnie poniosły niepotrzebnie – rozpoczął pomeczową wypowiedź Artur Gronek, trener zielonogórzan. – Gratulacje dla Dąbrowy Górniczej. Po dwóch i pół roku wygrali w Zielonej Górze. Szczególnie w drugiej połowie walczyli o każdą piłkę. My nie trafialiśmy otwartych rzutów za 2 pkt. Ta skuteczność 32%, to ciężko wygrać mecz nawet w domu. Mam nadzieję, że otworzymy nowy rozdział – dodał Gronek.

Radość w szeregach dąbrowian, którzy po raz drugi ograli Mistrzów Polski. W pierwszej rundzie u siebie pokonali zielonogórzan sześcioma punktami. Teraz wygrali różnicą 10 pkt. Łupem gości w zdecydowanej ilości padły zbiórki, które wygrali 40-25. Usprawiedliwieniem może być brak w szeregach Stelmetu Vladimira Dragicevicia. Czarnogórzec w Zagrzebiu skręcił kostkę, ale MKS też miał swoje problemy. W Zielonej Górze nie wystąpił ich lider, rozgrywający Kerron Johnson.

Czy mamy patent na Stelmet? Myślę, że te dwa mecze różnią się od siebie. W pierwszym meczu może Stelmet grał za bardzo rozluźniony. Tu inaczej to wyglądało. Twarda walka. Wykorzystaliśmy szansę, że zielonogórzanie nie wrócili do pełnej dyspozycji fizycznej i to był klucz – ocenił Bartłomiej Wołoszyn, zdobywca 21 pkt. Dla MKS-u.

To dla nas największe zwycięstwo przeciwko najlepszemu zespołowi w Polsce. Tak naprawdę też dotarliśmy tutaj w złym dla Stelmetu momencie. Po zwycięstwie w pucharze i meczu w Zagrzebiu. Nie byli wystarczająco twardo grającym zespołem. Gdy zdobywasz trofeum opadasz fizycznie i psychicznie. Mój zespół najlepiej funkcjonuje, gdy gra pod presją. Chcieliśmy zagrać tutaj dobry mecz. Będę szczery, przyjeżdżając tutaj nie liczyłem na zwycięstwo, ale się udało. To niespodzianka! – stwierdził po meczu szczęśliwy Drażen Anżulović, trener MKS-u.

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00